Kraj

Kacze pierze

Brak kasy trzeba jakoś ukryć. Spadające sondażowe słupki zatrzymać.

Zatrzęsła się ze zdumienia cała polska ziemia. Okazało się, że dwaj święci ewangeliści Mateusz i Łukasz to premier Morawiecki i minister Szumowski. Ten pierwszy „pochyla się nad egzystencją naszego narodu, by żyło się lepiej”, ten drugi jest „przedłużeniem czynów Jezusa, troszcząc się o nasze życie i zdrowie”. Oni sami temu nie zaprzeczyli. Można więc przypuszczać, że odkrycie częstochowskiego biskupa (właściwie należałoby go nazwać PISkupem) Antoniego Długosza było wykonaniem zlecenia. Czyjego, nieważne. Wszak Kościół i państwo są konstytucyjnie rozłączone. Bywa jednak, że „ro” gdzieś się zgubi. Dalszy ciąg propagandowych zamówień jest łatwy do przewidzenia. Dwaj kolejni ewangeliści to św. Jan i św. Marek. Aż się prosi, by z obu tych imion złożyć imię Jarek. I już mamy pierwszego podwójnego ewangelistę, w dodatku Polaka – Jarka Kaczyńskiego. To, że jest świętym, on już wie, ale przez skromność nie nagłaśnia sprawy. Niech piszą o nim potomni.

Heraklit uważał, że „wszystko płynie”. To prawda. Jeszcze nie tak dawno PiS leżał sobie na mięciutkich materacach ogrzewanych prądem z wirtualnej elektrowni w Ostrołęce i w snach jeździł milionem elektrycznych samochodów. Teraz obudził się na ubitej ziemi w Baranowie. Jedwabne poduszki z kaczym pierzem obietnic i zaklęć rozrywają wichury, trąby i oczywiście chamska hołota. Przy tym koronawirus ani myśli się zatrzymać i ryje dół pod gospodarką. Nieelegancko byłoby też pominąć jakże dumne, bo patriotyczne wyrzucanie budżetowych pieniędzy w bagno. A to 200 mln na respiratory od handlarza bronią, których nie dostarczono, zaś dokumenty transakcji zapodziały się w mieszkaniu urzędnika Ministerstwa Zdrowia. A to 5,5 mln na maseczkowy złom od instruktora narciarskiego i 12 mln na widowisko pt.

Polityka 25.2020 (3266) z dnia 16.06.2020; Felietony; s. 81
Reklama