Kraj

Konwencja stambulska do TK. Morawiecki składa wniosek

Premier Mateusz Morawiecki Premier Mateusz Morawiecki Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
„Konwencja stambulska godzi w nasz porządek prawny, ma ideologiczne podłoże i niewłaściwie definiuje źródła przemocy” – oświadczył szef rządu Mateusz Morawiecki.

Premier Mateusz Morawiecki zajął dziś stanowisko w sprawie wniosku o wypowiedzenie przez Polskę Konwencji o Zapobieganiu i Zwalczaniu Przemocy wobec Kobiet i Przemocy Domowej. Zapowiedział, że poprosi Trybunał Konstytucyjny o ocenę, czy traktat nie narusza polskiej ustawy zasadniczej. „Konwencja stambulska godzi w nasz porządek prawny, ma ideologiczne podłoże i niewłaściwie definiuje źródła przemocy” – tłumaczył szef rządu. I dodał: „To są bardzo poważne wątpliwości, trzeba je dobrze zaadresować. Jako rząd podzielamy częściowo obawy o zgodność konwencji stambulskiej z polską konstytucją w zakresie jej bezstronności i prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”.

„Ochrona ofiar przemocy domowej jest jednym z kluczowych zadań państwa i zapisu art. 30 konstytucji. Będziemy bardziej wzmacniać ochronę ofiar i zapobiegać przemocy domowej na każdym możliwym polu. To jeden z priorytetów działania mojego rządu” – zaznaczył szef rządu.

Ustawa antyprzemocowa to mało

Morawiecki podkreślił zarazem, że rząd piętnuje przemoc i walczy z nią m.in. z pomocą przyjętej w 2019 r. ustawy antyprzemocowej. „W ustawie podjęliśmy zdecydowane postanowienia i wdrożyliśmy przepisy dotyczące tego, że nadzór policyjny i ewentualna eksmisja z domu dotyczy sprawcy i agresora, a nie ofiary. W tej ustawie ofiara jest chroniona od początku do końca” – tłumaczył. Co jest prawdą, choć w ustawie nie wymienia się m.in. przemocy ekonomicznej. Prawo poza tym trudno wyegzekwować, na co wskazują m.in. raporty Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. Nie pomaga wreszcie to, że rząd odmawia wsparcia organizacjom pozarządowym udzielającym pomocy ofiarom przemocy (przykładem Centrum Praw Kobiet, funkcjonujące od ćwierćwiecza i pozbawiane dotacji, odkąd PiS objął władzę).

„Konwencja stambulska, pod absolutnie słusznym powodem, czy kierując się absolutnie słusznym przekonaniem, że należy chronić kobiety, że przemoc powinna być napiętnowana, próbuje wprowadzać pewną ideologię – mówił dziś także szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. – Wiele osób, w tym nasze środowisko polityczne, ocenia ją bardzo krytycznie”.

Czy Polska wypowie konwencję stambulską?

Wniosek o wypowiedzenie konwencji to inicjatywa Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Kolejna – bo w 2016 r. ugrupowanie zgłaszało ten sam postulat. Temat wraca regularnie, ostatnio m.in. w grudniu 2019 r., gdy resort rodziny rozważał zmianę definicji przemocy w rodzinie i wyrugowanie z niej „jednorazowego aktu przemocy” (tak to wygląda w Rosji). „Być może mamy powtórkę z pierwszych rządów PiS, gdy PiS nie chciał wprowadzenia do konstytucji ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci forsowanego przez koalicjanta – Ligę Polskich Rodzin Romana Giertycha. W proteście Marek Jurek złożył dymisję z funkcji marszałka Sejmu” – komentuje Ewa Siedlecka.

Zbigniew Ziobro wniosek o wycofanie się Polski z konwencji przedłożył na początku tygodnia ministerstwu rodziny. W piątek 24 lipca w całym kraju odbyły się liczne protesty w obronie traktatu. Dzień później szef resortu sprawiedliwości oświadczył, że nie jest on Polsce potrzebny, bo mamy rozwiązania, które dostatecznie chronią przed przemocą. „To my doprowadziliśmy do zmian w polskim prawie, które wzniosły na wyżyny standardu światowego normatywną ochronę kobiet przed przemocą” – przekonywał.

Konwencja stambulska. Chodzi o gender

Konwencja stambulska źródeł przemocy w rodzinie upatruje m.in. w kulturze, obyczajach i religii. W jej świetle zwyczaje i tradycja nie mogą przemocy usprawiedliwiać (chodzi m.in. o tzw. zabójstwa honorowe w przypadku wyznawców islamu). Zjednoczonej Prawicy nie podoba się też zapis o „płci społeczno-kulturowej” (gender), czyli rolach uznawanych przez dane społeczeństwo za typowe dla kobiet lub mężczyzn. Prawicowi politycy widzą tu zagrożenie dla tradycyjnej polskiej rodziny.

Największe emocje budzi art. 12 traktatu: „Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn. (…) Gwarantują, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja czy tzw. »honor« nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy objętych zakresem niniejszej Konwencji”.

Politycy Solidarnej Polski twierdzą, że konwencja ma „charakter ideologiczny”. „To niestety, mówiąc brzydko, ideologiczny bełkot” – stwierdził Michał Woś, zastępca Ziobry w resorcie sprawiedliwości.

Czytaj też: Jak jest z konwencją w Europie? Rząd mija się z prawdą

Polska w klubie wrogów konwencji stambulskiej

Rada Europy przyjęła konwencję w Stambule w maju 2011 r. Polska przyjęła ją rok później i ratyfikowała w 2015 r. Rada Europy zaapelowała już do rządu PiS, by nie wycofywał traktatu. „Konwencja stambulska jest powszechnie uznawana za najbardziej zaawansowany prawnie wiążący traktat mający na celu zapobieganie i zwalczanie przemocy związanej z płcią, w tym gwałtów małżeńskich, przymusowych małżeństw, stalkingu, okaleczania żeńskich narządów płciowych i tzw. przestępstw honorowych” – czytamy w oświadczeniu, które podpisali przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Rik Daemso, generalna sprawozdawczyni ds. przemocy wobec kobiet Béatrice Fresko-Rolfo oraz współsprawozdawcy ds. monitorowania Polski: Pieter Omtzigte (z Holandii) i Azadeh Rojhan Gustafsson (ze Szwecji).

Do tej pory konwencji nie przyjęły tylko dwa kraje spośród 47 członków Rady Europy: Rosja i Azerbejdżan. Traktatu nie ratyfikowało 11 państw, w tym sześciu należących do Unii Europejskiej (Węgry, Bułgaria, Czechy, Słowacja, Łotwa, Litwa). „Mimo »dżenderowych lęków« w tak znacznej części Europy Środkowo-Wschodniej to Polska na unijnym forum jest od paru lat znana z pracowitego tropienia słowa »dżender« we wszelkich równościowych dokumentach i deklaracjach” – pisze Tomasz Bielecki.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama