Kraj

Wzór na skuteczną opozycję

Wyniki wyborów parlamentarnych i prezydenckich mówią, iż warunkiem sukcesu jest wyjście poza obecną formułę lub czekanie na jakąś katastrofę w obozie władzy.

Przegrane wybory to dla opozycji zawsze okazja do istotnej rewizji dotychczasowej polityki, zmiany władz, stworzenia bardziej efektywnych struktur. To czasami także okazja do zmiany przywództwa i wizerunku. Nic nie wskazuje na to, by taki skutek przyniosła ostatnia kampania prezydencka. A przecież dla dwóch mniejszych klubów opozycyjnych skończyła się ona dotkliwą porażką, a ten trzeci – największy – uniknął katastrofy tylko dlatego, że w przesuniętym terminie dano mu możliwość zmiany kandydata. Opozycja, która nie powiedziała, co z tym wszystkim zrobi, nie skorzystała z jedynego pozytywnego wymiaru wyborczej porażki. I wróciła do dawnego dryfu.

Dryf ten od pięciu lat polega na przywiązywaniu większej wagi do rywalizacji między ugrupowaniami opozycyjnymi niż do walki z partią rządzącą oraz na niezdolności do utrzymania wspólnej linii w grze przeciwko PiS. Największą szansę na wyprowadzenie opozycji z tego dryfu miał w ostatnich miesiącach Rafał Trzaskowski. Z analiz powyborczych wynikało bowiem, że potężne poparcie, jakie otrzymał w drugiej turze wyborów, jest przede wszystkim pochodną niechęci blisko połowy elektoratu do obozu Jarosława Kaczyńskiego. A to już była wystarczająca podstawa do uzgodnienia wspólnych działań opozycji prowadzonych pod egidą jej najsilniejszego polityka, ale bez tworzenia uprzywilejowanej pozycji jego partii.

Gdyby w pierwszych dniach września szeroka, wielonurtowa opozycja – obejmująca nie tylko trzy kluby, ale także zwolenników Szymona Hołowni, najsilniejszego po Trzaskowskim kandydata w wyborach prezydenckich – zaprezentowała na przykład raport o stanie przygotowań państwa do jesiennej fali zachorowań na Covid-19, to zaistniałaby jako realna alternatywa wobec obecnej ekipy i promowanego przez nią sposobu sprawowania władzy.

Polityka 37.2020 (3278) z dnia 08.09.2020; Komentarze; s. 8
Reklama