Dźwięk miałem na zero, ale i tak usłyszałem, co do mnie mówił. Gdy pojawia się osoba wielkiego formatu, to przebije się nawet przez wyłączony telewizor. Miliardy co dzień płyną szeroką strugą do przedsiębiorców na ratowanie ich firm – radośnie ogłaszał kilka dni temu na Śląsku Mateusz Morawiecki. Jak zwykle kłamie, pomyślałem. Ale nagle błysk: niechcący mówi prawdę. Forsa wpada do kieszeni rodzin, przyjaciół i ich rodzin, i do rodzin tych rodzin, czyli do całego urzędniczego niedorzecza w dorzeczu Wisły. Ministrów, sekretarzy i podsekretarzy, partyjnie umocowanych w PiS doradców, prezesów i dyrektorów spółek Skarbu Państwa (także tych niedziałających, jak Centralny Port Komunikacyjny). Różnych Ho... (RODO), Ku... (RODO), Szu... (RODO). Oj, zapomniałbym. Jest jeszcze główny doradca prezydenta RP – doktora nauk prawnych Andrzeja D. (RODO) – zarobił 3,5 mln, doprawdy minimum, na zleconej przez rząd produkcji testów na koronawirusa. Strategia PiS jest brutalna. Na tragedii można, a nawet trzeba zarobić. Dał nam przykład Macierewicz ze swoją międzynarodową podkomisją od pękających parówek i modeli z dykty – ona kasę ciągnie do dziś.
Teraz już w całym kraju pękają parówki tak gęsto, że aż zasnąć trudno, a z prawdoodpornej dykty budowana jest dobra zmiana i jej strategie. Uroczyste prezydenckie niewybory są tu najlepszym przykładem. Na pewno przejdą do historii, a razem z nimi Jacek Sasin, który wziął udział w tragikomicznym serialu granym od 2015 r. pod tytułem „Rozwód z rozumem”. W jego pierwszym odcinku, w ramach odbudowy Polski z ruin, PiS rozwalił światowej sławy stadninę koni w Janowie Podlaskim. Właśnie szykowała się do obchodów 200-lecia i przynosiła miliony euro zysków rocznie. Minister Jurgiel od rolnictwa (dziś przynoszący nam wstyd europoseł) wyrzucił jej wieloletniego szefa Marka Trelę, a dochodzenie w sprawie „przestępstw” dyrektora oddano w ręce Ziobry.