Kraj

Podróż potrójnego ryzyka

Duda w USA: podróż potrójnego ryzyka

Jakub Szymczuk / Kancelaria Prezydenta RP

Kiedy otworzą Państwo ten numer POLITYKI, Andrzej Duda będzie w drodze do Donalda Trumpa. Wizyta da prezydentowi 24-godzinną ulgę od wiecowego zgiełku i będzie okazją do zyskania nowych zdjęć z „najlepszym sojusznikiem Polski”. Najważniejsza ma być jednak nowa deklaracja, że zwiększy się amerykański kontyngent wojskowy nad Wisłą.

Tyle że według Johna Boltona, byłego doradcy Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego, prezydent USA nie pamięta, aby obiecywał Dudzie jakieś wojska w ramach inicjatywy znanej niegdyś jako „Fort Trump”. Wspomnienia dyplomaty zatytułowane „Pokój, w którym to się działo” trafiły na rynek w przeddzień wizyty Dudy i są tematem numer jeden w Stanach. Fragmenty dotyczące Polski nie będą publiczności w USA szczególnie interesować; nam jednak pokazują, że obietnic Białego Domu nie można zawsze brać serio. Kiedyś już się o tym przekonaliśmy. Podpisane w sierpniu 2008 r., w końcówce kadencji George’a W. Busha, porozumienie o bazie antyrakietowej zostało przez Baracka Obamę anulowane. W lipcu 2015 r. rząd PO-PSL proponował Amerykanom Ciechanów na główną bazę, dziś o Ciechanowie nikt nie wspomina. Polityczna niepewność tego rodzaju przedsięwzięć to pierwsze ryzyko tej kampanijnej wyprawy.

Ale uzgodniona naprędce podróż nie miałaby sensu, gdyby Duda jechał w ciemno. Po zapowiedzi wycofania części wojsk USA z Niemiec i sugestiach przeniesienia ich do Polski Warszawa liczy na deklarację, ilu ich będzie, gdzie trafią i kiedy przyjadą. Gra toczy się podobno o dowództwo korpusu – miało być w Niemczech, a ma być w Polsce. Spekulacje o broni nuklearnej pozostaną spekulacjami; więcej konkretów możemy usłyszeć o elektrowni atomowej. Do podpisu gotowe jest też prawnie wiążące porozumienie o obecności wojskowej.

Polityka 26.2020 (3267) z dnia 23.06.2020; Komentarze; s. 6
Oryginalny tytuł tekstu: "Podróż potrójnego ryzyka"
Reklama