Opozycja znalazła się w kolejnym już kryzysie, tym razem spowodowanym decyzją liderów PO, PSL i Lewicy o podniesieniu pensji politykom i kolejnych milionach dla partii z subwencji budżetowej. Do tego Koalicja Obywatelska nie jest w stanie dogadać się w sprawie nowego szefa klubu parlamentarnego. Wciąż wydłuża się lista chętnych. Szymon Hołownia mógł pokazać się na ich tle jako zdecydowany lider i jedyny, który nie paktuje z PiS, zabiegając o wyższe zarobki dla siebie.
Szef Polski 2050 mógł się obawiać, że we wrześniu jego polityczne plany przyćmi inauguracja ruchu Nowa Solidarność, dzięki któremu Rafał Trzaskowski chciał zagospodarować energię bezpartyjnych obywateli, którzy włączyli się w jego kampanię prezydencką. Energia szybko się ulotniła, a prezydent Warszawy zajął się odpieraniem politycznych ataków po kolejnej awarii Czajki. Dodatkowo PiS zajęty jest niespodziewanym aż na taką skalę kryzysem w już nie-Zjednoczonej Prawicy. Hołownia każdego poranka swoją widownię na Facebooku przekonuje, że inna polityka jest możliwa. Średnio te spotkania na żywo ogląda około 60 tys. widzów. Z sondażu CBOS z początku września wynika, że Hołowni ufa 51 proc. ankietowanych, jest zaraz po premierze Morawieckim i liderze zaufania Andrzeju Dudzie. W sondażu sprzed kilku dni przygotowanym przez Kantar Ruch Hołowni dostał 11 proc. poparcia i zajmuje miejsce na pudle za PiS i KO.
Działania Szymona Hołowni może nie są spektakularne, ale Ruch na pewno idzie do przodu. Konsekwentnie, choć z różnym skutkiem, uprawia trzy poletka – ruch społeczny (nazywa go sercem), think tank (czyli głowę) oraz filar polityczny (czyli ręce). Na razie pozyskał jedną parę rąk, posłanki Hanny Gill-Piątek, która od Biedronia poszła do Hołowni.
Recepta na bolączki
Największe zainteresowanie mediów budzą rzecz jasna jego działania przy Wiejskiej.