Kraj

Samochwalstwo i rysy na wizerunku kandydata Dudy

Andrzej Duda Andrzej Duda Andrzej Duda / Facebook
PiS z Dudą zamiast walczyć z kryzysem, wymyślają figury retoryczne o PO-PSL jako gorszym wirusie niż koronawirus, a sami snują księżycowe plany inwestycyjne.

„Wiarygodność jest drugim imieniem prezydenta Dudy. Wszystko, o czym mówi, potem zamienia w czyn” – prawił p. Szczerski jeszcze 8 czerwca. Sam p. Duda przez cały czas puszczał oczko (także wodne) i twierdził, że ci, którzy zapewniają o jego spolegliwości w dotrzymywaniu obietnic, mają do tego pełne prawo. Gdy pojawiały się jednak niejakie rysy na tym świetlanym obrazie reprezentanta „narodowej filozofii czynu”, na scenę wskakiwał p. Gliński (lub ktoś w tym rodzaju) i wyjaśniał, że „w większości [obietnice] zostały zrealizowane innymi metodami”.

Obietnice Dudy: spełnione czy nie?

Pan Duda jako „narodowy” czynownik był do czasu zadowolony sam z siebie, a reszta tzw. dobrej zmiany z niego, ale w końcu wyszło szydło z worka (bo nie p. Szydło ze sztabu wyborczego) i niespodziewanie oświadczył (22 czerwca): „Jest prawdą, że nie wszystkie zobowiązania wyborcze z 2015 r. udało się jak do tej pory zrealizować. Ale udało się zrealizować te, które uważaliśmy i które uważam za najważniejsze, najistotniejsze, najszerzej zakrojone społecznie”.

Pomijam egzegezę tej mętnej eksklamacji, zadającej kłam opowieściom w stylu p. Szczerskiego, ale zasadne jest pytanie, czy p. Duda wcześniej kłamał, czy okazał brak zrównoważenia, czyli to, co sam zarzucał p. Trzaskowskiemu. Przyjmijmy krakowskim targiem, że p. Duda okazał ograniczoną kłamliwość lub równowagę. A mówiąc językiem prostszym: obecny lokator Pałacu Namiestnikowskiego kręci w swojej samochwalczej propagandzie.

Nie ma CPK, ale jest spółka

W niedzielę 21 czerwca odbyła się w TVN debata z udziałem przedstawicieli sześciu najważniejszych sztabów wyborczych. Miała zgoła inny charakter od spotkania prowadzonego przez p. Adamczyka w TVP Info. Ta druga była na czas, ale nie na temat, natomiast pierwsza wprawdzie na czas (szkoda, że poświęcono na nią tylko półtorej godziny), ale merytoryczna. Tym właśnie różni się dziennikarstwo wedle formuły „Kur wie lepiej” od normalnego.

Sztab p. Dudy posłał do boju p. Bortniczuka. Jasne, że uczestnicy debaty wychwalali swoich patronów, bo taki mieli obowiązek. Nie można więc i jemu zarzucać, że czynił to w stosunku do p. Dudy. Kilka jego (bez)myśli jest jednak godnych uwagi. Po pierwsze, błysnął wiedzą z zakresu klimatologii, gdyż bystrze odróżnił klimat od smogu. Po drugie, zmyślnie podkreślał, ile to miliardów więcej „niż nasi poprzednicy” łoży rząd Zjednoczonej Prawicy na służbę zdrowia, ale nie wspomniał, że adekwatna reprezentacja kosztów wymaga podania proporcji PKB, a nie ilości pieniędzy. Po trzecie, p. Bortniczuk przejawił niezwykłą kompetencję ekonomiczną, powiadając, że chociaż to prawda, że jeszcze nie zaczęto budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, za to powołano spółkę (jej kierownictwo zarabia niezłą kasę), która szuka źródeł finansowania tej inwestycji. Dobre, a nawet znakomite – projektuje się niezwykle kosztowne przedsięwzięcie bez zapewnienia, nawet częściowego, funduszy na jego realizację.

Czytaj też: Szklane domy Morawieckiego

Po Dudzie spływa jak po kaczce

Te trzy powyższe tezy są śmieszno-prymitywne, podobnie jak chwyty erystyczne w postaci strojenia min, przewracania gałkami ocznymi, kręcenia głową, ironicznych uśmiechów czy obrażania się, że inni przerywają, i przerywania częściej niż pozostali. Czwarta rewelacja p. Bortniczuka jest jednak ponura. Gdy uczestnicy debaty przedstawiali zamiary swoich kandydatów w zakresie służby zdrowia, ten powiedział, że nie są one realne, ponieważ prezydent i tak musi mieć wsparcie rządu. Przesłanie tej uwagi jest chyba takie, że jeśli p. Duda nie zostanie wybrany, tj. jeśli urząd prezydenta obejmie ktoś z opozycji, to rząd będzie go ignorował. To wygląda na szczere przedstawienie fundamentalnej zasady, niegdyś wyraźnie sformułowanej przez p. J. Kaczyńskiego: „Teraz, k..wa, my”, a innym wara od tego. Ciekawe, że sylaba „kur” ma tak mnogie aplikacje do tzw. dobrej zmiany, by wspomnieć Kurską TVP (jest też inny wariant, który trzeba by wykropkować).

Czytaj też: W drugiej turze Trzaskowski już remisuje z Dudą

Nawiasem mówiąc, zapowiedź p. Bortniczuka nie napawa optymizmem w sprawie rzeczywistej roli p. Dudy, ale być może trzeba wziąć pod uwagę opinię p. Morawieckiego krzyczącego nad Notecią: „Potrzebujemy Andrzeja Dudy, żeby tak jak bydgoscy wioślarze nie stać w miejscu, a pruć falę do przodu, ponownie rozpędzać polską gospodarkę”. Handlarz Pokościelnym Mieniem Bezspadkowym nominował p. Dudę największym przyjacielem Bydgoszczy, a więc jesteśmy o krok od starych dobrych czasów, gdy Bierut, Gomułka czy Gierek byli największymi przyjaciółmi chłopów, robotników, dziatwy szkolnej, miast i wsi.

Rzeczywista pozycja p. Dudy ujawniła się, gdy stał się największym przyjacielem TVP, w zamian obiecano mu dymisję p. Kurskiego, tenże wrócił po paru miesiącach, a te i inne despekty spływają po Największym Przyjacielu Bydgoszczy jak po kaczce, ale zważywszy na hierarchię władzy w Polsce, trudno się temu dziwić.

Czytaj też: Kur wie lepiej bis, czyli brudna kampania Andrzeja Dudy

Patrzmy władzy na ręce

Wiele osób obawia się manipulacji wynikami wyborów. Pan Bortniczuk urządził (jakieś dwa tygodnie temu) sondę na temat rywalizacji pomiędzy p. Dudą a p. Trzaskowskim. Dość długo prowadził ten drugi, ale po północy szybko zaczęło przybywać głosów pierwszemu – 37 minut po północy było ich ok. 34 tys. (p. Trzaskowski miał wtedy 70 proc.), natomiast o 1:51 już niemal 46 tys. Ostatecznie wygrał p. Duda w stosunku 57 do 43 proc. Pan Bortniczuk przyznał, że mogło dojść do manipulacji, ale z właściwym sobie obiektywizmem uznał, że jej celem było „oczernienie środowiska Zjednoczonej Prawicy”. Ciekawe rozumowanie.

Powiedzmy, że X i Y rywalizują o miano najlepszego piłkarza świata. Pierwszy prowadzi 70 do 30 proc. Nagle jego zwolennicy dosypują głosów, zapewniają zwycięstwo Y tylko po to, by ten ostatni został oczerniony. Sondę Bortniczuka niekoniecznie trzeba traktować jak żart. Z zagranicy dochodzą głosy o problemach z otrzymaniem pakietów wyborczych, a także o tym, że niektóre mają tylko pieczęć konsulatu, a nie Państwowej Komisji Wyborczej, bywają tak zapakowane, że można ustalić, na kogo głosował dany wyborca itd. To mogą być przypadkowe nieprawidłowości, ale nie można wykluczyć manipulowania „kopertami” wyborczymi.

Powiada się, że nieważne, kto głosuje, ale kto liczy głosy. W perspektywie 28 czerwca może okazać się kluczowe, kto panuje nad dystrybucją głosów korespondencyjnych. Nie twierdzę, że tak będzie, a tylko że może tak być. W tych wyborach, jak w żadnych innych poprzednich, trzeba władzy patrzeć na ręce, ponieważ gra znaczonymi kartami i uprawia wyjątkowo brudną propagandę wyborczą. Trzeba więc brać pod uwagę, że nie cofnie się przed niczym, aby zwyciężyć, bo „musi” to osiągnąć w imię hasła, powtórzmy, „Teraz, k..wa, my”.

Czytaj też: Życie pod żyrandolem, czyli pięć lat Dudów w Pałacu

Zabierzmy PiS-owi zabawki

Budżet coraz bardziej dziurawy, pandemia nie ustępuje, a nawet się rozszerza, Polska jest jednym z niechlubnych „liderów” w Europie pod względem niezmniejszania się liczby zakażeń, ostrzeżenia przed być może największym kryzysem po 1945 r. są powszechne, a tzw. dobra zmiana, zamiast porozumieć się z opozycją (bo również od tego zależy wymiar zagranicznej pomocy) i stworzyć coś w rodzaju Rządu Zgody Narodowej, wymyśla figury retoryczne o chamskiej hołocie i PO-PSL jako gorszym wirusie dla gospodarki niż koronawirus, a sama snuje księżycowe plany inwestycyjne. Wyborco, nie głosuj na p. Dudę, ponieważ nie wolno zostawić kraju w rękach polityczno-ekonomicznych szaleńców. Nie ma znaczenia, czy kłamią, czy brak im równowagi, bo przede wszystkim są niebezpieczni.

PS Stawiam hipotezę, że Centralny Port Komunikacyjny i kanał w wyniku przekopu Mierzei Wiślanej będą nosić imię Braci Kaczyńskich. Tylko tym można wytłumaczyć upór tzw. dobrej zmiany w realizacji tych przedsięwzięć, uważanych za absurdalne przez ekspertów. Jeśli mam rację, to Kaczyński, Morawiecki, Duda i spółka chcą rządzić jeszcze co najmniej kilkanaście lat. Trzeba im zacząć odbierać zabawki już teraz.

Czytaj też: Na kogo głosować? Sprawdź, do którego kandydata Ci najbliżej

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną