Policja stała się poważnym problemem społecznym, który nie wiadomo, jak rozwiązać. Radni Minneapolis, miasta, w którym zginął George Floyd, opowiadają się za rozwiązaniem radykalnym, tzn. rozwiązaniem policji, co zwiększyłoby bezpieczeństwo obywateli. W Polsce zagrożenie związane z istnieniem policji na razie nie wymaga jeszcze tak drastycznych kroków. Fakty są takie, że mimo istnienia policji Polacy czują się w miarę bezpieczni.
Policja zapewnia, że wobec Polaków, którzy nie uczestniczą w antyrządowych protestach, ale – zgodnie z zaleceniami rządu – zachowują wobec tych protestów społeczny dystans, żaden funkcjonariusz pałki nie użyje. Oczywiście może się zdarzyć, że pałka wymknie się spod kontroli i użyje się sama, bo jest giętka i jej zachowanie trudno przewidzieć. W efekcie przypadkową ofiarą takiej wyginającej się na wszystkie strony pałki bywa nie tylko protestujący, ale czasem także operujący pałką policjant.
Pobić funkcjonariuszy przez ich pałki byłoby mniej, gdyby dysponowali oni bronią nowocześniejszą i łatwiejszą w obsłudze. Z pomocą policjantom przyszedł tutaj rząd, który planuje uzbroić ich w wozy z armatkami wodnymi, granatniki jednostrzałowe, ręczne i plecakowe miotacze pieprzu, a także w zapasy mieszanki pieprzowej do tych miotaczy. Miejmy nadzieję, że jest to sprzęt bezpieczny, który podczas uspokajania protestujących nie wyrządzi funkcjonariuszom żadnej krzywdy. W każdym razie dobrze, że rząd na wszelki wypadek postanowił do tego sprzętu dokupić policjantom nowe kaski ochronne oraz tarcze.
Rządowi zarzuca się, że wydaje miliony na policję, a nie pomaga finansowo pracownikom służby zdrowia czy przedsiębiorcom. Z tym że jeśli idzie o pomaganie przedsiębiorcom, rezerwę rządu rozumiem, bo w ostatnim czasie zachowanie przedsiębiorców pozostawia wiele do życzenia.