VIOLETTA KRASNOWSKA: – Co pani zrobiła, gdy usłyszała, że można otworzyć zakłady fryzjerskie?
KATARZYNA WAGNER: – Od razu zamówiłam pleksi na stanowisko manicure i do kasy. To jedno z obostrzeń.
Pleksi stało się trudno dostępnym towarem. W hurtowniach już dawno go brakuje.
Ja znalazłam w internecie, zapłaciłam 700 zł.
Ile stanowisk będzie teraz mogła mieć pani w swoim salonie?
Było sześć, zostaną trzy. Myślę, że z poczekalni uda się wykroić miejsce na jeszcze jedno.
To gdzie będzie poczekalnia?
Poczekalni, zgodnie z nowymi zasadami, ma nie być. Klientki mają przychodzić na umówioną godzinę, a jak przyjdą wcześniej, będą musiały czekać przed drzwiami, na dworze. To będzie problem, bo mam wśród klientów dużo starszych osób, które lubią wcześniej przyjść, odpocząć, posiedzieć. Tego im zabraknie.
Z tego, co czytam, nie może też być wieszaków na palta. Klienci powinni trzymać przy sobie okrycia, które mają być upakowane w workach na śmieci. I nie wiem, czy ja mam ten worek zapewnić i dać klientowi? Czy też klient ma przyjść z własnym? Powinnam tego od niego wymagać? A maseczki? Przychodzi się ze swoją, czy ja mam zapewnić?
Maseczki, inne środki zabezpieczające to dodatkowy koszt. Ceny wzrosną?
U mnie nie ma wysokich cen i dziś nie chcę ich zmieniać. Natomiast myślę, że za 2–3 tygodnie, zważywszy na ponoszone dodatkowe koszty, będę musiała ponownie wszystko przeliczyć. Bo na pewno wzrosną wydatki, gdyż każda z klientek musi mieć choćby jednorazową pelerynę.
Płyny dezynfekcyjne, rękawiczki…
Z płynów i rękawiczek korzystaliśmy zawsze. No ale teraz ceny takich towarów bardzo wzrosły.