Szybko, bezczelnie i aby się udało, czyli na wydrę. Tak to dawniej nazywano. Rabuś wyrywał kobiecie z rąk torebkę albo facetowi portfel, mieszał się w tłum i było po sprawie.
Skóra mi cierpnie, gdy pomyślę, że dziś na wydrę rządzi się Polską. Grube miliony zapłacone przez Ministerstwo Zdrowia handlarzowi bronią za respiratory przeszły już do legendy, a jeszcze nie doszły do szpitali. 70 mln na wybory Sasina...?
Stanisław Tym czyta swój felieton dla „Polityki”: