Kraj

333 nowe zakażenia w Polsce. Grecja nas nie wpuści

Od soboty 30 maja Polacy nie będą musieli zasłaniać nosa i ust w miejscach publicznych, a w planach kolejne rozluźnienia. W Europie otwierają się granice – ale nie dla wszystkich.

  • Liczba potwierdzonych zakażeń na świecie: 5,9 mln (ponad 362 tys. zgonów)
  • Liczba potwierdzonych zakażeń w Polsce: 23 155 (w tym 1051 zgonów)
  • Pamiętaj! Jeśli masz wątpliwości w związku ze stanem swojego zdrowia, dzwoń na całodobową infolinię NFZ: 800 190 590
  • Osoby przebywające za granicą mogą się zgłaszać pod całodobowy numer NFZ: (+48) 22 125 66 00

333 nowe przypadki zakażenia w Polsce

Ministerstwo Zdrowia w piątkowych komunikatach informuje o łącznie 333 nowych i potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce. To osoby z województw: śląskiego (191), mazowieckiego (33), łódzkiego (30), dolnośląskiego (26), wielkopolskiego (13), opolskiego (9), małopolskiego (9), świętokrzyskiego (7), zachodniopomorskiego (4), pomorskiego (4), podlaskiego (3), podkarpackiego (2), lubelskiego (1) oraz lubuskiego (1). Z ogólnej statystyki odjęto trzy przypadki (dwa z Lublina, jeden z Bydgoszczy), bo zostały błędnie zaraportowane.

Zmarło kolejnych 13 osób: 93-letnia kobieta z Gdańska, 85-letnia kobieta ze Zgierza, dwie kobiety (65- i 83-letnia) z Poznania, 86-letnia kobieta ze Starachowic, dwie kobiety (51- i 87-letnia) i 76-letni mężczyzna z Raciborza, 94-letni mężczyzna z Kozienic, 45-letni mężczyzna z Radomia, 63-letnia kobieta oraz dwóch mężczyzn (83- i 71-letni) z Warszawy. U większości stwierdzono choroby współistniejące.

Rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz tłumaczył, że przypadków z województwa śląskiego będzie w statystykach najwięcej „jeszcze do końca tygodnia”, bo wykonano 44 tys. testów wśród górników i ich rodzin.

Europa się otwiera, ale nie dla wszystkich

W sumie liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa przekroczyła na świecie 360 tys., a liczba zakażeń sięga prawie 6 mln. Najwięcej osób zmarło z powodu Covid-19 w Stanach Zjednoczonych, potem Wielkiej Brytanii, we Włoszech i Francji. Europa planuje powoli otwierać granice, w ramach porozumienia podróżują już po swoich terytoriach m.in. obywatele Łotwy, Litwy i Estonii. Plan ratowania turystyki (i wakacji) powstaje też w Brukseli z myślą o obywatelach Unii Europejskiej. Przypomnijmy, że w najbliższy poniedziałek (1 czerwca) rodzimy LOT wznowi rejsy krajowe.

Wiadomo już, że przez koronawirusa tegoroczny szczyt klimatyczny COP26, planowany w listopadzie w Glasgow, odbędzie się dopiero za rok. Na sesjach mieli się spotkać przedstawiciele 196 narodów. A co nas czeka wcześniej? Osobliwy labirynt przepisów. Grecja ogłosiła, że nie pozwoli na przyloty mieszkańcom m.in. Francji, Hiszpanii, Włoch, Wielkiej Brytanii i Polski. Za to wstęp mają obywatele krajów nienależących do Unii Europejskiej, w tym Szwajcarii, Albanii, Serbii, Północnej Macedonii, ale też Izraela, Libanu, Chin, Korei Południowej, Nowej Zelandii czy Australii. Kryterium to stan zagrożenia epidemicznego w danym rejonie. Lądowanie obcokrajowców w Grecji będzie dozwolone od 15 czerwca. Pasażerowie po lądowaniu zostaną przebadani na obecność koronawirusa.

W tym czasie Korea Południowa wykonała krok wstecz: zamknęła ok. 200 szkół tuż po ich otwarciu. Dzień po powrocie uczniów do placówek stwierdzono w kraju 79 przypadków zakażenia koronawirusem. To najwyższy dobowy przyrost od dwóch miesięcy.

Po rozluźnieniu ograniczeń przyrost infekcji raportuje też Iran. Ostatniej doby potwierdzono tu 2819 nowych przypadków zakażenia – najwięcej od kwietnia.

Rekordową liczbę zgonów w ciągu doby notuje Rosja: 232. W sumie z powodu Covid-19 zmarły tu 4374 osoby. W całym kraju potwierdzono do tej pory ponad 387 tys. infekcji. Rosja jest pod tym względem trzecia na świecie za USA i Brazylią. Liczba zgonów w stosunku do liczby zakażeń i tak zdaniem ekspertów jest niska. Rosja tłumaczy, że to dzięki masowemu testowaniu: wiele osób z dodatnim wynikiem przechodzi zakażenie łagodnie lub bezobjawowo.

Hiszpania, jeden z krajów najmocniej doświadczonych przez wirusa w Europie, zapowiada wprowadzenie dochodu podstawowego dla swych obywateli w wysokości od 462 do 1015 euro miesięcznie. Świadczenie obejmie 850 tys. gospodarstw domowych. Program jest wart 3 mld euro. Kraj rozluźnia obostrzenia, ale nie znosi stanu wyjątkowego – obowiązuje do 7 czerwca i być może zostanie jeszcze przedłużony.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w regionie afrykańskim publikuje dziś aktualne dane z tego kontynentu: potwierdzono do tej pory 128,5 tys. przypadków zakażeń w 54 krajach, z powodu Covid-19 zmarło 3,7 tys. osób. Instytucje medyczne na południu Afryki jednocześnie alarmują, że wciąż nie przeanalizowano wyników 100 tys. testów. Na kontynencie przeprowadzono niespełna 2 mln badań, co nie stanowi nawet procenta populacji (wynosi 1,3 mld).

Informacja potencjalnie zła, ale ze szczęśliwym zakończeniem: w Indiach próbki krwi od chorych porwały... małpy. Obawiano się, że rozniosą wirusa w okolicy. Nagranie ze zwierzętami trafiło do mediów społecznościowych. Dyrektor placówki Meerut Medical College w New Delhi uspokajał dziś w rozmowie z agencją AFP, że zdobycze zostały małpom odebrane i odpowiednio zabezpieczone.

Granice zamknięte dla Szwedów

Europa powoli otwiera granice (szczegóły niżej), korytarze między sobą twarzą kraje blisko sąsiadujące – dotyczy to m.in. Skandynawii. Szlabany w połowie czerwca chcą podnieść Duńczycy i Norwegowie. Z wyłączeniem Szwecji, która przyjęła inny model radzenia sobie z koronakryzysem. Dania chce zezwolić na wstęp także Niemcom i Islandczykom, więc wykluczenie Szwedów jest tym dotkliwsze. Jak przypomina brytyjski dziennik „Guardian”, szwedzka minister spraw zagranicznych Ann Linde przestrzegała, że zamknięcie granic przed jej współobywatelem będzie aktem politycznym, nieuzasadnionym względami zdrowotnymi.

Szwedzkie statystyki tymczasem rosną. Z powodu pandemii Covid-19 zmarło tu dotąd 4350 osób (ostatniej doby – 84), potwierdzono prawie 36,5 tys. przypadków zakażenia.

Polscy kibice wrócą na stadiony

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki zapowiedział powrót rozgrywek sportowych z udziałem publiczności. Od 19 czerwca na stadiony wejdą kibice piłki nożnej i żużla. Z zastrzeżeniem, że będą mogły być wypełnione w 25 proc.

Ekstraklasa rozpoczyna się w najbliższy weekend. Premierowi towarzyszył szef PZPN Zbigniew Boniek, który zapowiedział rozgrywki finałowe (19 czerwca). „Będziemy pierwszym krajem, który wypracował wytyczne pozwalające na powrót kibiców – mówił Boniek. – 19 czerwca zaczynamy rundę finałową w ekstraklasie. Każdy klub będzie musiał wypełnić listę zobowiązań, którą będziemy jako PZPN akceptować”.

Decyzję o „odmrażaniu sportu” komentował lider PSL i kandydat na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz: „Za chwilę dzieciaki wrócą na orliki. Ich bezpieczeństwo jest najważniejsze. Samorządy są gotowe, jednak potrzeba jasnej deklaracji ze strony służb sanitarnych dotyczącej wytycznych”. Zaapelował także do Jacka Kurskiego, by wszystkie mecze w ramach ekstraklasy dało się obejrzeć w TVP.

1000 plus. Rząd dołoży Polakom do urlopu?

Bony 1000 plus miały przysługiwać Polakom zatrudnionym na umowy o pracę, zarabiającym poniżej średniej krajowej (ok. 5,5 tys. zł) i sfinansować urlop w kraju. Rząd miał pokryć 90 proc. wartości bonu, resztę zaś pracodawcy, a z czasem – przy lepszej koniunkturze – proporcje by się odwróciły. „Pomysł ratowania turystyki – branży wyjątkowo dotkniętej trwającym kryzysem – jest oczywiście bardzo szlachetny. Pojawia się jednak szereg wątpliwości. Pierwsza to pytanie, czy stać nas na kolejny program obciążający budżet państwa, gdy w kolejce czeka wiele jeszcze pilniejszych potrzeb, a deficyt i tak będzie w tym roku ogromny” – komentował projekt Cezary Kowanda.

Sceptyczna jest też branża turystyczna. Rzecznik rządu Piotr Müller oświadczył w Radiu Plus, że pomysł jest w fazie prac i najpewniej w obecnym kształcie się nie utrzyma: „W środowisku związanym z turystyką spotkaliśmy się z krytycznymi głosami na temat tej koncepcji. Ponieważ ta pomoc mogłaby trafiać do podmiotów, które ucierpiały mniej lub bardziej. Na naszym biurku są teraz propozycje, które miałyby być celowanymi propozycjami dla poszczególnych firm i branż, które najbardziej ucierpiały. Taka pomoc może być bardziej efektywna”.

Müller dodał, że chodziło o stymulację branży, a nie udzielanie pomocy socjalnej. Program ratowania wakacji powinien wejść w życie przed sezonem urlopowym, tymczasem „stoi pod znakiem zapytania”. Jak nieoficjalnie dowiedziała się Wirtualna Polska, Andrzejowi Dudzie zależy, by bony były dostępne dla Polaków przed wyborami prezydenckimi. Szef jego kampanii Adam Bielan w programie „Tłit WP” zapewniał: „Sam byłem w środę wieczorem w Pałacu Prezydenckim świadkiem, jak pan prezydent dopingował panią wicepremier Jadwigę Emilewicz, która odpowiada za dział turystyka w polskim rządzie, do tego, by przyspieszyć prace nad programem bonu turystycznego”.

Dzieci i młodzież będą mogły jechać na wakacje

Ministerstwo Edukacji Narodowej publikuje dziś wytyczne dotyczące „bezpiecznego wypoczynku” w czasie letnich wakacji, sporządzone we współpracy z Głównym Inspektorem Sanitarnym i resortem zdrowia. MEN zastrzega, że sytuacja jest dynamiczna: „W tej chwili kuratorzy oświaty rozstrzygają procedury wyłaniania organizatorów wypoczynku dofinansowanego z budżetu państwa. W tym roku na wypoczynek zaplanowano blisko 28 mln zł”.

Najważniejsze wytyczne dotyczą noclegów. W jednym pokoju mogą być zakwaterowane cztery osoby, a na jedną mają przypadać 4 m kw. W pomieszczeniach, w których będą odbywać się zajęcia, zasada „jedna osoba na 4 m kw.” także obowiązuje. W trakcie wypoczynku i między turnusami obowiązuje należy utrzymywać zaostrzony rygor sanitarny. „Organizator wypoczynku zobowiązany jest do zapewnienia środków higieny osobistej, środków ochrony osobistej dla personelu oraz uczestników, jeśli nie zrobili tego rodzice” – czytamy w komunikacie.

Ponadto posiłki będą wydawane zmianowo, poszczególne grupy nie powinny mieć ze sobą kontaktu (ani tym bardziej z osobami z zewnątrz), a organizator musi opracować regulamin takich wakacji.

Czytaj też: Najdziwniejsze wakacje w historii

Nagłe poprawki do tarczy 4.0

O kolejnej odsłonie tzw. tarczy antykryzysowej (projekt ustawy o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych) pisaliśmy na Polityka.pl, że jest potrzebna, choć spóźniona. Potrzebne były zwłaszcza regulacje dotyczące pracy zdalnej – wielu Polaków przeszło w taki tryb już w marcu, gdy w kraju wybuchła pandemia. „Pracodawca nie może zlecać takiej pracy osobie, która nie ma umiejętności technicznych lub warunków. Powinien też zapewnić niezbędne wyposażenie, choć pracownik może korzystać z własnych środków, o ile nie stanowi to zagrożenia dla bezpieczeństwa informacji, z którymi się styka” – tłumaczy Hanna Cichy. Przepisy obowiązują jednak wyłącznie na czas zwalczania pandemii Covid-19.

Ponadto szczególnie dotknięci kryzysem pracodawcy mogli obniżyć pracownikom czas pracy i wynagrodzenie, ale nie poniżej płacy minimalnej. Sejm dyskutował nad tarczą do późnego wieczora w czwartek 29 maja – projekt wrócił do komisji finansów publicznych. Jak pisze „Gazeta Wyborcza”, rządowe poprawki to zapowiedź „rewolucji na rynku pracy”: wysokość odpraw i odszkodowań dla zwolnionych pracowników spadła do dziesięciokrotności płacy minimalnej, zwalniają pracodawcę z obowiązku powołania funduszu świadczeń socjalnych na czas kryzysu (jeśli wykaże spadek obrotów), za to dają mu prawo wysłania pracownika na zaległy przymusowy urlop. W świetle przepisów pracodawca może też wypowiedzieć umowę o zakazie konkurencji.

Zmiany dotyczą też zwolnień z sektora publicznego. W pierwotnej wersji projektu zwolnienia obejmowały urzędników ministerstw, departamentów i członków korpusu służby cywilnej, poprawki znacząco to grono poszerzają (m.in. o pracowników organów kontroli państwowej, organów ochrony prawa, sądów i trybunałów, ZUS, KRUS, NFZ). PiS chciał też umożliwić zwolnienia urzędników samorządowych – opozycja zaprotestowała.

Mniej restrykcji w Polsce od soboty 30 maja

Od soboty 30 maja nie będzie obowiązku zasłaniania ust i nosa w przestrzeni publicznej, ale nadal należy zachować dystans społeczny (dwa metry odstępu od innych). „Zalecane jest noszenie maseczek, jeżeli osoby idą obok siebie. W sklepie, środkach komunikacji, kościołach i kinach wciąż będą obowiązkowe” – tłumaczył premier Mateusz Morawiecki.

Jak podaje RMF FM, od najbliższej soboty będzie można korzystać też z placów zabaw dla dzieci (stosowny zapis ma się znaleźć w najnowszym rozporządzeniu Ministerstwa Zdrowia). Warunkiem będzie zachowanie dwumetrowej odległości między bawiącymi się (czyli lepiej omijać zatłoczone place zabaw), a rodzic wchodzący tam z dzieckiem będzie musiał mieć zasłonięte usta i nos. Ten obowiązek nie będzie dotyczył dzieci. Właściciel placu zabaw (spółdzielnia, gmina) będzie musiał dbać o stałą dezynfekcję huśtawek, zjeżdżalni i innych urządzeń służących do zabawy.

Od 30 maja znikają też ograniczenia w handlu. Przestają obowiązywać limity klientów w sklepach, restauracjach, kawiarniach i barach. Rząd dopuszcza ponadto zgromadzenia do 150 osób z obowiązkiem zasłaniania nosa i ust oraz utrzymywania dystansu dwóch metrów. Będzie też można organizować wesela i uroczystości rodzinne – w tym przypadku maseczek nie obowiązują.

Od niedzieli 31 maja znikną limity wiernych w kościołach, ale zasada dystansu jest aktualna. 6 czerwca zostaną ponownie otwarte kina, teatry, opery, filharmonie, baseny, siłownie, parki rozrywki, kluby fitness. Pod trzema warunkami – to nie obowiązek, a możliwość; widownie mogą być wypełnione maksymalnie w 50 proc., konieczne będzie zakrywanie ust i nosa. Będą mogły się odbywać koncerty plenerowe do 150 osób.

Same instytucje nie są gotowe, żeby się odmrażać. Pisze na Polityka.pl Bartek Chaciński, szef działu kultury: „Po raz kolejny plany odmrożenia zaskoczyły instytucje kultury – poprzednio nieprzygotowane do otwarcia były (reagujące z pewnym opóźnieniem) galerie, teraz kina i teatry – co oznacza, że szeroko prowadzone konsultacje dalej nie są specjalnością kierowanego przez wicepremiera Piotra Glińskiego resortu kultury”.

Działalność wznowią także sanatoria. Ministerstwo Zdrowia podało dziś, że osoby, które rezerwowały pobyty po 15 czerwca, będą mogły odbyć je zgodnie z planem. Warunkiem będzie negatywny test na obecność wirusa SARS-CoV-2.

Pierwsi turyści na Krupówkach, Zakopane, maj 2020 r.Marek Podmokły/Agencja GazetaPierwsi turyści na Krupówkach, Zakopane, maj 2020 r.

PiS wybronił Jacka Sasina

W czwartek odbyła się w Sejmie debata nad wnioskiem Koalicji Obywatelskiej o wotum nieufności dla wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. To on nadzorował przygotowania do korespondencyjnych wyborów prezydenckich 10 maja.

Jacek SasinPiS/FlickrJacek Sasin

Do wyborów nie doszło, ale z budżetu państwa wydano – jak ustaliła TVN24 – przynajmniej 70 mln zł na ich organizację. Do tej kwoty nawiązywał w Sejmie szef PO Borys Budka, który prezentował wniosek o odwołanie Sasina. „To mogło być wynagrodzenie minimalne dla ponad 26 tys. osób, to wypłata postojowego dla ponad 33 tys. pracowników, to 138 tys. testów na koronawirusa dla pracowników służby zdrowia bądź oświaty, to 850 respiratorów, które mogły znaleźć się w polskich szpitalach” – mówił. Zauważył, że na początek debaty nie dotarł nawet premier Morawiecki. „Nie dziwię się, bo to olbrzymi wstyd mieć takiego ministra”.

Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL i kandydat na prezydenta, dodał: „To nie jest tylko wina Sasina. To wniosek przeciw systemowi rządów, jaki wprowadziliście. To nie Sasin jest do odwołania, ale jego mocodawcy. Z wyborów prezydenckich zrobiliście czeski film”.

Wicepremiera bronił poseł Marek Suski, formułując oryginalną tezę, że winne są opozycja i samorządy (bo nie chciały przekazać Poczcie Polskiej naszych danych). W retorykę Suskiego wpisał się przybyły na Wiejską Morawiecki, który stwierdził, że „do wykonania obowiązków konstytucyjnych potrzeba była działania ministra Sasina. To przez wasz strach przed gigantyczną porażką wasz marszałek Senatu doprowadził do tego, by wybory się nie odbyły”.

„Pan nie ma wstydu, broniąc tego człowieka!” – odpowiedział Budka. Wniosek o odwołanie Sasina został odrzucony 234 głosami (za było 223 posłów).

Tymczasem, jak pisze wrocławski dodatek „Gazety Wyborczej”, związkowcy z Poczty Polskiej złożyli zawiadomienie do prokuratury na zarząd Poczty Polskiej po tym, jak TVN24 ujawnił wielkość wydatków na przygotowanie „niewyborów”. „Spółka wydała co najmniej 70 mln zł na przygotowania do organizacji wyborów, które się nie odbyły. I to bez żadnej umowy z rządem. W mojej ocenie takie działanie to przestępstwo” – mówi Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama