Kraj

Od 13 czerwca granice z państwami UE otwarte. Zarzuty za plakaty z Szumowskim

Od soboty, 13 czerwca granice Polski z państwami UE zostaną otwarte – oświadczył w środę premier Mateusz Morawiecki. Tymczasem Andrzej Duda na kampanijnym szlaku straszy „ideologią LGBT”.

  • Liczba potwierdzonych zakażeń na świecie: ponad 7,3 mln (ponad 414 tys. zgonów)
  • Liczba potwierdzonych zakażeń w Polsce: 27 842 (w tym 1 206 zgonów)
  • Pamiętaj! Jeśli masz wątpliwości w związku ze stanem swojego zdrowia, dzwoń na całodobową infolinię NFZ: 800 190 590
  • Osoby przebywające za granicą mogą się zgłaszać pod całodobowy numer NFZ: (+48) 22 125 66 00

Ministerstwo Zdrowia poinformowało w środę o 282 nowych przypadkach zachorowań i 23 zgonach. Dziś najwięcej zachorowań odnotowano w województwach Mazowieckim (85) i śląskim (74).

Od początku epidemii w Polsce zachorowało 27 842 osoby, a zmarło z powodu koronawirusa 1 206 pacjentów.

Od 13 czerwca granice z państwami UE otwarte

Od soboty, 13 czerwca granice Polski z państwami UE zostaną otwarte – oświadczył w środę premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że od 16 czerwca możliwe też będą loty międzynarodowe.

„Od 16 czerwca będą możliwe loty międzynarodowe, choć przewoźnicy do tych decyzji muszą się dostosować i będą potrzebowali pewnie tydzień, dwa, czy trzy na przygotowanie siatki połączeń” – powiedział szef rządu. „Już teraz jesteśmy z kontakcie z LOT-em, aby odpowiednio zaplanował sobie świadczenie usług” – dodał.

„Jesteśmy w ważnym momencie walki z koronawirusem.(…) Nie wiadomo, co będzie za miesiąc, dwa czy trzy. Ale dziś można powiedzieć, że zarządzamy ryzykiem we właściwy sposób” – przekonywał Morawiecki.

Zarzuty dla aktywistów za plakaty z Szumowskim

Policja postawiła dziś zarzuty kradzieży z włamaniem dwójce aktywistów podejrzanych o rozwieszenie plakatów o aferach ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego.

W nocy z 8 na 9 czerwca policja weszła do mieszkania warszawskiej aktywistki podejrzewanej o to, że uczestniczyła w akcji rozwieszania plakatów. W interwencji uczestniczyło pięciu policjantów, zabrano jej z domu nośniki elektroniczne. Kobieta została zatrzymana, zakuto ją w kajdanki na oczach rodziców i córki.

We wtorek po południu policjanci zatrzymali drugiego aktywistę. To architekt i pisarz, były aktywista Obywateli RP.
Przesłuchania tej dwójki rozpoczęły się po godz. 13. Rzecznik policji Sylwester Marczak po godz. 15. poinformował, że „zakończyły się czynności z osobami zatrzymanymi w związku ze zgłoszeniem spółki AMS. Przesłuchanie odbyło się z udziałem mecenasów. Po ogłoszeniu zarzutów z art. 279 Kodeksu karnego (kradzież z włamaniem) oraz wykonaniu przewidzianych prawem czynności z ich udziałem podejrzani zostali zwolnieni”.

Gdy policja przedstawiała zarzuty aktywistom, to przed siedzibą Komendy Stołecznej Policji zgromadziła się grupa protestujących. Mieli przy sobie transparenty z napisem: „Zwolnić aktywistów, ścigać aferzystów” oraz ten, który który w nocy z 28 na 29 maja pojawił się w gablotach na kilkunastu warszawskich przystankach.

Maciek Jaźwiecki/Agencja GazetaPlakat Szumowski

Aktywistka nie przyznała się do policyjnych zarzutów. „Ten zarzut jest absurdalnie niedorzeczny, to prawnicza pornografia” – stwierdził jej obrońca, adwokat Radosław Baszuk. Jest przekonany, że przed sądem w takiej konstrukcji zarzut się nie utrzyma. Drugi aktywista też nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.

Wspólne oświadczenie w sprawie zatrzymania działaczy obywatelskich wydały: Akcja Demokracja, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Komitet Obrony Demokracji, Obywatele RP, Ogólnopolski Strajk Kobiet i Wolne Sądy. „Zastosowane środki są nieproporcjonalne do wagi ewentualnego zarzutu” – oceniają organizacje. I podkreślają: „Stanowczo protestujemy przeciwko takim metodom! Od policji żądamy uwolnienia aktywistów wyjaśnienia sytuacji i wyciągnięcia konsekwencji wobec funkcjonariuszy. Uważamy, że tego typu działania policji mogą wywołać efekt mrożący wobec działaczek i działaczy obywatelskich”.

Szumowski o wzroście zachorowań na Śląsku

„Są dziś takie gminy w Polsce, w których rekomendowałbym wybory wyłącznie w formie korespondencyjnej” – powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski w radiu TOK FM. Dodał, że wysokie wyniki zakażeń na Śląsku będą jeszcze przez około 10 dni. „W ciągu trzech dni poznamy wyniki testów 17,5 tys. osób” – zapowiedział Szumowski. Dodał, że największy niepokój wzbudziłaby transmisja pozioma, bo wtedy nie wiemy, kto i kiedy zakaża. „Wtedy można mówić o przywróceniu ograniczeń. Ale to, mam nadzieję, nie będzie miało miejsca” – stwierdził Szumowski. Szef resortu zdrowia apelował o to, aby nie stygmatyzować Śląska. „Poza ogniskami ilość osób zakażonych jest tam podobna jak w innych województwach” – mówił w TOK FM.

Minister zapowiedział też, że 19 czerwca planowane jest otwarcie trybun na stadionach piłkarskich i żużlowych oraz powrót części kibiców. Dodał, że ostateczne decyzje każdorazowo w przypadku konkretnego meczu będzie podejmował wojewoda i sanepid, więc jest możliwe, że niektóre mecze się nie odbędą albo odbędą się bez kibiców.

Co z respiratorami od handlarza bronią?

W dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” ciąg dalszy historii o zakupie respiratorów. Okazuje się, że należąca do handlarza bronią spółka E&K, od której Ministerstwo Zdrowia kupiło 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł, nie dostarczyła jeszcze ani jednego aparatu. I nie dostarczy, bo ich producenci zaprzeczają, że mieli z E&K jakikolwiek kontakt.

E&K to producent motolotni i organizator lotów w trudno dostępne rejony świata. Należy do Andrzeja Izdebskiego, w przeszłości zamieszanego w nielegalny handel bronią, którego ONZ wpisał na czarną listę za przemyt broni do Angoli i Liberii.

Przypomnijmy, że ministerstwo kupiło respiratory od E&K po wyjątkowo wysokich cenach. Za 1,2 tys. aparatów zapłaciło 44,5 mln euro, czyli ok. 200 mln zł. To średnio 165 tys. zł za sztukę, podczas gdy np. wysokiej klasy respirator firmy Draeger kosztuje 70–90 tys. zł. Według dziennikarzy „GW” dostawy miały się zacząć w kwietniu i zakończyć w czerwcu. Dotąd jednak firma nie dostarczyła ani jednej sztuki. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że nie dostarczy, bo nie mogła ich kupić.

Przypomnijmy, że odpowiedzialny za zakupy w resorcie zdrowia jest wiceminister Janusz Cieszyński. To on stał za wprowadzeniem do specustawy koronawirusowej zapisu zapewniającego bezkarność za nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego i wyrządzenie szkody majątkowej w obrocie gospodarczym. W normalnych warunkach za takie przestępstwa grozi do dziesięciu lat więzienia.

Do sprawy odniósł się w środę Łukasz Szumowski. Stwierdził, że wysłał już do gazety sprostowanie. „Pierwsza parta respiratorów dotarła do Polski, kolejne dotrą jeszcze w tym miesiącu. Są to respiratory renomowanego producenta, z wszystkimi gwarancjami” – mówił szef resortu zdrowia. Zaznaczył, że poza tymi respiratorami w Polsce jest obecnie około 11 tys. respiratorów.

Duda podpisuje Kartę Rodziny, straszy „ideologią LGBT”

Kancelaria Prezydenta RPAndrzej Duda podpisał kartę rodziny

Prezydent podpisał w środę przed południem tzw. kartę rodziny, podkreślając przy tym „rolę małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny”. Podczas konferencji prasowej starający się o reelekcję Duda mówił: „Karta Rodziny to obrona instytucji małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety. To wynika expressis verbis z zapisów Konstytucji. Nie mam wątpliwości, że adopcja dzieci przez pary jednopłciowe nie może zostać wprowadzona”.

Potem, jak relacjonuje m.in. Radio Zet, straszył ideologią LGBT. Mówił: „Trzeba chronić dzieci przed propagowaniem ideologii LGBT w instytucjach publicznych. Rodzice mają prawo do wychowania dzieci wedle swoich przekonań i nikt nie powinien w to ingerować. Nikt nie ma prawa narzucać, jak rodzice mają wychowywać swoje dzieci”. I deklarował: „Karta rodziny pokazuje właśnie te podstawowe elementy, w których ja zobowiązuję się chronić rodzinę jako taką i chronić interesy rodziny”.

W dokumencie wymieniono różne programy PiS: 500 plus, Mama plus, Dobry start.

Opozycja zarzuca Andrzejowi Dudzie, że szerzy nienawiść wobec osób LGBT. Szefowa Sztabu wyborczego Roberta Biedronia Agnieszka Dziemianowicz-Bąk wezwała prezydenta do opamiętania.

„Prezydent Andrzej Duda jest z obozu, który potrafi dbać o własne rodziny, tymczasem każda polska rodzina jest ważna, a nie tylko rodziny PiS-owskich działaczy” – skomentował podpisanie przez prezydenta deklaracji „Karta rodziny” przewodniczący PO Borys Budka.

W wielu krajach Polacy będą mogli zagłosować tylko korespondencyjnie

Ministerstwo Spraw Zagranicznych informuje, że we wszystkich obwodach za granicą głosowanie odbędzie się w niedzielę 28 czerwca w godzinach 7–21. Wyjątkiem będą kraje Ameryki Południowej i Ameryki Północnej – tam głosowanie odbędzie się w sobotę 27 czerwca w godzinach 7–21 czasu lokalnego.

Wyłącznie korespondencyjnie będą mogli głosować m.in. Polacy w USA, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech, Belgii i we Włoszech. Pełna lista krajów, w których można głosować tylko korespondencyjnie, znajduje się na stronie MSZ. Żeby zagłosować za granicą, trzeba być wpisanym do spisu wyborców sporządzanego przez konsula w danym obwodzie. Osoby, które dopisały się do spisów wyborców przed 10 maja, nie muszą tego robić ponownie.

„Jeżeli byłeś wpisany do spisu wyborców w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych na dzień 10 maja 2020 r., to będziesz mógł zagłosować także w wyborach 28 czerwca 2020 r.” – podaje MSZ.

Wszyscy, którzy chcą oddać głos za granicą, powinni pamiętać o dwóch ważnych i już bliskich terminach. 16 czerwca upływa termin, w którym można powiadomić konsula o zmianie sposobu głosowania. Z kolei dzień wcześniej – 15 czerwca o godz. 24:00 – mija termin, w którym Polacy chcący głosować korespondencyjnie mogą dopisać się do spisu wyborców.

Posłanka KO Agnieszka Pomaska oceniła na konferencji prasowej, że rekomendacja MSZ, aby w 20 krajach przeprowadzić głosowanie wyłączenie metodą korespondencyjną, to „próba zniechęcenia do udziału w wyborach”. Jej zdaniem rząd usiłuje „kłaść kłody pod nogi nie tylko kontrkandydatom Andrzeja Dudy, ale także tym, którzy chcą wziąć udział w wyborach”.

KO składa wnioski o wotum nieufności

Posłowie KO zapowiedzieli złożenie w środę wniosków o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Marcin Kierwiński (KO) przekonywał na konferencji prasowej w Sejmie, że rząd PiS „zamiata afery pod dywan” i „bardzo niechętnie zajmuje się kwestiami, które dotyczą prawdziwych przestępstw”. Jako przykład wskazał sprawę śmierci Igora Stachowiaka.

Według KO służby podległe szefowi MSWiA są bierne, a policja, za zgodą ministra Kamińskiego, była opresyjna wobec uczestników strajku przedsiębiorców. „Takie wydarzenia pokazują, że służy specjalne, policja coraz częściej redukowane są do roli agencji ochrony dla polityków PiS, nie służą zwykłemu obywatelowi” – podkreślił Kierwiński.

Posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz oceniła, że dla obozu rządzącego epidemia koronawirusa jest „okazją do najlepszego biznesu”. Dodała, że z każdym dniem wydłuża się lista afer z udziałem ludzi PiS, z każdym dniem wydłuża się jednocześnie liczba zaniedbań prokuratury w tej sprawie, lista pytań o odpowiedzialność ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego za ten polityczny paraliż.

PiS dzieli Polaków bonami

Koalicja Obywatelska złożyła w Sejmie projekt ustawy, który – jak twierdzą politycy – wpisuje się w wielki program nowej solidarności. To odpowiedź KO na zapowiedź PiS dotyczącą rozdawania bonów turystycznych. Przypomnijmy, że wicepremier Jadwiga Emilewicz na początku mówiła o bonie turystycznym dla Polaków w wysokości 1 tys. zł dla każdego na umowie o pracę. Jednak pomysł ewoluował do ostatecznej obietnicy Andrzeja Dudy, który ogłosił, że taki bon będzie, ale w wysokości 500 zł na każde dziecko.

„My nie dzielimy ludzi” – ogłosiła Koalicja Obywatelska i zaproponowała wprowadzenie czeku turystycznego o wartości 500 zł, który byłby dostępny dla każdego obywatela, niezależnie od wynagrodzenia oraz umowy. Według polityków KO taki czek ma przynieść efekt „restartu branży turystycznej” w Polsce. Zgodnie z zapowiedziami z tego rozwiązania mogliby też korzystać m.in. emeryci oraz osoby, które planują wypoczynek poza sezonem wakacyjnym.

Wzywają KE do zwiększenia zapasów leków i sprzętu

Przywódcy sześciu krajów UE – Polski, Danii, Hiszpanii, Niemiec, Francji i Belgii – wezwali we wspólnym liście Komisję Europejską do zwiększenia zapasów najważniejszych leków i sprzętu medycznego. Celem jest zabezpieczenie Wspólnoty przed ewentualnymi przyszłymi kryzysami związanymi ze zdrowiem.

List, jak dowiedziała się PAP ze źródeł unijnych, kładzie nacisk m.in. na zwiększenie liczby badań nad rozwojem leków i szczepionek, wspólne zamówienia publiczne zapasów oraz wzmocnienie odporności UE, jeśli chodzi o łańcuchy dostaw.

Według agencji Reutera przywódcy, sygnatariusze listu, zwracają uwagę, że szersza i całościowa strategia UE w zakresie ochrony zdrowia będzie bardziej skuteczna niż samotne zmagania poszczególnych państw członkowskich. Propozycje obejmują utrzymywanie trzymiesięcznego zapasu krytycznych leków, dostaw i sprzętu w całej UE, a także współpracę między państwami i firmami w celu wytwarzania kluczowych produktów w czasach kryzysu.

Kaczyński do członków PiS: Mamy stan alertu

Jarosław KaczyńskiAdam Chełstowski/ForumJarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński napisał do członków swojej partii list. „Ponowny wybór Andrzeja Dudy na prezydenta leży w elementarnym interesie Polski” – twierdzi prezes PiS. Dodał, że zwycięstwo kandydata Koalicji Obywatelskiej „oznaczałoby ciężki kryzys polityczny, społeczny i moralny”. I dalej: „Mamy dziś stan alertu, który się skończy, gdy odniesiemy zwycięstwo”.

Odnosząc się do pandemii koronawirusa, Kaczyński zaatakował opozycję. „W naszej Ojczyźnie pandemia została wykorzystana do wywołania kryzysu konstytucyjnego. Działania opozycji, zarówno na szczeblu ogólnokrajowym, jak i – w szczególności – w samorządach, uniemożliwiły przeprowadzenia wyborów w konstytucyjnych terminach, czyli 10, 17 lub 23 maja” – przekonuje prezes PiS. Nie wspomina oczywiście o klęsce pomysłu powszechnych wyborów kopertowych, które miały być przeprowadzone 10 maja przy pomocy Poczty Polskiej, za to z pominięciem Państwowej Komisji Wyborczej. Koordynować miał je wicepremier Jacek Sasin, ale nie wyszło – w błoto wyrzucono ok. 70 mln zł.

Prezes mobilizuje własne szeregi, wzywa do „wielkiego wysiłku”, „zmian w wielu dziedzinach – również w szeregach partii” i podkreśla, że „podstawowym zadaniem ma być ponowny wybór na urząd prezydenta Andrzeja Dudy”. „Nic nie robi się samo. Trzeba wysiłku i inicjatywy, spójnego przekazu i dotarcia z nim do obywateli naszej ojczyzny. Mamy dziś stan alertu, który się skończy dopiero wtedy, gdy odniesiemy zwycięstwo (...). Możemy zwyciężyć, musimy zwyciężyć i zwyciężymy!” – napisał Kaczyński.

Zamknięte kopalnie. Górnicy mają dość Sasina

Dawid Żuchowicz/Agencja GazetaJacek Sasin

Ostatnie dni przynosiły w naszym kraju rekordowe dzienne przyrosty zachorowań. W sobotę, gdy otwierały się w kraju m.in. siłownie, baseny i instytucje kultury, stwierdzono 576 nowych przypadków, w tym aż 346 infekcji w Kopalni Węgla Kamiennego „Zofiówka” na Śląsku. W niedzielę resort zdrowia informował o 575 kolejnych zakażeniach. W poniedziałek podano informację aż o 599 nowych zakażeniach.

W środę Mateusz Morawiecki wyraził przekonanie, że rząd dobrze radzi sobie z sytuacją epidemiczną na Śląsku:

Od wielu tygodni najwięcej przypadków jest na Górnym Śląsku, szczególnie w kopalniach. Od początku epidemii zakaziło się 4750 górników: 1587 w KWK Pniówek, 1148 w KWK Zofiówka, 1638 w Polskiej Grupie Górniczej, 341 w KWK Bobrek. Minister zdrowia Łukasz Szumowski zapewniał w poniedziałek, że szpitale na Śląsku są wydolne.

Szef resortu aktywów państwowych Jacek Sasin zdecydował o tymczasowym zamknięciu 12 kopalń – dwóch Jastrzębskiej Spółki Węglowej i 10 Polskiej Grupy Górniczej – na trzy tygodnie. Liderzy „Solidarności” na Górnym Śląsku – Bogusław Hutek i Dominik Kolorz – zaapelowali do premiera o wycofanie się z tej decyzji. Poza tym domagają się, by to premier objął górnictwo osobistym nadzorem.

Dlaczego? Według nich decyzja Sasina zagraża funkcjonowaniu kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy. „Prowadzi też do likwidacji kolejnych kilkunastu tysięcy w firmach sektora okołogórniczego. To katastrofa gospodarcza i społeczna” – cytuje list związkowców Onet.pl. Piszą także: „Panu ministrowi brakuje podstawowych kompetencji i umiejętności do sprawowania prawidłowego nadzoru właścicielskiego nad sektorem wydobywczym”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Barwicha pod Moskwą. Jak się żyje na osiedlu byłych dyktatorów? „Polityka” dotarła do osoby z otoczenia Janukowycza

Zbiegły z Syrii Baszar Asad prawdopodobnie zamieszka teraz w podmoskiewskiej Barwisze, czyli na politycznym cmentarzysku rosyjskiej polityki imperialnej.

Paweł Reszka, Evgenia Tamarchenko
08.01.2025
Reklama