Kolejne wybory, PiS kolejny raz o tym, jak to za czasów PO wyłudzano podatek VAT. „To dzięki temu, że zabrano złodziejom te pieniądze, możliwy jest dzisiaj program 500+” – mówił m.in. w Brzegu Andrzej Duda. Wspomniał o 50 mld zł „kradzionych” rocznie, ale w poprzednich kampaniach z ust polityków PiS padały większe liczby: od 250 mld do nawet 400 mld zł. Skoro tak, to gdzie są ci złodzieje i te skradzione miliardy? Ściganie ich i pozbawianie złodziejskich fortun miało być priorytetem rządu PiS. W nowych prokuraturach regionalnych, gdzie miała koncentrować się walka ze złodziejami VAT, utworzono specjalne wydziały finansowo-skarbowe. A żeby wszystko szło jak w dobrze naoliwionej maszynie, Zbigniew Ziobro wydał prokuratorom specjalne wytyczne – m.in. żeby sprawy VAT-owskie, jako te priorytetowe, przekazywać do wyższych instancji.
Tyle że nic z tego nie wyszło. POLITYKA dotarła do najświeższych danych Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia, które od początku monitoruje, jak ta walka za złodziejami VAT wygląda. Na początku większość spraw, którymi chwalił się PiS – łącznie z miliardem złotych zabezpieczonych w przestępczych fortunach – okazała się starymi sprawami wszczętymi przed 2015 r. A w sprawach, które wszczęły już nowe prokuratury regionalne w latach 2016–17 zajęto majątku na tylko nieco ponad 180 mln zł.
Im dalej, tym gorzej. Z najświeższych analiz Stowarzyszenia, wynika, że w latach 2018–19 te „flagowe” specwydziały prowadziły coraz mniej VAT-owskich śledztw. To spadek o ponad 57 proc. Mniej też „odzyskano” z majątków podejrzanych – aż o 83 proc.! Śledztwa VAT-owskie wróciły do prokuratur okręgowych; ich liczba na tym niższym szczeblu wzrosła aż o 49 proc.