Nuncjusz papieski w Polsce abp Salvatore Pennacchio wydał komunikat, że papież Franciszek mianował metropolitę łódzkiego abp. Grzegorza Rysia administratorem apostolskim diecezji kaliskiej. Lakoniczny komunikat przełożony na język potoczny oznacza, że biskup kaliski Edward Janiak nie pełni swoich kościelnych obowiązków dotyczących zarządzania diecezją, a przejmuje je abp Ryś. To z kolei oznacza, że bp Janiak został przez papieża odsunięty z urzędu, ale nie został z niego usunięty. Mamy więc nowy akt dramatu, ale nie jest to akt ostatni. Jakiś ciąg dalszy nastąpi.
Problemy bp. Janiaka
W dwu poprzednich aktach oglądaliśmy Janiaka najpierw w roli negatywnego bohatera dokumentu filmowego „Zabawa w chowanego” o tuszowaniu pedofilii w Kościele, a ostatnio w roli zamroczonego alkoholem pacjenta potrzebującego szpitalnej pomocy. Wieść z Watykanu nadeszła świeżo po newsie alkoholowym.
Według prawa kościelnego papież wyznacza administratora apostolskiego, gdy biskup ordynariusz nie może z powodu ciężkiej choroby lub innych poważnych trudności pełnić swej kościelnej funkcji. Watykan nie powiedział tego wprost, ale wszyscy wiemy, że oba warunki zachodzą w przypadku bp. Janiaka. Wysunięto przeciw niemu zarzuty niedopełnienia obowiązków przepisanych aktualnym prawem kościelnym w kwestii ujawniania krzywdzicieli dzieci i niepełnoletnich, a opinia publiczna dowiedziała się teraz także, że biskup kaliski ma problem alkoholowy.
Czytaj też: Po filmach Sekielskich w polskim Kościele bez zmian
Młyny Watykanu mielą powoli
Zwracają uwagę także szczegóły. Po pierwsze to, że papież nie mianował administratorem ani biskupa pomocniczego diecezji kaliskiej, ani kogoś z metropolii poznańskiej, którą kieruje abp Stanisław Gądecki, obecnie szef episkopatu, tylko powierzył obowiązki metropolicie łódzkiemu. Można to odczytać jako wyraz braku zaufania lub zaniepokojenia, że siłami lokalnymi da się doprowadzić do ładu sytuację w diecezji kaliskiej. Pamiętamy nieudaną próbę wymuszenia przez bp. Janiaka poparcia dla niego ze strony lokalnych duchownych.
Po drugie, decyzja papieża przyszła dawno po czasie, kiedy Watykan zdobył już wiedzę o zarzutach wobec Janiaka. Można nieco złośliwie powiedzieć, że młyny kościelne przyspieszyły dopiero po osławionym liście biskupa rozesłanym do innych członków episkopatu, w którym Janiak zaatakował prymasa Wojciecha Polaka. I za co?! Za to, że zrobił to, co powinien był zrobić: poinformował Watykan o zaniedbaniu przez Janiaka jego biskupich obowiązków, a przecież on je skrupulatnie wykonał.
Czytaj też: Frédérik Martel, autor „Sodomy”, o hipokryzji Watykanu
Papież poparł prymasa
Po trzecie, można rozumieć decyzję Franciszka właśnie jako wyraz wsparcia prymasa Polaka w tej bezprecedensowej sprawie. Prymas nie zdobył poparcia innych biskupów, choć przecież postąpił według kościelnych przepisów i działał w słusznej sprawie. Publicysta katolicki Zbigniew Nosowski wspomniał, że episkopat pozostawił prymasa w osamotnieniu. Teraz katolicy pokroju Nosowskiego mogą przeżywać chwilę satysfakcji, ale bez gwarancji, że sprawa bp. Janiaka zostanie wyczerpująco wyjaśniona i sprawiedliwie osądzona.
Adam Szostkiewicz: Milczenie Kościoła w sprawie bp. Janiaka