Kraj

Agata Duda odreagowała ostatnie pięć lat. A powinna milczeć

Może pani Agata nie boi się prezesa Kaczyńskiego, ale nawet ludzie z Pałacu przyznają, że boi się pytań dziennikarzy. Może pani Agata nie boi się prezesa Kaczyńskiego, ale nawet ludzie z Pałacu przyznają, że boi się pytań dziennikarzy. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Lepiej by było dla Agaty Kornhauser-Dudy, gdyby w niedzielny wieczór milczała. Tak jak przez ostatnie pięć lat prezydentury swojego męża.

Kiedy Andrzej Duda zadowolony mówił w niedzielę wieczorem o pojednaniu i starał się tonować nastroje w podzielonej Polsce, jego żona dała popis arogancji i agresji. Przypomnijmy, co powiedziała: „To jest ten moment, w którym powiem, dlaczego przez pięć lat się »nie wypowiadałam«. Uchylę rąbka tajemnicy. Ja nie wypowiadałam się dla mediów. Rozmawiałam z Polakami”. I dodała: „Nie chciałam się wypowiadać dla mediów, bo był to mój sprzeciw wobec manipulacji i dezinformacji, które w mediach występują”. Zwróciła się też do dziennikarza „Gazety Wyborczej”: „Panie redaktorze Pawle Wroński, przed pierwszą turą napisał pan, że zakwitł kwiat paproci i prezydentowa się wypowiedziała. Panie redaktorze, to dzisiaj jest ten dzień, a że kwiat paproci kwitnie raz na 100 lat, to pewnie ani ja nie doczekam się rzetelności z pana strony, ani pan nie doczeka się ze mną wywiadu” – skończyła pierwsza dama.

Dlaczego padło akurat na Wrońskiego? Nie wiadomo. Tym bardziej że dziennikarz o wywiad z pierwszą damą nie zabiegał, więc na niego nie czeka i nie jest tak, że doczekać się nie może. O czym wywołany przez Agatę Dudę sam zainteresowany poinformował na Twitterze. Kiedy my poprosiliśmy o rozmowę z pierwszą damą, biuro prasowe nadesłało odpowiedź: „Uprzejmie wyjaśniamy, że Pani Prezydentowa nie udziela wywiadów. Przyjęła taką zasadę na początku obecnie trwającej kadencji prezydenckiej i konsekwentnie jej przestrzega”. W niedzielę powiedziała, z czego wzięła się ta dziwna zasada, ale trudno dać tym wyjaśnieniom wiarę.

Z kim i jak rozmawia Agata Duda

Z wypowiedzi Agaty Dudy wynika, że kompletnie nie rozumie, na czym polega praca dziennikarza. Przecież tu nie chodzi o rozmowę z tym czy innym przedstawicielem mediów, z taką gazetą czy telewizją. Rozmowa z dziennikarzem jest tak naprawdę rozmową z Polakami, bo oni w imieniu obywateli pytają, a pierwsza dama za pośrednictwem dziennikarzy obywatelom odpowiada.

Oczywiście Agata Kornhauser-Duda przez ostatnie pięć lat pojechała do wielu szkół, szpitali, ośrodków opieki. Spotkała się – jak podliczyła kancelaria prezydenta – z ponad 50 tys. osób. Uczestniczyła też w oficjalnych wizytach: 514 w kraju, 66 za granicą. Brała udział w 476 wydarzeniach w Pałacu Prezydenckim. Ale głos zabierała jedynie od czasu do czasu na oficjalnych spotkaniach, gdy nie ma możliwości zadawania pytań. Czy to ma być rozmowa z Polakami, którą chwaliła się w niedzielny wieczór? Z całym szacunkiem dla pani Agaty, może się nie boi prezesa Kaczyńskiego, ale nawet ludzie z Pałacu przyznają, że boi się pytań dziennikarzy. I to jest prawdziwy powód, dlaczego nie decydowała się na rozmowy z mediami.

Otoczenie prezydenckie próbowało ją nawet namówić, by zgodziła się na zaproszenie paru zaprzyjaźnionych redakcji na dowolne wydarzenie, w którym uczestniczy. Przy tej okazji dziennikarze mogliby zadać jej kilka ustalonych wcześniej pytań. Agata Kornhauser-Duda twardo odmówiła.

Czytaj też: Agata Kornhauser-Duda. Córka, żona, pierwsza dama

Co myśli prezydentowa?

Nie chodzi tylko o to, że nie udzielała wywiadów, ale że milczała w sprawach, w których czekano na jej głos. Mogłaby przecież jakoś wpłynąć na zmianę prawa, tak aby np. wesprzeć rodziny, które borykają się z niepełnosprawnością. Wiosną 2018 r., 16. dnia protestu rodziców osób niepełnosprawnych, żona prezydenta pojawiła się przy Wiejskiej. Spotkanie było zamknięte dla mediów, a kiedy się skończyło, prezydentowa bez komentarzy szybkim krokiem opuściła gmach Sejmu. W poszukiwaniu kompromisu nie pomogła.

Jako nauczycielka nie zabrała głosu w sprawie oprotestowanej reformy edukacji ani podwyżek dla nauczycieli. Jej koledzy z pracy, z II LO w Krakowie, gdzie uczyła niemieckiego, nie chcieli dłużej milczeć i nazwali sprawę po imieniu: „Cieszyliśmy się Twoim sukcesem, a nawet byliśmy dumni, że mogliśmy z Tobą pracować. Tym większe jest nasze rozgoryczenie Twoim brakiem solidaryzmu ze środowiskiem nauczycielskim, z którego się wywodzisz i do którego tak często deklarujesz swoje przywiązanie”. Co sądzi o tym, że rząd PiS zabrał rządowe dofinansowanie do in vitro? Co uważa o zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej? A może ma jakieś zdanie w sprawie upolitycznienia sądownictwa? Tego w rozmowach z Polakami nie ujawniła.

Media pierwszą damę stresują

Chyba nikt nie uwierzy, że milczenie Agaty Dudy to był jej – jak stwierdziła – „milczący sprzeciw przeciwko manipulacji, dezinformacji i przeciwko kłamstwom, które niestety w mediach występują”. W których mediach? Może chodziło o TVP, na które jej mąż dał 2 mld zł, aby Jacek Kurski pomógł mu wygrać wybory. Nawet Andrzej Duda przyznał kilka tygodni temu w wywiadzie dla „Wprost”, że wolałby, aby jego żona w większym stopniu była w mediach obecna. Ale zaraz dodał, że to się nie zmieni, bo „ona jest wielką indywidualistką i mocno trzyma się swoich zasad”.

Dlaczego milczy? Jedni mówią, że wywiady ją stresują, inni, że nie po drodze jej z tym, co robi PiS, i będąc lojalna wobec męża, nie chce tego publicznie okazać. Ale trudno dać temu wiarę, bo pamiętamy, jak podczas wyjścia z mężem do KFC zdenerwowana przepytywała kobietę, która zarzuciła prezydentowi, że łamie konstytucję. Podobno szybko zaczęły uwierać ją ataki na męża, opowieści o jego niesamodzielności są i dla niej policzkiem, więc postanowiła stać za nim murem. Jak twierdzi osoba z otoczenia Dudów, prezydentowa nie odzywa się, ale cenzuruje zdjęcia na stronę internetową kancelarii i dba o to, aby oboje dobrze na nich wyglądali. Potwierdzał to w niedzielny wieczór jej szykowny garnitur. Może rzeczywiście lepiej dla niej, aby się nie odezwała.

Zabłysnąć nie tylko strojem

Jeden z moich rozmówców, sztabowiec PiS, uważa, że Agata chciała odreagować ostatnie pięć lat krytyki, która się na nią wylewała. W Pułtusku wyglądała na zdenerwowaną, nie do końca panowała nad głosem. Tak jakby chciała wreszcie zabłysnąć nie tylko świetnie skrojonym strojem, ale też słowem. Tak jak pięć lat temu na finiszu pierwszej kampanii Dudy, gdy zwróciła się do Jarosława Kaczyńskiego, że się go nie boi, tak teraz – że za nic ma opinie na temat jej milczenia. Podobno prezes do dziś jest tymi jej słowami zdegustowany. Niedzielny występ mógł mu się za to spodobać, bo zaatakowała krytyczne wobec „dobrej zmiany” media. Tym bardziej może się spodobać, że pokojowe wystąpienie Dudy i zaproszenie do Pałacu Rafała Trzaskowskiego podobno prezesa zaniepokoiło. Tak samo jak apel Kingi Dudy nawołujący do jedności i tolerancji.

Czytaj też: Pierwsze damy i pierwszy dżentelmen odpowiadają na pytania „Polityki”

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Rozmowa z filozofem, teologiem i byłym nauczycielem religii Cezarym Gawrysiem o tym, że jakość szkolnej katechezy właściwie nigdy nie obchodziła biskupów.

Jakub Halcewicz
03.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną