Nie po raz pierwszy Telewizja Polska, od początku rządów PiS służąca partii i rządowi za tubę propagandową, pokazała profesjonalizm swego rzemiosła. Kolejne wydania „Wiadomości” są niekończącą się reklamą Andrzeja Dudy oraz antyreklamą Rafała Trzaskowskiego, a jedno i drugie przyrządzone smacznie, że tylko brać.
Nie wątpię, że widzowie TVP mają dziś wiele powodów, by głosować na Dudę, prezentowanego jako mąż stanu i ojciec narodu (te określenia musimy sobie dośpiewać sami, lecz melodię mamy podaną aż nadto wyraźnie), za to żadnych powodów, aby głosować na Trzaskowskiego, który obsobaczany jest obsesyjnie i tak sugestywnie, że nawet najgorętsi zwolennicy muszą w końcu uznać go za fałszywego do szpiku kości lawiranta. Tak wyszukanego i przemyślnego produktu nie znała PRL, a pewnie i we współczesnym świecie może konkurować z najlepszymi.
Poniedziałek: Trzaskowski na spalonym
Cóż, to drugie jest prawdą. Każdy rywal Dudy powiedział, że Trzaskowski nie ma programu, co skrzętnie odnotowała TVP. W czołówce Robert Biedroń wyśmiewa kandydata KO, że pokazał papugę i psa, lecz nie program. Bosak dodaje, że jego głównym celem jest pokonanie Trzaskowskiego. Jak widać, oponenci prezydenta kłócą się między sobą. A co na to sam Duda? Spokojnie robi swoje. Maleńkie dziecko wie, jak się nazywa prezydent Polski. To chyba mówi samo za siebie?
Pierwszy materiał adresowany jest do wyborców PSL. Duda jeździ do rolników i zapewnia, że pieniędzy z Unii będzie więcej. Podpisuje zobowiązania wobec związków, że będzie dbał o wieś. Na koniec długiego reportażu prof. Henryk Domański z PAN zapewnia, że aż 65 proc. rolników chce głosować na Dudę. W domyśle: czyż taka większość nie ma racji? Nad czym się jeszcze, rolniku, zastanawiasz?
Tłumy rolników oblegają prezydenta, gdy składa im niekampanijne wizyty. Podobnie ma się rzecz w miastach – i tu gładko przechodzimy do materiałów odnoszących się wprost do kampanii. Dowiadujemy się, że na wiece Dudy przychodzą tłumy, podczas gdy na wiec Trzaskowskiego w Białymstoku przyszło niewiele osób (co – jeśli jest prawdą – szczerze mnie zasmuciło). Komentatorzy, czyli prawicowi publicyści, podkreślili w swych „setkach”, że Duda jest blisko ludzi, nie zamknął się w pałacu, doskonale komunikuje się z elektoratem, który traktuje go jak „swego”. Po tym materiale sondaż zamówiony przez TVP, pokazujący, że w drugiej turze Duda wygra z Trzaskowskim, lecz przegrałby z Hołownią. Nie twierdzę, że sondaż był nieuczciwy, niemniej wniosek nasuwa się taki, że lepiej głosować na Hołownię niż Trzaskowskiego, jeśli już nie chce się Dudy. Dziwnym trafem Trzaskowski, jak w każdym innym materiale, znów jest na spalonym.
Powraca temat „wzajemnej walki” kandydatów opozycji oraz powszechnej krytyki Trzaskowskiego ze strony jego pomniejszych konkurentów. Jak się dowiadujemy, „kampania wchodzi w brutalną fazę”. Na tym nieprzyjemnym tle przemknęły krótkie informacje o propozycjach rywali Dudy. Biedroń chce reformy finansowania oświaty, a Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiada obniżkę podatku VAT. Ani słowa o tym, że przede wszystkim chce znieść opodatkowanie emerytur rolniczych. Za to Szymon Hołownia zapowiedział wsparcie dla osób niepełnosprawnych. Można było odnieść wrażenie, że telewizja jakoś Hołownię oszczędza. Nic dziwnego, skoro wynik wyborów zależy od zachowania elektoratów jego i Bosaka w drugiej turze.
Dalej mieliśmy długi reportaż o złym sądzie. Oddalił on powództwo sztabu Dudy przeciwko Trzaskowskiemu, który zarzucił prezydentowi, że niewiele robi dla miliona bezrobotnych ofiar pandemii. Faktycznie wypowiedź to była niefortunna, bo nie ma miliona bezrobotnych z powodu pandemii, lecz znacznie mniej, a rząd jednak coś z tym robi. Za to wzbudzająca oburzenie opozycji i faktycznie niezbyt mądra wypowiedź Dudy, że rząd PO-PSL był, patrząc na odsetek bezrobotnych, gorszym wirusem niż koronawirus, znalazła w redaktorach „Wiadomości” pełne zrozumienie. Ale jakie są teraz w Polsce sądy, to widać gołym okiem. A najlepszym tego potwierdzeniem są „taśmy Neumanna”, które zdobyła w 2017 r. TVP. Neumann faktycznie wypowiada się w nich o sądach nader niepochlebnie, tyle że nie ma to żadnego związku z obecnymi wyborami. Dziś bowiem sytuacja jest taka, że część sędziów boi się PiS i będzie wydawać wyroki zgodne z oczekiwaniami władzy, a część nie. Jeśli więc jakiś sąd wyda wyrok po myśli PiS, będzie – słusznie czy nie – uważany za kolaboracyjny. Niełatwo być sędzią w czasach ludowej rewolucji.
Duda, mąż stanu i ojciec narodu
Trzaskowski nie schodzi ze sceny. Teraz dowiadujemy się, że zapomniał, iż w 2016 r. był posłem i głosował przeciw obniżeniu wieku emerytalnego. To tytułem zapowiedzi programu „Finał kampanii”. I wracamy do wielkich sukcesów Dudy. Tarcza antykryzysowa działa świetnie, a tysiące osób dostają trzymiesięczny „dodatek prezydencki” (tak, tak, prezydencki) w wysokości 1400 zł. Lecz Duda to przede wszystkim mąż stanu, podnoszący nasze relacje z NATO i USA na wyższy poziom.
To jednakże jeszcze nie koniec. Właściwie całe wydanie „Wiadomości” jest o dobrym Dudzie i złym Trzaskowskim. Przedostatni reportaż był o niecnej opozycji, która zarzuca głowie państwa, iż odwiedza powodzian i robi sobie na wałach kampanię, podczas gdy dawne władze zachowywały się dokładnie tak samo. A Trzaskowski nawet nakręcił dla koleżanki spot w takich okolicznościach (faktycznie, dość dyskusyjny pomysł). W materiałach archiwalnych nie zabrakło Cimoszewicza zachęcającego do ubezpieczania się (i słusznie) oraz szelmowskiego uśmiechu Tuska.
Tytułem bonusu materiał już nie o Trzaskowskim, lecz o warszawskim ratuszu, który blokuje starania resortu kultury, aby powiesić nowe tablice informujące o zbrodniach niemieckich na ludności stolicy. Wprawdzie puszczono fragment wypowiedzi wyższego urzędnika wyjaśniającego, że treść tablic budzi różne wątpliwości, lecz generalnie wymowa była jednoznaczna: magistrat podległy Trzaskowskiemu nie chce upamiętniać polskich ofiar. I chyba tylko o etnicznie polskich mowa, bo dziennikarz był łaskaw ocenić warszawskie ofiary wojny na ponad 200 tys. osób, czyli najwyraźniej Żydów do nich nie zalicza.
Czy to już koniec? No, prawie. Bo na deser jeszcze laurka dla Agaty Kornhauser-Dudy – jej wspaniałych kreacji chwalonych przez niejakiego Christiana Paula oraz niezliczonych inicjatywach charytatywnych, w tym na rzecz dzieci. Przy okazji, oczywiście, kilka ciepłych słów od małżonka. Uff, po takich „Wiadomościach” każdemu przyśni się Duda.
Wtorek: Duda nas obroni, Trzaskowski zdradzi
Również wtorkowe wydanie „Wiadomości” było benefisem Dudy i połajanką dla Trzaskowskiego. Czołówkę poświęcono zapowiedzi wizyty w USA oraz informacji o poparciu, jakiego kandydatowi Dudzie udzieliła „Solidarność”. Nie pierwszy raz padł argument: prezydent powinien wspierać rząd, bo wtedy rządzenie krajem jest spójne. W ten sposób z największej słabości Dudy, jaką jest jego dyspozycyjność względem Jarosława Kaczyńskiego, czyni się zaletę. Zapewne wielu ludzi tak myśli.
Pierwszy reportaż dotyczył wizyty prezydenta w zalanym Łapanowie koło Krakowa. Duda obiecał zwrócić się do premiera o środki na nowy wał przeciwpowodziowy. Nie ma wątpliwości, że słowa dotrzyma i wał będzie. Za to w Warszawie (rządzonej przez Trzaskowskiego) znów ścieki popłynęły do Wisły, bo miasto nie radzi sobie z przeciążonym systemem kanalizacyjnym. Ani słowa o tym, że władze stolicy zaprzeczają tym informacjom, twierdząc, że spuszczana jest deszczówka, nie ścieki.
Główny materiał dotyczył zbliżającej się wizyty Dudy w Waszyngtonie. Relację prowadził niezawodny red. Adamczyk. Głosem pełnym entuzjazmu i pasji komentatorzy zapewniali o wielkiej wadze tej wizyty i wielkich zasługach Dudy dla relacji z USA, które gwarantują nam bezpieczeństwo militarne i energetyczne, jak również ogromne korzyści materialne w postaci gigantycznych inwestycji amerykańskich w Polsce. Wielokrotnie powtarzano, że inwestycje te są wynikiem przekonania USA, iż Polska jest krajem stabilnym. Jeśli nie nastąpi polityczne trzęsienie ziemi, możemy się spodziewać dalszego napływu amerykańskiego kapitału. Wszystko to jest półprawdą, a nawet ćwierćprawdą. Owszem, klimat polityczny w Polsce odpowiada wielu inwestorom i politykom w USA, lecz tylko ze sfer republikańskich. A trzęsienie ziemi może być nie tylko u nas, lecz również w Ameryce, gdzie perspektywy zachowania władzy przez Trumpa są równie niepewne jak perspektywy zwycięstwa Dudy. O tych zależnościach i ich wpływie na przyszłe stosunki polsko-amerykańskie nie powiedziano, rzecz jasna, ani słowa.
Inwestycje to jedno, a sprawy wojskowe to drugie. Reporterzy podgrzewali atmosferę: czekają nas przełomowe decyzje! Będą nowe amerykańskie drony i śmigłowce, a może i nowy kontyngent żołnierzy. Ani słowa o tym, że to wszystko się po prostu u Amerykanów kupuje za gotówkę, a w przypadku naszego kraju – kupuje wyjątkowo drogo. Dlaczego tak się dzieje? Tego nie wiem, lecz zapewne dlatego, że znalazł się w Polsce taki rząd, który zapłaci każdą cenę za amerykańskie usługi militarne, byleby Trump poklepał Dudę po plecach. Protekcjonalizm USA i nasz klientyzm aż biją w oczy, lecz najwyraźniej w przekonaniu redaktorów „Wiadomości” grupie docelowej tego programu to wcale nie przeszkadza.
Jeszcze powtórka na temat ogromnych pieniędzy dla polskich rolników, prezydencki projekt ustawy o funduszu medycznym, gwarantującym miliardy m.in. na leczenie chorób rzadkich i nowotworów u dzieci, no i nareszcie kampania! Już w zapowiedzi bloku poświęconego wyborom atak na Trzaskowskiego. „Publiczne poniżanie wyborców, czyli arogancka kampania” – brzmiał anons materiału poświęconego rzekomemu poniżaniu przez Trzaskowskiego młodego Polaka z Ameryki, który próbował porozmawiać sobie z nim po angielsku.
Trzaskowski, wyobcowany pół-Polak
Nawałnicy dobrodziejstw prezydenckich i bezeceństw jego konkurenta nie ma końca. Człowiek gotów już byłby zagłosować na tego Dudę, byleby ta powódź propagandowa wreszcie się skończyła. Duda podpisał kolejną wersję „tarczy antykryzysowej”, dzięki której uniknęliśmy bezrobocia. Za to w czasach PO było ono na poziomie katastrofalnym. Duda zostaje Człowiekiem Roku tygodnika „Solidarność”, a drugi Duda, czyli Piotr, szef „Solidarności”, wzywa do głosowania na kandydata PiS, strasząc, że Trzaskowski podniesie wiek emerytalny. Prezydent podpisuje kartę „Ambitna Polska Samorządowa”. Prezydent entuzjastycznie przyjęty na Podhalu. Spot Dudy pt. „Rafał, nie kłam!”. Po prostu Duda wymiata i niegłosowanie na niego to szaleństwo.
A wszystko to zaledwie preludium do najważniejszego materiału, który miał nas przekonać, że Trzaskowski to w gruncie rzeczy jakiś wyobcowany pół-Polak, „mający problemy z formułowaniem myśli po polsku”. Wyjątkowo perfidny i obrzydliwy kawał propagandy w stylu iście bolszewickim. Gmach pogardy na słabym postawiono tu fundamencie, bo punktem wyjścia była nic nieznacząca protekcjonalna odpowiedź odmowna, jakiej udzielił Trzaskowski komuś, kto w sposób dość napastliwy zagadnął go po angielsku, mówiąc z silnym polskim akcentem. Być może była to nawet jakaś prowokacja.
Potraktowany w ten sposób pan Luke Marcinkiewicz z patosem uderzył w tony liberalne, zarzucając Trzaskowskiemu rasizm i dyskryminację osób mówiących z obcym akcentem. Te absurdalne zniewagi wypowiedział zresztą najczystszą polszczyzną. Haniebny i idiotyczny dyskurs o Trzaskowskim dopuszczającym się dyskryminacji mniejszości podchwycili redaktorzy, gładko przechodząc do opowieści o groteskowym i odstręczającym elitaryzmie kandydata KO, przez redaktorów „Wiadomości” tytułowanym dość uparcie „wiceprzewodniczącym PO” (albo „zastępcą Budki”). Odgrzebano niezbyt mądrą wypowiedź Trzaskowskiego sprzed kilku lat, gdy chwalił się egzaminem u prof. Geremka zdawanym po francusku, by uraczyć nas na tę okoliczność parodystycznym skeczem ASZdziennika (zresztą całkiem zabawnym). Redaktorzy Lisicki i Sakiewicz wyjaśnili nam dodatkowo, że Trzaskowski jest oderwanym od rzeczywistości narcyzem, a tak w ogóle to wywodzi się z komunistycznych elit, które gardzą zwykłymi ludźmi. Tymczasem Duda też umie po angielsku (tylko się nie chwali). Wszystko to wyglądało jak odpowiedź PiS na krążące w sieci nagrania Dudy bez powodzenia usiłującego wysłowić się po angielsku. Nagranie zaiste upokarzające dla prezydenta, więc nienawiść do „mówiącego językami” Trzaskowskiego tym większa. Bardzo to było wredne i prostackie, lecz zapewne tym skuteczniejsze.
Na deser dostało się też sztabowcom i doradcom Trzaskowskiego, którzy, jak się dowiedzieliśmy, pochodzą wprost ze służb i wojska czasów PRL. Jeśli wygra wybory, Trzaskowski będzie się starał „utrzymać Polskę w rosyjsko-niemieckiej strefie wpływów”. No, zdrajca ten Trzaskowski, nie inaczej.
Jedynym momentem, w którym w blisko 40-minutowym wydaniu „Wiadomości” doszła do głosu opozycja, była wypowiedź szefa sztabu Roberta Biedronia określająca wizytę Dudy w USA mianem ustawki pod wybory. Bardzo się tym obruszył szef sztabu Dudy, na czym „Wiadomości” szczęśliwie zakończono.
Środa: Ukochany Przywódca!
Wydanie „Wiadomości” z czwartku 24 czerwca 2020 r. przejdzie do historii. Choć było to ledwie przed chwilą, media wylały już morze wirtualnego atramentu, aby opisać, a raczej obśmiać fenomen bezprzykładnego lizusostwa, jakim popisała się redakcja, aby każdy widz wiedział, iż mamy w Polsce przywódcę na miarę Korei Północnej. Bo pod względem patosu nasza telewizyjna opowieść o wielkim mężu stanu, który zadzierzgnął wieczyste braterskie więzy z najpotężniejszym z Braci tego świata, wykazuje uderzające podobieństwa z propagandą północnokoreańską. Nawet za Gierka i Gomułki czegoś takiego w TVP nie było. A wcześniej nie było TVP…
Oczywiście przesadzam. Ale tylko trochę. Było naprawdę dość zabawnie. Już kilkadziesiąt tysięcy osób przystąpiło do Społecznych Komitetów Poparcia Andrzeja Dudy! Duda to duma, godność i szacunek! To historia i tradycja! To odpowiedzialność i wiarygodność! I sam Kubica kocha Dudę! To nie był nawet spot Dudy, lecz jakiś niekontrolowany paroksyzm egzaltacji.
Poza tym mogliśmy się ze środowych „Wiadomości” dowiedzieć, iż Putin kibicuje Trzaskowskiemu, bo przecież kandydatowi opozycji doradzają ludzie „z komunistycznymi korzeniami”. Prawda jest zaś taka, że Rosja na wszelkie sposoby wspiera PiS, bo to PiS gwarantuje odciąganie Polski od Unii. Rosyjska infiltracja została już wykazana po wielokroć przez dziennikarzy śledczych. Oskarżanie Trzaskowskiego o to, że jest piątą kolumną Moskwy, to zwykła podłość.
Znów odgrzano kotlety z poprzednich dni. Trzaskowski nie ma programu, konkurenci z opozycji nie ustają w krytykowaniu go, w Warszawie ścieki leją się do Wisły, Cimoszewicz kazał się ubezpieczać, a okropny postkomunistyczny sąd odrzucił pozew sztabu Dudy przeciw Trzaskowskiemu. Nowy materiał dotyczył konwencji młodzieżówki PiS i był godny uwagi z dwóch powodów. Po pierwsze, PiS dokonał tzw. przejęcia dyskursu, gdyż na Forum Młodych PiS mowa była o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn i brzmiało to całkiem dezorientująco dla tych, którzy chcieliby głosować na Dudę, lecz nieco odstrasza ich konserwatyzm PiS. Ta zagrywka była sprytna. Podobnie jak stary numer Kaczyńskiego, który kreuje się na wielkiego obrońcę wolności. No właśnie – drugi powód, dla którego wydarzenie było interesujące, to obecność na nim Kaczyńskiego oraz jego słowa mające skontrować powszechnie znany serwilizm Dudy względem szefa partii. Otóż Kaczyński powiedział ni mniej, ni więcej: „Obóz dobrej zmiany, na którego czele stoi Andrzej Duda, to obóz wolności”. Cyniczne do cna i kłamliwe, lecz mimo wszystko robi wrażenie. Duda na czele, kto by to pomyślał?
Czwartek: Trump go kocha, a ty?
Czwartkowe wydanie „Wiadomości” męczyło nas niemiłosiernie miłością Trumpa i Dudy oraz najsłodszymi pod słońcem owocami tej niezwykłej wizyty, o którą Ameryka tak zabiegała i która będąc pierwszą od czasu pandemii, dowodzi niezwykłej pozycji, jaką ma Polska w USA. Wydaje się to nawet dość wiarygodne, bo mało kto chciałby dziś odwiedzać Trumpa, a już zwłaszcza kupować u niego broń. Trump ma jak najgorszą prasę i większość cywilizowanego świata czeka z nadzieją na jesienne wybory.
Niestety, są w Polsce zaprzańcy i malkontenci tacy jak ja, którzy wielki sukces Dudy i Polski poddają w wątpliwość i deprecjonują. „Wiadomości” nie omieszkały pokazać antypatycznych osobników z kręgów PO, którzy niemal w grubiański sposób dyskredytują nasze osiągnięcia. Trzaskowski powiada, że wizyta Dudy w USA ma wymiar doraźny, a Sikorski, że „pisowskie mózgi mają inne okablowanie”. No, w zasadzie czyste chamstwo. Redaktor zauważył przytomnie, że poglądy PO są zbieżne ze stanowiskiem rosyjskich mediów, co potwierdza tezę o komunistycznym uwikłaniu opozycji. Są to zresztą ludzie mali i śmieszni, a najlepiej ilustrują to ich żenujące wpadki podczas zagranicznych wizyt. Przeglądowi gaf Komorowskiego, Tuska i Kopacz towarzyszyło zdjęcie nader wymowne, bo odwrotne do pewnego innego zdjęcia, które wszyscy znamy. Na tym zdjęciu Duda siedzi, a Trump stoi…
Lęk przed porażką musi być wielki
Wracamy jednakże do kampanii. Współzawodnicy Trzaskowskiego bardzo go nie lubią i nie chcą oddać mu głosów. Hołownia przypomina, że tylko on może wygrać z Dudą. A skoro skądinąd wiemy, że nie przejdzie do drugiej tury, to łatwo wyciągnąć stąd wniosek (jeśli jest się dobrym widzem „Wiadomości”), że Trzaskowski jest już i tak przegrany, wobec czego nie warto fatygować się do lokalu wyborczego w drugiej turze, jeśli popiera się kandydata KO. Tyle że ten sam demobilizujący przekaz działa na wyborców Dudy. Ale to już nie nasz kłopot.
Żebyśmy nie zasnęli! Zapowiedziano hit wieczoru – będzie wyświetlony reportaż o tym, że warszawski ratusz finansuje fundację prowadzoną przez dawną niebezpieczną agentkę bezpieki. Cóż, jeśli to prawda, to jest wpadka.
I znowu jesteśmy na Forum Młodych PiS. I znów Jarosław Kaczyński w roli uwodziciela młodzieży i herolda wolności. Najwyraźniej ma przyciągnąć zrewoltowanych zwolenników Konfederacji i innych młodych anarchistów. A może i uszczknąć odrobinę z lewicy, bo kolejny raz mowa o równości kobiet i mężczyzn.
Na zakończenie jeszcze jedna nagroda dla Dudy („Biało-Czerwone Róże” portalu Wpolityce.pl) i piękna laurka filmowa na cześć przyjaźni z Trumpem, przygotowana przez Amerykanów. Wygląda na to, że USA naprawdę uczestniczą w kampanii Dudy. To niesłychane, lecz czy w naszych czasach cokolwiek jest jeszcze „niesłychane”?
Jeśli ktoś dotrwał aż do tego miejsca, czytając te relacje „z kronikarskiego obowiązku” spisane, to niech teraz wyciągnie wnioski. Mój wniosek jest taki, że skoro w propagandzie partyjnej nie ma już żadnego umiaru, a w odniesieniu do rywala wszystkie chwyty są dozwolone, to lęk przed porażką musi być wielki. Dobrze to wróży Rafałowi Trzaskowskiemu, ale na jego miejscu nie liczyłbym na widzów „Wiadomości”. W każdym razie mój mózg został już tak wyprany, że z trudem składam ostatnie słowa tej opowieści.