Kraj

Tydzień przed ekranem TVP: Duda Dudę Dudą pogania

Andrzej Duda w ogrodach Pałacu Prezydenckiego Andrzej Duda w ogrodach Pałacu Prezydenckiego Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Przekaz TVP można podsumować tak: Rafał Trzaskowski nie ma szans na zwycięstwo, więc możecie sobie – zwolennicy rywala Andrzeja Dudy – darować udział w drugiej turze.

Był taki dowcip: co oznacza skrót CCCP? Cep cepa cepem pogania. W mijającym tygodniu „Wiadomości” TVP, podobnie jak w tygodniu poprzedzającym pierwszą turę wyborów, były jak mydlana opera, której pozytywnym bohaterem jest Andrzej Duda, a czarnym charakterem Rafał Trzaskowski. Materiały wychwalające Dudę szły jeden za drugim, przeplatane dla kontrastu mniejszymi i większymi paszkwilami na Trzaskowskiego. Duda, Duda i Duda. Duda Dudę Dudą pogania. To coś absolutnie nie do wytrzymania. Czy Jacek Kurski i specjaliści od propagandy w TVP naprawdę są przekonani, że widzowie dobrze trawią taką nudną, niekończącą się agitkę?

Pewnie tak – w końcu to fachowcy. Zresztą jako delegowany do tego zadania komentator i widz „Wiadomości” sam siłą rzeczy w jakimś stopniu ulegam ich przekazowi. A przekaz ten można podsumować następująco: Rafał Trzaskowski nie ma szans na zwycięstwo, więc możecie sobie – zwolennicy kontrkandydata Andrzeja Dudy – darować udział w drugiej turze.

Czytaj też: Duda według TVP. Ojciec narodu i ukochany przywódca

Trzaskowski gorszy niż Komorowski

Postaram się w sposób zwięzły podsumować narrację i retorykę kolejnych wydań „Wiadomości” – od poniedziałku do piątku – skupiając się na dezawuowaniu manipulacji i przekazu propagandowego. Czynię to z pewnym podziwem, bo pisowska sztuka agitacji dochodzi zaiste do poziomu maestrii.

Poniedziałkowe wydanie poświęcone było w znacznej części prezentacji wyników wyborów. Bardzo szeroko rozwodzono się nad spektakularnym zwycięstwem Andrzeja Dudy, pozostałym kandydatom i ich wynikom poświęcając po kilkanaście sekund. Trzaskowski znalazł się w tym szeregu przegranych, ale tylko na chwilę, bo wkrótce zostanie kluczową osobą telewizyjnego dramatu. Wśród różnych grafik i informacji o wielorakich przewagach Dudy podkreślono jego wielki sukces u wyborców w USA, gdzie wygrał większością głosów. O tym, że Trzaskowski wygrał za to w całej Unii Europejskiej, już ani słowa. Ale to tylko przygrywka do głównego przesłania: Trzaskowski to kandydat wielkich miast, zamożnych ludzi, pogardzających zwykłymi Polakami z małych miejscowości – czyli tymi, o których tak troszczy się Duda. To człowiek skompromitowanej Platformy Obywatelskiej, reprezentujący elity, a nie prawdziwą Polskę. Te elity szukają zemsty na PiS i o nic więcej im nie chodzi. Zresztą i tak nie ma szans, bo jak głosi pasek u spodu ekranu: „Trzaskowski gorszy od Komorowskiego”. A także od Tuska w 2005 r. Zdobył niewiele głosów mniej niż dawniejsi kandydaci PO w pierwszej turze, więc (to już musimy sobie dośpiewać sami) nie może wygrać. A dlaczego Duda zdobył ponad 3 mln nowych wyborców? Bo dotrzymuje obietnic, bo ludzie otrzymują świadczenia i dobrze im się żyje, bo „jest blisko problemów zwykłych Polaków”. Nawet na Pomorzu ma coraz więcej zwolenników!

Czytaj też: Nieświeże czeki Morawieckiego. Kiełbasy wyborczej ciąg dalszy

A Trzaskowski? Czemu przegrał? Cóż, Trzaskowski wciąż zmienia zdanie (w sprawie 500 plus i emerytur), reprezentuje PO, której rządy Polacy bardzo źle wspominają, jego przekaz jest wyłącznie negatywny, nie oferuje niczego nowego. A tak w ogóle to już był w rządzie. Rządzie, który kradł (jak powiedziała jedna pani na ulicy). Trzaskowski chciał przyjmować uchodźców, wypłacać Żydom odszkodowania, popiera LGBT i jest antyklerykałem. W dodatku teraz nie radzi sobie z zarządzaniem Warszawą, gdzie podczas wielkiej ulewy wybijają studzienki kanalizacyjne, a gdy nie pada, to autobusy spadają z wiaduktów. Nieobecność prezydenta w czasie ulewy mówi sama za siebie...

Ta narracja w sposób oczywisty służy obrzydzeniu Trzaskowskiego, lecz zbudowana jest na nieprzychylnie zinterpretowanych i wybranych faktach. Jednak to za mało dla ludzi Kurskiego. Nie byliby sobą bez przewrotnego oszczerstwa. Otóż dowiadujemy się, że opozycja protestowała przeciwko planowanym na maj wyborom korespondencyjnym z powodu słabego wyniku sondażowego Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Nie chodziło więc o epidemię, o legalność, uczciwość i wiarygodność elekcji, lecz po prostu o chęć „podmiany” kandydata. To naprawdę podłe. Ale taka już jest ta telewizja.

Czytaj też: Stan gry. Duda bez hamulców, Trzaskowski dojrzewa

„Warszawiacy wściekli na Trzaskowskiego”

We wtorek „Wiadomości” to było istne „call for action”, czyli wezwanie do działania. Wprost padło na sam koniec wydania programu, w wykonaniu gościa specjalnego Adama Bielana, szefa sztabu Dudy. To jednak niesłychane, aby w programie informacyjnym telewizji publicznej pozwolono przedstawicielowi sztabu jednego z kandydatów namawiać zwolenników do pobierania i kolportowania materiałów wyborczych. Nawet jak na obecne standardy było to dość spektakularne.

Swoją drogą, tylko szaleniec może jeszcze głosować na Trzaskowskiego po obejrzeniu wtorkowego wydania „Wiadomości”. Zamiast pilnować kanalizacji w Warszawie, gdy miasto topi się po burzy, a ścieki komunalne znów płyną do Wisły, Trzaskowski jeździ sobie w najlepsze po kraju i jeszcze się odgryza, że może rządzić z samochodu. Już jako minister administracji w 2014 r. w żałosny sposób nie poradził sobie ze śnieżycami na Lubelszczyźnie. Podczas awarii oczyszczalni ścieków Czajka w Warszawie wykazał się całkowitą indolencją. Unika odpowiadania na pytania o te sprawy. I jak można na kogoś takiego głosować? Zresztą to kandydat elit, zastępca Borysa Budki, otaczający się partyjnymi bonzami w wieczór wyborczy, podczas gdy Duda gościł pośród zwykłych Polaków w Łowiczu. „Chcemy prezydenta elit czy wszystkich Polaków?”, pyta znacząco Danuta Holecka.

Władze Warszawy przeżywającej poburzowy armagedon (tu stosowne ilustracje z fekaliami w roli głównej) mówią, że nic się nie stało! Mieszkaniec ujął to dosadnie: „To Trzaskowski nam k... zafundował!”. Nic dziwnego, skoro kanalizacją w Warszawie zajmuje się niemiecka spółka...

„Warszawiacy są wściekli na Rafała Trzaskowskiego”. Zostawił ich samych podczas wielkiej burzy. Cóż, „Rafał Trzaskowski słynie z tego, że się nie przepracowuje”. A jak coś obiecuje, to nie dotrzyma – kolejny raz przypomniano, że nie dojechał do wsi Bodzanów, mimo że się zapowiadał. Jest odklejony od rzeczywistości i pogardza zwykłymi ludźmi. Jeszcze raz widzimy, jak daje starszej pani, proszącej o pomoc, 20 gr. W Tczewie naobiecywał Bóg wie co, a przecież już dawno Sławomir Neumann z PO mówił, że „rzyga Tczewem”. Zresztą PO to banda aferzystów – wciąż toczą się postępowania w sprawie gangsterów powiązanych z ich rządem. Gdyby Trzaskowski wygrał, Polskę czekałby wielki regres, prawdziwa wojna z rządem o utrzymanie przywilejów elit.

Czytaj też: Czy Trzaskowski ma szansę?

Ciepłe uczucia dla narodowców

Nie można zaprzeczyć – tym razem mówię to od siebie – że czasy rządów PO obfitowały w nieprzyjemne sytuacje i poważne zaniedbania. Nie brak też paskudnych nagrań, które teraz można z archiwów służb i telewizji wyciągać. Również Trzaskowski w swojej dość długiej już karierze politycznej zaliczył wystarczająco wiele wpadek, żeby dzisiaj TVP miała z czego pichcić swój pełen wrogości przekaz.

Okropnie brzmiała archiwalna rozmowa z Sowy i Przyjaciół, w której szef CBA Paweł Wojtunik opowiada zaśmiewającej się wicepremier Elżbiecie Bieńkowskiej, jak to szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz ręcznie rządzi policją. Żart, że zlecił w 2013 r. podpalenie budki strażniczej pod ambasadą rosyjską celem skompromitowania uczestników Marszu Niepodległości, był przyczyną umorzonego później śledztwa, a teraz posłużył „Wiadomościom” do konstrukcji wyjątkowo haniebnego paszkwilu na temat władz PO i policji, która niczym ZOMO biła niewinnych narodowców w 2013 r. Podpalenie budki pod ambasadą przedstawiono jako niemal pewny fakt. Te wiele razy już wyjaśniane oszczerstwa wmontowane zostały w materiał wyszydzający umizgi Trzaskowskiego do wyborców Bosaka. „Wiadomości” wzięły sobie za autorytet Mariana Kowalskiego, który bardzo dobitnie powiedział, co sądzi o kwalifikacjach Trzaskowskiego jako nacjonalisty. Nie wiem, co w tym materiale robiło większe wrażenie: dokładność, z jaką wykazano, że Trzaskowski stoi jak najdalej od faszyzmu, czy też temperatura uczuć, jakie okazano w nim narodowcom i Marszowi Niepodległości. Tak czy inaczej, propagandowe przejęcie wyborców Konfederacji na rzecz Dudy wykonano wzorowo.

No właśnie, a co tam u Andrzeja Dudy? To co zwykle – prezydent gwarantuje kolejne miliardy dla rolników, wspiera wieś i przywraca godność. Powodzianie skandują „Dziękujemy! Dziękujemy!”. No to może przejdźmy już do wydania środowego „Wiadomości”.

Czytaj też: Kandydaci basują Bosakowi

PiS podnosi VAT na ośmiorniczki

Tym razem chodziło głównie o to, by pokazać, że Andrzej Duda bardzo chce uczciwej debaty (w Końskich), a Rafał Trzaskowski się od niej wymiguje. To nieprawda, ale widz „Wiadomości” nie musi tego wiedzieć. Poza tym trzeba było przypomnieć, że kontrkandydat prezydenta jest człowiekiem zupełnie niewiarygodnym, gdy próbuje nakłaniać zwolenników przegranych kandydatów do głosowania na siebie. Stowarzyszenie Marsz Niepodległości poprało Dudę (aczkolwiek bez entuzjazmu), a za to poparcie Szymona Hołowni dla Trzaskowskiego wygląda dziś niepoważnie w świetle nader surowych słów pod adresem kandydata Koalicji Obywatelskiej, jakie padały z ust byłego prezentera TVN w czasie kampanii przed pierwszą turą. Żeby nie było wątpliwości, jakie poglądy ma Trzaskowski, po raz kolejny pokazano zdjęcia z Parady Równości w Warszawie z 2018 r., czemu towarzyszył wymowny najazd na facjatę piszącego te słowa.

Adam Szostkiewicz: Problem z Hołownią

Bardzo groźnie wyglądał materiał dotyczący niszczenia materiałów wyborczych Andrzeja Dudy. Akty wandalizmu to nie tylko smarowanie po plakatach, lecz również niszczenie samochodów i podpalenia budynków. Żadnych wiadomości o stanowisku prokuratury w tak poważnej sprawie jak podpalenie nie usłyszeliśmy – padała za to czytelna aluzja, że z tymi przestępstwami mogą mieć coś wspólnego działacze kampanii Trzaskowskiego. Jednak żadnych dowodów lub choćby poszlak odnośnie do takiej możliwości nie przedstawiono. Trzeba powiedzieć, że ten materiał był wyjątkowo obrzydliwy.

Na deser otrzymaliśmy pean na cześć Dudy jako wielkiego rozgrywającego w NATO, dzięki któremu Polska uzyskała lepszą pozycję w nowych planach obronnych sojuszu. Być może nawet to i prawda, tylko że w TVP prawda nie jest w stanie uchować się w powodzi kłamstw i manipulacji.

Z Dudą udało się też powiązać opowieść o tym, że PO podnosiła podatki, a PiS je obniża, podnosząc za to VAT na pewne luksusy, łącznie ze słynnymi ośmiorniczkami, którymi, jak wiadomo, pożywiał się rząd PO.

Czytaj też: Polska robi zwrot w sprawie wojsk USA z Niemiec?

No i wreszcie fałszywa miłość Rafała Trzaskowskiego do Lecha Kaczyńskiego. Niby tak go wychwala, a wykręca się od nadania imienia zmarłego tragicznie prezydenta którejś z warszawskich ulic. Przywrócił za to al. Armii Ludowej (w ciągu Trasy Łazienkowskiej), wcześniej nazwaną al. Lecha Kaczyńskiego, bo to komunistyczne wojsko było, a wiadomo, skąd się Trzaskowski i jego partia wywodzą.

Trzaskowski i jego lewackie bojówki

„Wiadomości” czwartkowe były o przemocy. Pierwsza informacja: „Skandaliczne zachowanie posła Sławomira Nitrasa!”. Za chwilę: „Haniebny atak lewicowych bojówkarzy”. W sprawie Nitrasa chodziło o to, że złapał w pasie posła Solidarnej Polski i wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kaletę, nie chcąc dopuścić go do udziału w konferencji prasowej Trzaskowskiego na terenie oczyszczalni ścieków Czajka w Warszawie. Awantura generalnie dotyczyła tego, że Kaleta, razem z posłem Jackiem Ozdobą, przyjechali na kontrolę poselską samochodem ministerstwa, co jest nadużyciem władzy. Jednakże tego nie można się było dowiedzieć z materiału „Wiadomości”. Za to wielokrotnie puszczano brzydkie słowo wypowiedziane przez Nitrasa, które udało się wrażym mikrofonom zarejestrować.

Znacznie więcej przemocy mogliśmy zobaczyć w materiale o Antifie, która na Wilczej w Warszawie zaatakowała i częściowo zniszczyła jedną z ciężarówek akcji „Stop pedofilii”. Jednak potępienie ataku było zaledwie punktem wyjścia dla wymownego przekazu na temat ścisłej zależności między homoseksualnością a pedofilią. Odrażająca mowa nienawiści, wylewająca się od miesięcy z megafonów zainstalowanych na ciężarówkach „Stop pedofilii”, została z głęboką aprobatą nagłośniona przez TVP. Dano nam do zrozumienia, że kto – jak Rafał Trzaskowski – popiera „ideologię LGBT”, ten w gruncie rzeczy popiera pedofilię, zaś na zapleczu kandydata PO czai się radykalne lewactwo i jego bojówki.

Czytaj też: Spór o debatę. Duda zyska, jeśli wcale do niej nie dojdzie

Poza tym PO i Trzaskowski to banda złodziei. „Dość polityki dziadostwa i napychania kieszeni warszawskim salonom!”, „Złodziejom i tym, którzy złodziejom sprzyjają [tzn. środowisku PO], mówimy nie!”, grzmiał Andrzej Duda na wiecu. Trzaskowski udaje, że dystansuje się od partii, podczas gdy jest wiceprzewodniczącym PO. Zaleca się do elektoratów swoich niedawnych konkurentów, w tym do wyborców Konfederacji, a przecież nazywał uczestników Marszu Niepodległości faszystami. Trzeba przyznać, że puszczanie oka do wyborców Bosaka nie podoba się również większości zwolenników Koalicji Obywatelskiej – ale to na marginesie.

Wielu jeszcze złych rzeczy, niekoniecznie prawdziwych, dowiedzieliśmy się o Trzaskowskim. Na przykład tego, że unika debaty z Andrzejem Dudą. Że ośmiesza się, szukając kontaktu z Barackiem Obamą (może faktycznie nie był to najlepszy pomysł). Że za czasów Obamy Polska była przez USA lekceważona, a teraz jest największą przyjaciółką i sojuszniczką (dzięki Dudzie, rzecz jasna).

Czytaj też: Duda na wozie. Analizy ekspertów po pierwszej turze

Za to musztarda potaniała

Podobnie jak w poprzednich dniach całe wydanie „Wiadomości” było na zmianę o Dudzie i Trzaskowskim. Pompatyczne sprawozdania z kolejnego dnia kampanii Andrzeja Dudy; Andrzej Duda podpisuje kartę wolności w sieci; Unia Polityki Realnej poparła Dudę; grupa samorządowców z całego kraju poparła Dudę; Duda wygrywa nie tylko w małych miejscowościach, lecz również w miastach; Duda popiera inicjatywę młodzieżówki PiS, aby ustawowo zagwarantować równe zarobki kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach (cieszymy się, że ten postulat lewicy został przyjęty przez prawicowy mainstream); Duda ma oko na żołnierzy, którzy dostali takie podwyżki jak nigdy wcześniej; z badań wynika, że większość Polaków popiera politykę społeczną i gospodarczą Dudy, a wyborcy Szymona Hołowni raczej będą głosować na Dudę niż na Trzaskowskiego.

No i na deser – słynna już musztarda, która w wyniku korekty stawek VAT potaniała o 24 gr. Internety się śmieją, ale nawet drobne obniżki cen kilkunastu produktów spożywczych mogą osłabić lęk przed ogólnym wzrostem cen. To zagranie PiS było sprytne.

Piątek to dzień dziecka w „Wiadomościach”. Niemiecki „Fakt” próbuje zohydzić prezydenta, rzucając na niego oszczerstwa, jakoby ułaskawił pedofila (rzeczywiście – sprawa nie może być tak przedstawiona), lecz nasz prezydent nie pozwoli, aby to Niemcy decydowali, kto jest prezydentem Polski! Żeby zaś nie było wątpliwości, kto naprawdę w Polsce chroni dzieci przed zboczeńcami, prezydent skierował do Sejmu projekt ustawy stanowiącej, że na prowadzenie zajęć przez organizacje pozarządowe na terenie szkoły muszą wyrazić zgodę rodzice – aby żadne wrogie ideologie, takie jak ta z podpisanej przez Trzaskowskiego Karty LGBT i „Tęczowych Piątków”, nie miały wstępu do naszych szkół i nie deprawowały naszych dzieci. I nie jest to żadne ograniczenie. Wręcz przeciwnie. Duda chroni w ten sposób wolność rodziców. Ponadto wspiera ułatwienia dla edukacji domowej, z której – zauważmy – bardzo chętnie korzystają rodziny szczególnie zaangażowane religijnie.

Czytaj też: Powyborczy rachunek zysków i strat

Doktryna Urbana, poparcie Orbána

Gdyby ktoś się łudził, że w drugiej turze może wygrać kandydat opozycji, niech lepiej popatrzy na infografiki TVP: Andrzej Duda wygrywa w 59 spośród 100 miast, w tym na Śląsku, co ma być probierzem sukcesu w całych wyborach. Zresztą na Śląsku pamiętają, że PO, której wiceprzewodniczącym jest Trzaskowski, nie realizowała obietnic, zamykano zakłady pracy, a pensje były głodowe. Polska była dostarczycielką taniej siły roboczej i – jak zauważa Duda – to podobało się Niemcom. Trzaskowski to dla Niemiec wymarzony kandydat – nawet o reparacje wojenne nie chce się starać. Nic dziwnego, że na jego wiece przychodzi tak niewiele osób, podczas gdy u Dudy tłumy. Zresztą Trzaskowski nie chce rozmawiać z ludźmi i się od nich opędza.

Pokazano fragment przemówienia Trzaskowskiego w Skierniewicach, gdzie chwalił się nowym zbiornikiem retencyjnym dla Warszawy. Niestety, powstał za późno – znowu obejrzeliśmy sobie muszle klozetowe pełne nieczystości. Za to ani słowa o krytyce i wyzwaniach, jakie w swoich piątkowych przemówieniach Trzaskowski kierował pod adresem Dudy, przypominając jego całkowitą podległość Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Dowiedzieliśmy się też, że Trzaskowski hołduje „doktrynie Urbana” nakazującej cynizm, traktuje ludzi jak idiotów, skoro chciał delegalizacji ONR, a teraz zabiega o głosy wyborców Konfederacji, a w ogóle to jest po prostu karnym funkcjonariuszem PO i podwładnym Borysa Budki, który mówi mu nawet, jak ma trzymać parasol. Pal sześć te dziecinne gierki, lecz pokazanie posła Koalicji Obywatelskiej Adama Szłapki, który przez przejęzyczenie nazwał tchórzem (z powodu unikania debaty) Trzaskowskiego zamiast Dudę, to już jawne kłamstwo i oszukiwanie widzów.

Duda wygłosił przemówienie do premierów państw Grupy Wyszehradzkiej. Słuchał go uważnie Orbán, a mowa była o nielegalnych emigrantach. Zostaliśmy dobrze postraszeni odpowiednio dobranymi filmikami, ilustrującymi kłótnie na granicach. Na szczęście nie rządzi już Ewa Kopacz, która chciała wpuszczać obcych. A poparcia Orbána dla Dudy możemy być pewni.

Trzaskowski, Platforma w miniaturze

Kluczowy materiał tego wydania „Wiadomości” dotyczył „Faktu” i jego wydawcy, którym jest koncern Alex Springer. Brukowcowi dostało się zapewne słusznie, choć już przytyki do „Newsweeka” (także należącego do Springera) były nie fair, a generalna teza mówiąca, że Niemcy manipulują treścią swoich gazet w Polsce, realizując w ten sposób jakieś interesy polityczne swego kraju, jest głupia i oszczercza.

Jednak najpodlejsze w tym reportażu było oskarżenie rzucone pod adresem Trzaskowskiego przez Michała Karnowskiego. Otóż Karnowski wyjaśnił nam z wielką pewnością siebie, że „plan był taki”, żeby wciągnąć Dudę w organizowaną przez sztab Trzaskowskiego i wrogie media debatę, aby tam uderzyć w niego pytaniem o ułaskawienie pedofila. Swojego oskarżenia Karnowski nie poparł żadnym dowodem i nic nie przemawia za jego prawdziwością. Niemniej ktokolwiek wymyślił, żeby zaatakować Dudę sprawą ułaskawienia pedofila, miał kiepski pomysł. To są bardzo śliskie zagrania i lepiej trzymać się od takich rzeczy z daleka. Tę sprawę w oczach opinii publicznej Duda z pewnością wygrał. Pewną ciekawostką piątkowych „Wiadomości” było szczególnie gorliwe zaangażowanie Zbigniewa Ziobry w obronę sponiewieranego przez oszczerców prezydenta. W ten sposób znalazła się jakaś rola dla ministra sprawiedliwości w kampanii Dudy.

Sławomir Nitras dostarczył propagandzie PiS znakomitego pretekstu. Kłótnia w Czajce z posłami i wiceministrami sprawiedliwości pozwoliła obsobaczyć Platformę Obywatelską bez przebierania w słowach. Przemoc, chamstwo, czyli – stwierdził kolejny z serii publicystów „Sieci”, co chwila komentujących coś dla „Wiadomości” – „Platforma w miniaturze”. Inna rzecz, że kozakujący od lat Sławomir Nitras specjalnie wizerunkowi swojej partii się nie przysłużył. Nie pomaga również w kampanii Trzaskowskiemu, generując niepotrzebne kłopoty.

Czytaj też: Przelewanie z pustego w próżne, czyli pompowanie Dudy

TVP, czyli cel uświęca środki

Obejrzawszy z największą uwagą kolejnych pięć wydań „Wiadomości”, jestem trochę oszołomiony, trochę (mimo wszystko) zadziwiony (że można aż tak...), ale i zmartwiony. Bo propaganda, a zwłaszcza inteligentna propaganda, działa. Trudno mi sobie wyobrazić, aby ktoś, kto codziennie ogląda programy publicystyczne TVP, mógł zagłosować na Rafała Trzaskowskiego. Martwi mnie jednakże coś jeszcze. Ludzie, którzy produkują takie agitki, działają w przekonaniu, że cel uświęca środki. Obawiam się, że również „po jasnej stronie mocy” taka pokusa bywa nieodparta. A manipulacja zawsze jest manipulacją. Nawet w słusznej sprawie.

Czytaj też: Kampania wyborcza w TVP, czyli walka dobra ze złem

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną