Siedmioosobowy skład Izby Pracy Sądu Najwyższego orzekł dziś, że automatyczne obniżenie emerytur i rent tym, którzy choćby dzień przepracowali w służbach podległych peerelowskiemu MSW, jest najzwyczajniej niedopuszczalne. A sądy każdy przypadek powinny badać osobno, oceniając, kto pracował na stanowisku związanym ze stosowaniem represji. Ustawa dotyczy ok. 40 tys. osób.
Z jednej strony Sąd Najwyższy przerwał więc krąg niemożności w sprawie ustawy dezubekizacyjnej. Z drugiej jest bardzo prawdopodobne, że skłoni to Trybunał Julii Przyłębskiej do szybkiego wydania kontrwyroku. A ZUS zignoruje orzeczenia sądów, które teraz będą przywracały świadczenia. Tak działa państwo bezprawia.
Czytaj też: Orły Górskiego z niższymi emeryturami? Absurd
Dezubekizacja w Sądzie Najwyższym
Siedmiu sędziów Sądu Najwyższego dało dziś świadectwo odwagi i wierności prawu. Mając przy tym świadomość, że za chwilę, pod pretekstem „zmiany ustroju”, mogą zostać przymusowo odesłani w stan spoczynku. To kolejne odważne, by nie powiedzieć: heroiczne orzeczenie po wtorkowym wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który uznał, że premier Morawiecki złamał prawo, wydając zarządzenie o „wyborach pocztowych”.
„My nie możemy działać jak państwo totalitarne, które nie daje człowiekowi prawa do sprawiedliwego sądu. Kryterium służby na rzecz totalitarnego państwa określone w ustawie powinno być oceniane na podstawie wszystkich okoliczności sprawy, w tym także indywidualnych czynów pod względem naruszenia praw człowieka” – tak brzmi mocny fragment uzasadnienia, które odczytywał dziś sędzia Józef Iwulski. Sąd Najwyższy podkreślił, że państwo jest uprawnione do rozliczeń z byłym reżimem, a zasada ochrony praw nabytych nie rozciąga się na prawa ustanowione niesprawiedliwie. Jednak środki demontażu pozostałości po totalitarnych systemach muszą być zgodne z zasadami państwa prawa.
Czytaj też: Adam Bodnar o naszych prawach i tym, co im zagraża
Wystarczy jeden dzień przepracowany w PRL
To był jeden ze sztandarowych projektów PiS i jego koalicjantów. Od ponad trzech lat obowiązuje ustawa dezubekizacyjna, która po raz drugi obniżyła świadczenia osobom zatrudnionym od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 w służbach podległych MSW. Najpierw odebrano im emerytury mundurowe, potem potraktowano lata przepracowane w PRL jako nieskładkowe. Wystarczył jeden dzień przepracowany w PRL. Nawet jeśli potem ktoś służył 30 lat w III RP, nie może dostać świadczenia wyższego niż 2,1 tys. zł brutto (emerytura), 1,5 tys. zł (renta) i 1,7 tys. zł (renta rodzinna).
Władza takiej dezubekizacji broni, jak może. Od blisko dwóch i pół roku Trybunał Julii Przyłębskiej blokował rozpatrywanie odwołań emerytów albo rodzin zmarłych od decyzji ZUS o obniżeniu im świadczeń. Z pytaniem prawnym zwrócił się bowiem do TK Sąd Okręgowy w Warszawie, a inne zawieszały postępowania w oczekiwaniu na wyrok TK.
Teraz, jak już pisałam, zapewne Trybunał Przyłębskiej się obudzi i szybko „unieważni” wyrok SN, stwierdzając, że ustawa dezubekizacyjna nie narusza zasady pewności prawa, prawa do sądu i ochrony praw nabytych. Ani zasady poszanowania godności. Zwłaszcza że od jakiegoś czasu sądy apelacyjne (głównie w Warszawie i Katowicach) uchylały decyzje o zawieszeniu postępowań, a sądy zaczęły wydawać wyroki o przywróceniu świadczeń tam, gdzie nie można się było dopatrzeć działalności naruszającej prawo czy prawa człowieka (choć ZUS i tak odmawiał wykonania tych wyroków). Po dzisiejszym orzeczeniu (SN dostał pytanie od Sądu Apelacyjnego w Białymstoku) prawdopodobnie kolejne sądy odwieszą sprawy i można się spodziewać wyroków przywracających przynajmniej część świadczeń.
Czytaj też: De-dezubekizacja to słaba sensacja
Kłopoty Przyłębskiej w Trybunale?
Rozprawa przed Trybunałem w sprawie ustawy dezubekizacyjnej wyznaczona jest na 6 października, co nie znaczy, że zapadnie wtedy wyrok. Dlaczego? Julia Przyłębska ma zwyczaj zmieniania składu sądzącego tak, by nie było zdań odrębnych. Tym razem najwyraźniej ma z tym kłopot, bo rozprawa była już kilkakrotnie odraczana, a jak na razie sprawę ma sądzić pełen skład. Jeśli obecny TK wyda wyrok sprzeczny z uchwałą siedmiu sędziów SN, sądy będą musiały rozważyć, czy honorują takie orzeczenie wydane z udziałem tzw. dublerów.
Cały ten schemat działania świadczy o postępującej anarchizacji władzy. Dlatego można się spodziewać kolejnej próby pacyfikacji sędziów i ubezwłasnowolnienia sądów. Ale są jeszcze sądy w Rzeczpospolitej. Dzisiejszy wyrok wydali: przewodniczący, prezes Izby Pracy Józef Iwulski, sprawozdawcy Bohdan Bieniek i Halina Kiryło oraz sędziowie Jolanta Frańczak, Maciej Pacuda, Piotr Prusinowski i Krzysztof Staryk.
Czytaj też: Jak były milicjant został lutnikiem