Po pięciu latach rządów PiS jego zagorzali zwolennicy wciąż żyją w oblężonej twierdzy albo raczej na wrogich wodach. Prof. Aleksander Nalaskowski pisze w „Sieciach”: „Wśród inteligencji głosującej na Andrzeja Dudę jest też niewielka, ale dobrze widoczna grupa, którą metaforycznie można by nazwać »krążownikami«. (…) To wszyscy odważnie głoszący swoje poglądy, pod swoim nazwiskiem, nieukrywający twarzy, zabierający głos w sprawach publicznych, podpisujący petycje i apele, solidaryzujący się jawnie ze skrzywdzonymi. (…) czy są oni rzeczywiście krążownikami, czy bliżej im do straceńców spod znaku kamikadze?”. Podpisano: pancernik „Aleksander”.
Politolog prof. Rafał Chwedoruk zapytany przez „Polskę” o wpadki z kampanii wyborczej: „Mam wrażenie, że możemy mówić o największej żenadzie tej kampanii. Nie ma nic bardziej żenującego niż umizgi dwóch najważniejszych polityków w Polsce – obok Jarosława Kaczyńskiego – do skrajnej prawicy. W wielu państwach UE obaj panowie mieliby problemy po takich zachowaniach. Obustronnie jest to czymś zdumiewającym i każe zadać pytanie o odpowiedzialność za swoje czyny i słowa”. Politolog, który wierzy w odpowiedzialność polityków za czyny i słowa? Ciekawy przypadek.
Hiszpański historyk Fernando Paz straszy Polaków w „Do Rzeczy”: „Komunizm przy całym swoim bestialstwie (…) nie okazał się jednak destrukcyjny dla waszego ducha narodowego. Nie zdołał was zniewolić ani tknąć waszej duszy. Tymczasem hedonistyczny kapitalizm to jeszcze większa pułapka i nie wyjdziecie z niej cało. Wiara i pryncypia waszych ojców też pozostaną wspomnieniem”. I apeluje: „Macie szczęście żyć w wolności i zróbcie wszystko, aby zachować ten dar.