Kraj

Wyborczy tumult w PiS. O co była ta cała szarpanina?

Marszałek Sejmu Ewa Witek zmierza do siedziby PiS. Marszałek Sejmu Ewa Witek zmierza do siedziby PiS. Mateusz Włodarczyk / Forum
W piątek 8 maja Jarosław Kaczyński przychylił się do pomysłu Jacka Kurskiego, że wybory mają się odbyć jeszcze w maju. Przez całą sobotę trwały gorączkowe narady, aż...

Jeśli ktoś myślał, że wraz z uroczystym porozumieniem Jarosławów z 6 maja wszystko zostało wyjaśnione i nawiązaliśmy – jako państwo – jakiś kontakt z rzeczywistością, to był niepoprawnym i niezbyt mądrym optymistą. Ten kontakt jest co najwyżej przejściowy.

Kurski ma pomysł

Okazało się dziś, że to, że Jarosław Gowin ogłosił, że wybory będą latem, oznaczało jedynie, że Gowin wierzy w to, że wybory będą latem, i chce, żeby wybory były latem. A nie – że wybory będą latem. W większej partii koalicyjnej na co dzień panuje radosne przeświadczenie, że rzeczywistość z całym jej bagażem – jakimiś umowami, jakimiś regułami prawnymi i procedurami, jakimiś ograniczeniami technicznymi i organizacyjnymi – jest nieistotna.

Z mojej wiedzy wynika, że w piątek 8 maja Jarosław Kaczyński przychylił się do pomysłu Jacka Kurskiego, żeby wybory – furda porozumienie z Gowinem – odbyły się w maju. Złośliwi dowcipnisie w PiS twierdzą, że Kurski chce wyborów w maju, bo spieszno mu do odzyskania tytułu prezesa TVP.

A skoro jest ustawa korespondencyjna (podpisana właśnie przez prezydenta, który też marzy o szybkich wyborach), skoro opozycja nie wiedzieć czemu zaczęła nagle protestować przeciw przekładaniu wyborów, skoro rządzący odkryli nagle, że Sąd Najwyższy nie musi się okazać ich partyjną przybudówką, to jedźmy z głosowaniem majowym.

Czytaj też:

  • Jarosław Gowin
  • Jarosław Kaczyński
  • PiS
  • wybory prezydenckie 2020
  • Reklama