Kraj

Z ostatniej strony

Polityka i obyczaje

Polityka

Premier Morawiecki, relacjonuje „Rzeczpospolita”, postanowił w ramach kampanii wyborczej błysnąć literacką ogładą, więc zwracając się do rzeszowian, sięgnął po cytat: „Uważajmy, bo po ich stronie są, mówiąc jak Norwid, »ogromne wojska, bitne generały, policje – tajne, widne i dwu-płciowe«, a po naszej stronie jest siła narodu”. I w ten sposób, odmawiając „im” przynależności do narodu, premier mimowolnie przyznał, że stoi na czele rządu niedysponującego ogromnymi wojskami, bitnymi generałami ani nawet tajną policją. A minister Kamiński?

Szef „Do Rzeczy” Paweł Lisicki tuż przed wyborami starał się obrzydzić kontrkandydata Dudy, jak potrafił: „Rafał Trzaskowski nie jest wściekłym ideologiem lewicowym. Jest raczej typowym kunktatorem, człowiekiem chorągiewką, który podąży tam, dokąd zaprowadzi go wiatr historii. Ten zaś wieje w jedną stronę. Dlatego można być pewnym, że w kancelarii Trzaskowskiego, gdyby miał ją – nie daj, Boże – szansę zbudować, pojawią się ciotki feministycznej rewolucji, aktywiści LGBT oraz wszelkiej maści lewicowi ideologowie. (…) Polska zostałaby znowu przytroczona do rydwanu postępu”. Redaktor pisze, jakby go ten wiatr historii przewiał. Może trochę maści tygrysiej na ból głowy?

Straszył też przestraszony szef „Sieci” Jacek Karnowski: „Dziś kampania Andrzeja Dudy to ciężko pracujący kandydat, wiece, prace koncepcyjne w sztabie. Ale – powtarzam, to za mało. Jeśli Polacy wierni biało-czerwonej, a nie tęczowej, przywiązani do triady Bóg – Honor – Ojczyzna, nie wezmą się do pracy, nie ruszą do boju, wynik wyborów może być niemiłą niespodzianką. I Polska znów może stać się republiką okrągłostołową, z której niezadowoleni mogą co najwyżej wyjechać.

Polityka 27.2020 (3268) z dnia 30.06.2020; Felietony; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Z ostatniej strony"
Reklama