Kraj

PiS igra z ogniskiem koronawirusa. Bo idą wybory

Posiedzenie Wojewódzkiego Sztabu Zarządzania Kryzysowego w Katowicach, 9 czerwca 2020 r. Posiedzenie Wojewódzkiego Sztabu Zarządzania Kryzysowego w Katowicach, 9 czerwca 2020 r. Adam Guz / Kancelaria Prezesa RM
Zaniżanie danych w sprawie koronawirusa ma oczywisty cel propagandowy – oto jak PiS świetnie radzi sobie z epidemią i jaki z „nas” prymus w Europie.

Rzeczowe wyjaśnienia, diagnozy i prognozy na temat obecnej pandemii powinny pochodzić od specjalistów, np. medyków, epidemiologów, wirusologów, matematyków itd. Dlaczego więc zabieram głos, zresztą po raz kolejny? Otóż zamierzam raz jeszcze poruszyć (anty)jakość tego, co nam serwują politycy w perspektywie stwierdzeń ekspertów. Zajmując się od lat metodologią nauk, nieco znam się na analizie zjawisk masowych. Już zwracałem uwagę na głupoty prawione przez p. Szumowskiego, p. Kraskę, p. Pinkasa i im podobnych w sprawie wypłaszczania skal, krzywych i stożków, ale warto do tej kwestii powrócić, gdyż pokazuje, kto nami rządzi i co sobą reprezentuje.

Czytaj też: Czy pandemia zachwieje pisowską wersją demokracji nieliberalnej?

Ilu Polaków zakaziło się wirusem?

Pan Morawiecki, broniąc p. Szumowskiego w Sejmie, oświadczył, że dzięki sieci jednoimiennych szpitali uratował życie kilkudziesięciu tysięcy Polaków. Znaczy to, że nie zmarło – przyjmijmy dla ułatwienia rachunku – jakieś 50 tys. osób. To jawna bzdura, bo tylu miejsc w szpitalach nie ma. A skoro tyle osób uniknęło śmierci, to biorąc pod uwagę statystyki światowe (umiera ok. 6 proc. chorych), zakażonych musiało być ok. 800 tys. Polaków – dane Ministerstwa Zdrowia to 25 tys. na początek czerwca.

A może p. Morawiecki chciał powiedzieć, że tyle osób wyzdrowiało dzięki p. Szumowskiemu i jego sieci? Wedle MZ u nas „wychodzi” z koronawirusa ok. 40 proc. zakażonych, a jeśli tak, to wszystkich chorych musiało być ponad 100 tys. – znacznie więcej niż wedle oficjalnego przekazu. Biorąc powyższe pod uwagę, p. Morawiecki jest ignorantem lub świadomie manipuluje, czyli jest kłamcą (mogą też zachodzić obie alternatywy). Przypuszczam, że zna rzeczywiste dane, a skoro tak, to znaczy, że dopuszcza się manipulacji.

Czytaj też: Władza daje swoim zarobić. Nawet na kryzysie

Jak się w Polsce księguje Covid-19

To, że dobrozmieńcy ukrywają dane, można było podejrzewać od początku. Informacje były podawane cząstkowo, dwa razy dziennie, chyba po to, aby trudno je było zsyntetyzować. Od 11 czerwca będą publikowane raz dziennie o 10:30, czyli gdy nie wszystkie komunikaty spłyną.

Inne dane były niejednoznacznie, np. przypadki śmiertelne opatrywano komentarzem: „zmarły cierpiał na choroby towarzyszące”. Stosunkowo niewielka liczba testów skutkowała tym, że liczba ujawnionych zakażeń była znacznie niższa od faktycznej. Trudno też mieć zaufanie do oszacowania śmiertelności – w sumie 1200 zgonów. Od marca do końca maja zmarło w Polsce 100 tys. osób i niewykluczone, że część ofiar pandemii przeksięgowano do innych rubryk. Nie podaje się przecież statystyki zgonów do publicznej wiadomości, a władze nakazały milczenie wojewódzkim konsultantom zdrowia.

Pan Szumowski nadal opowiada głupstwa, np. że możliwe są ogniska zakażeń bez tzw. transmisji poziomej (owszem, o ile ognisko jest izolowane, ale u nas tak nie jest – także na Śląsku), i nie bardzo wiadomo, czy chełpiąc się 50 tys. badań przesiewowych wśród górników, sądzi, że oznacza to wzrost zakażeń czy wzrost ujawnionych zakażeń?

Stefan Karczmarewicz: Już wiemy, dlaczego zgonów z powodu Covid-19 jest mało

PiS odtrąbił sukces, ekspertów lekceważy

Zaniżanie danych ma oczywisty cel propagandowy – chodzi o to, by pokazać, jak tzw. dobra zmiana świetnie radzi sobie z epidemią i jaki z „nas” prymus w Europie, ba, w całym kosmosie. A tak naprawdę jesteśmy na drugim miejscu w Unii Europejskiej pod względem dobowego przyrostu zakażeń, mamy ich wyjątkowo dużo wśród personelu medycznego i wleczemy się w ogonie pod względem masowości testów.

Efektem tej sytuacji nie jest prymusostwo, jak utrzymuje p. Morawiecki, ale np. wyłączenie Polaków z puli obywateli mogących odwiedzać niektóre inne kraje właśnie z powodu nieopanowania epidemii – Handlarz Pokościelnym Mieniem Bezspadkowym sprytnie wykoncypował, że mamy mądrze korzystać z możliwości wyjazdowych, aby nie narażać siebie i innych. Jesteśmy mamieni np. tym, że prasa zagraniczna dobrze o nas pisze (nie zdziwiłbym się, gdyby owe pochwały były zamówione), czy tym, że śmiertelność na Covid-19 jest w Polsce mała w przeliczeniu na milion mieszkańców (31 przypadków).

Pan Duda patrzy w tablet i z zachwytem powtarza, jak krzepiący to wynik na skalę światową. Załóżmy, że wskaźnik 31 jest adekwatny. Wszelako znawcy wskazują, że uśrednianie danych z ognisk lokalnych jest jałowe. Dobrozmieńcy lekceważą ostrzeżenia przed zbyt pospiesznym znoszeniem obostrzeń i możliwością zrealizowania się w Polsce nawet scenariusza włoskiego. Ignorują opinie, że być może pandemia w Europie Środkowo-Wschodniej przebiega inaczej niż na Zachodzie, np. z uwagi na wieloletnie i powszechne szczepienia przeciw innym chorobom. Tak czy inaczej – nie spotkałem się z głosem eksperta potwierdzającym radosne trąbienie rządu o całkowitym opanowaniu epidemii i świetlanej przyszłości kraju. A wskazywanie przez PiS samych siebie jako sprawców „sukcesu” jest bezczelną hucpą. Przypomina się Lec: „Ja jestem piękny, ja jestem silny, ja jestem mądry, ja jestem dobry. I ja to wszystko odkryłem!”.

Czytaj też: Czyja wina, że wirus na Śląsku hula w najlepsze?

Im niższa frekwencja, tym lepiej dla Dudy

Wszystko wskazuje na to, że manipulacje p. Morawieckiego i p. Szumowskiego mają cel wyborczy. Wprawdzie już mało czasu, aby wprowadzić wybory tylko korespondencyjne na większą skalę, ale nie chwalmy dnia przed zachodem słońca, bo tzw. dobra zmiana jest zdolna do rozmaitych przekrętów, byleby tylko p. Duda został prezydentem na kolejną kadencję.

Pośrednim argumentem na rzecz tej tezy jest nieuwzględnienie senackiej poprawki, że chcący głosować korespondencyjnie ma pokwitować odbiór pakietu. Trudno to rozumieć inaczej niż jako zapewnienie sobie możliwości kontroli liczby oddanych głosów poza lokalami wyborczymi.

Nawiasem mówiąc: nadal sądzę, że wybory w czasie pandemii są ryzykowne, ale klamka zapadła. Nie wykluczam jednak, że tuż przed głosowaniem pojawią się informacje o wzroście zakażeń, a do wyborców zostanie puszczone oczko (może nawet wodne), aby dla własnego dobra zostali w domu. Im niższa frekwencja, tym lepiej dla p. Dudy. I o to chodzi dobrozmieńcom.

Komu postojowe się należy

Mataczenie widać wyraźnie w związku z zamykaniem kopalń. Od jakichś 10 dni wiadomo, że niektóre z nich stały się ogniskami zakażeń. W końcu rząd postanowił zamknąć 12 kopalń na trzy tygodnie. Deklarowanym powodem miała być walka z epidemią. Tymczasem okazało się, że co najmniej dwie z najbardziej zagrożonych kopalń mają fedrować dalej (wydobywają wartościowy surowiec), natomiast nieczynne będą również takie, w których zakażeń jest niewiele. Wymyślono także specjalny język – górnicy dostaną 100 proc. zarobków jako płatność za prewencyjne postojowe. Jak wyjaśnił p. Morawiecki, powód nie jest ekonomiczny, ale epidemiczny. Tak więc jednym obniża się zarobki z powodów ekonomicznych, wywołanych epidemią, natomiast inni otrzymują pełną kasę z powodów epidemicznych, ale spowodowanych ekonomią.

Czytaj też: „Prezenty” od rządu ratują kampanię Dudy. I dzielą Polaków

Igranie z ogniskiem zarazy dla celów politycznych jest czymś wyjątkowo obrzydliwym. Głosuj na p. Dudę, jeśli chcesz, aby architekci tzw. dobrej zmiany mogli kontynuować takie haniebne poczynania.

PS WPiS komentatora na blogu p. Bukowskiego, doktora filozofii i jednego z mentorów p. Dudy: „Mamy do czynienia z wojną kulturową skierowaną przeciw białemu człowiekowi, która ma charakter zorganizowany i systematyczny. Słowianie byli transportowani do kalifa w Kordobie przez izraelskich Radanitów, a na naszym terytorium najbardziej powszechnym pieniądzem były arabskie dirhemy. Wszystkie wojny, rewolucje i bunty na naszym kontynencie były inspirowane przez bliskowschodnich intrygantów i obecne wydarzenia są również przez nich podsycane”. Pan Bukowski odpowiedział: „Tak było”. Dobry przykład poziomu umysłowego miłośników tzw. dobrej zmiany.

Czytaj też: Jak temperować władzę?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama