Odmrażamy projekt wyborczy POLITYKI oraz Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS). Czas ku temu najwyższy: kampania wydostała się z trybu awaryjnego, na dalszy plan zeszły dyskusje o terminie i formule wyborów, kandydaci wznowili normalną agitację, a wyborcy porzucili dylemat „głosować czy bojkotować”. W stawce pojawił się Rafał Trzaskowski, co wywróciło układ sił, zmuszając innych kandydatów do rewizji prognoz i strategii.
Naszą ambicją jest uchwycenie dynamicznego procesu w empirycznej stop-klatce. Zmierzamy do tego celu dwiema ścieżkami. Badaniem ilościowym, czyli szacujemy twarde i miękkie elektoraty głównych kandydatów. Przede wszystkim jednak powracamy do badań jakościowych, aby wyjść poza horyzont doraźności, opisać emocjonalne tło rywalizacji, określić potrzeby wyborców.
Takie badania realizują teraz niemal wszystkie sztaby wyborcze, choć z oczywistych względów ich wyniki nie przedostają się do obiegu publicznego. Spragnionych „wiedzy tajemnej” zapraszamy do lektury.
Dane liczbowe prowadzą nas do pierwszej ważnej konkluzji: „rynek wyborczy” na nowo się wyregulował. Blisko 60 proc. badanych zamierza oddać głos w wyborach, z czego 45 proc. traktuje to zobowiązanie solennie. Co mniej więcej pokrywa się z tradycyjnym zasobem aktywnych wyborców.
Andrzej Duda dopiero co miał widoki na łatwe zwycięstwo w pierwszej turze. Ale to już przeszłość, po powrocie do aktywności wyborców opozycyjnych, dotąd skłonnych bojkotować nieuczciwą elekcję, udziały prezydenta wyraźnie spadły. W naszym sondażu Duda uzyskuje już tylko 41 proc. Faworytem do drugiej tury staje się również Trzaskowski, na którego chce głosować 26 proc. wyborców. Szymon Hołownia o całą długość za nim. Zsumowane poparcie dla czterech kandydatów demokratycznej opozycji idealnie pokrywa się z deklarowanym poparciem dla Dudy oraz przeważnie nieokreślonego na głównej osi sporu Bosaka.