Kraj

Konserwa w porcelanie

Konfederacja skłóconych

Krzysztof Bosak podczas konferencji prasowej na temat ułatwień w dostępie do broni, która odbyła się na gdyńskiej strzelnicy. Krzysztof Bosak podczas konferencji prasowej na temat ułatwień w dostępie do broni, która odbyła się na gdyńskiej strzelnicy. Marcin Bruniecki / Reporter
Z tej kampanii Konfederacja wychodzi umocniona, a jej wyborcy być może rozstrzygną o losie prezydentury. Strach się bać, że zaczną realizować fantazje o szubienicach? A może czas już się oswoić z umownością polityki epoki internetowej?
W kręgu sympatyków demokratycznej opozycji Bosak nadal bywa kojarzony z faszyzmem.Marcin Bruniecki/Reporter W kręgu sympatyków demokratycznej opozycji Bosak nadal bywa kojarzony z faszyzmem.

Z głównej trybuny czasem trzeba uważnie się wpatrywać, aby konfederatów dojrzeć. W poważnych mediach bywają sporadycznie, w Sejmie odgrywają ogony. Choć ostatnio wygładzili język, niektórzy nadal straszą radykalizmem. Inni z kolei dezorientują specyficznym autyzmem, skłaniającym ich do ignorowania kluczowych politycznych emocji. Toteż trudno ich klarownie umieścić na mapie konfliktu. Krążą sobie po osobnej orbicie, która tylko incydentalnie przecina się z głównym nurtem polityki.

Kampanię prezydencką zaczęli zresztą fatalnie. Od nieudanych prawyborów, które miały skonsolidować mozaikowy ruch, a zamiast tego sprowokowały chwilową wojnę korwinistów z narodowcami (czyli dwóch głównych środowisk tworzących Konfederację). Krzysztof Bosak odbierał nominację pośród wewnętrznych pretensji i rozliczeń. Klimat był fatalny, potem jeszcze doszły problemy z zaciągnięciem kredytu na kampanię. Dziś jednak śmiało można Bosaka uznać za jednego z beneficjentów koronawirusowej kampanii.

Oczywista oczywistość

Konfederaci nie oczekiwali wielkich cudów. Kampanię potraktowano jako inwestycję w przyszłość. Bosak miał po prostu promować szyld i wartości ruchu, zakorzeniać go w szerszej świadomości, przesunąć ku centrum, pokazać nowe przywództwo, pokoleniową przemianę.

Bo chodziło także o to, aby po tej kampanii nikt już nie mówił, że to kolejna prywatna partyjka Janusza Korwin-Mikkego. Stary lider co prawda wystąpił w prawyborach, lecz przyjął do wiadomości własną porażkę i po raz pierwszy od ćwierćwiecza nie było go w prezydenckiej stawce. Przy okazji udało się również odsunąć na dalszy plan stanowczo zbyt szurniętego jak na poważną politykę Grzegorza Brauna.

Na tle tamtych Bosak może uchodzić za nudziarza. Ot, spokojny i kulturalny chłopak, ale wyprany z emocji, unikający kontrowersji.

Polityka 24.2020 (3265) z dnia 08.06.2020; Polityka; s. 17
Oryginalny tytuł tekstu: "Konserwa w porcelanie"
Reklama