- Liczba potwierdzonych zakażeń w Polsce: 15 651 (w tym 785 zgonów)
- Liczba potwierdzonych zakażeń na świecie: ponad 4 mln (ponad 277 tys. zgonów)
- Chaos wyborczy trwa. PiS parł jednak do wyborów 23 maja?
- Sąd Najwyższy próbuje wybrać pięciu kandydatów na prezesa
- Rząd tłumaczy się z tego, że wybory nie odbędą się 10 maja
- Jacek Sasin chce, by samorządy przekazały Poczcie Polskiej spisy wyborców
- Putin odwołał paradę z okazji 75. rocznicy Dnia Zwycięstwa, Łukaszenka nie
- Pamiętaj! Jeśli masz wątpliwości w związku ze stanem swojego zdrowia, dzwoń na całodobową infolinię NFZ: 800 190 590
- Osoby przebywające za granicą mogą się zgłaszać pod całodobowy numer NFZ: (+48) 22 125 66 00
Zamieszanie z terminem wyborów
Polityczne emocje zaczęły narastać po południu w sobotę, gdy na Nowogrodzką zaczęli zjeżdżać najważniejsi politycy obozu rządzącego. Wszystko wskazywało na to, że PiS forsuje termin 23 maja, w którym miałyby odbyć się wybory prezydenckich, co mogłoby oznaczać rozpad koalicji z Porozumieniem Jarosława Gowina, bo ten w środę dogadał się z Jarosławem Kaczyńskim, że wyborów w maju jednak nie będzie.
Na godz. 20:00 zapowiadano orędzie telewizyjne marszałkini Sejmu Elżbieta Witek, w którym miała ogłosić nowy termin wyborów prezydenckich, ale do niego nie doszło.
Wieczorem „Wyborcza” poinformowała, że dowiedziała się, iż wyborów 23 maja jednak nie będzie. „Ostatecznie na takie rozwiązanie nie zdecydował się Jarosław Kaczyński, który w środę zawarł pakt z Jarosławem Gowinem o przeniesieniu głosowania na lipiec lub sierpień” – czytamy w serwisie.
„Jeśli ktoś myślał, że wraz z uroczystym porozumieniem Jarosławów z 6 maja wszystko zostało wyjaśnione i nawiązaliśmy – jako państwo – jakiś kontakt z rzeczywistością, to był niepoprawnym i niezbyt mądrym optymistą. Ten kontakt jest co najwyżej przejściowy” – komentuje Wojciech Szacki sobotnie zamieszanie.
Okazało się dziś, że to, że Jarosław Gowin ogłosił, że wybory będą latem, oznaczało jedynie, że Gowin wierzy w to, że wybory będą latem, i chce, żeby wybory były latem. A nie – że wybory będą latem. W większej partii koalicyjnej na co dzień panuje radosne przeświadczenie, że rzeczywistość z całym jej bagażem – jakimiś umowami, jakimiś regułami prawnymi i procedurami, jakimiś ograniczeniami technicznymi i organizacyjnymi – jest nieistotna.
Kaczyński: Tarcia między nami nie są niczym nowym
We fragmencie rozmowy, jaką prezes PiS Jarosław Kaczyński udzielił tygodnikowi „Gazeta Polska”, prezes PiS stwierdził, że formuła obozu Zjednoczonej Prawicy jest źródłem jej sukcesu. „Tarcia między nami nie są, jak sądzę, niczym nowym. Dochodziło do nich w przeszłości, choćby podczas uchwalania reformy sądownictwa. Ta formuła obozu Zjednoczonej Prawicy, choć niekiedy jest problematyczna, jest także źródłem naszego sukcesu. I o tym nie możemy zapominać” – powiedział Kaczyński.
Prezes PiS przypomniał, że obóz jest szeroką formacją. „Mamy swe skrzydło dość radykalne, ale mamy też drugie – umiarkowane, czy wręcz bardzo umiarkowane, którego przedstawicielem jest Jarosław Gowin” – mówił. Zdaniem Kaczyńskiemu to „właśnie dzięki różnorodności spojrzeń”, Zjednoczona Prawica jest w stanie odnosić zwycięstwa i zmieniać Polskę. „Przyznaję, to rzeczywiście czasem oznacza spowolnienie tego procesu, musimy ponosić jakieś dodatkowe koszty, ale bilans i tak jest bardzo korzystny. I to nie tyle dla naszej formacji, co przede wszystkim dla naszego kraju. Zatem nie mogę wykluczyć, że inne kryzysy wewnętrzne nas nie dotkną, ale mam nadzieję, iż sobie z nimi poradzimy. Rządy Zjednoczonej Prawicy realnie zmieniają Polskę na lepsze. Każda z frakcji tworzących naszą formację musi mieć to zawsze w tyle głowy. Mam nadzieję, iż tak właśnie będzie” – stwierdził Kaczyński.
Pawłowicz ogłasza przesilenie rządowe
Przed godz. 19 siedzibę PiS zaczęli opuszczać politycy biorący udział w naradzie komitetu politycznego, które rozpoczęło się przed godz. 16. Jako ostatni z Nowogrodzkiej odjechali prezes Porozumienia Jarosław Gowin oraz wicepremier Jadwiga Emilewicz. Wcześniej media podchwyciły tweet sędzi Trybunału Konstytucyjnego Krystyny Pawłowicz. „Czekajcie przy tv do wieczora, jest przesilenie polityczne i rządowe. Wybory najprawdopodobniej 23 maja... Rząd chyba mniejszościowy... Módlcie się za Polskę” – napisała Pawłowicz. Była posłanka PiS uważana jest za dobrze poinformowaną o tym, co dzieje się w obozie rządzącym.
W spotkaniu przy Nowogrodzkiej udział wzięli m.in. prezes Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki, lider Porozumienia Jarosław Gowin, marszałkini Sejmu Elżbieta Witek, wicepremier Jadwiga Emilewicz, minister aktywów państwowych Jacek Sasin, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski oraz szef MON Mariusz Błaszczak.
Dziennikarz Łukasz A. Jankowski poinformował na Twitterze, że do dymisji podał się premier Mateusz Morawiecki oraz wicepremier Jadwiga Emilewicz, ale nie zostały one przyjęte.
No,to trzymajcie się teraz....I módlcie się za Polskę...
— Krystyna Pawłowicz (@KrystPawlowicz) May 9, 2020
Włączcie telewizory i czekajcie ...
— Krystyna Pawłowicz (@KrystPawlowicz) May 9, 2020
Módlcie się za Polskę ...
Czekajcie przy tv do wieczora,jest przesilenie polityczne i rządowe.Wybory najprawdopodobniej 23 maja...Rząd chyba mniejszościowy...
— Krystyna Pawłowicz (@KrystPawlowicz) May 9, 2020
Módlcie się za Polskę..
Wybory 23 maja? Ten scenariusz PiS bierze pod uwagę
Według ustaleń „Dziennika Gazety Prawnej” PiS boi się, że Sąd Najwyższy pokrzyżuje plan przeniesienia wyborów na termin wakacyjny. Dlatego znów powrócił pomysł z wyborami 23 maja. „Sytuacja w obozie władzy jest na tyle napięta, że może się skończyć utratą większości przez gabinet Mateusza Morawieckiego” – pisze DGP.
Zdaniem dziennikarzy DGP PiS, po wypowiedzi prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej Joanny Lemańskiej dotyczącej ewentualnego orzeczenia SN w sprawie wyborów, ma poważne obawy, że Sąd Najwyższy nie tyle nie unieważni niedzielnych wyborów prezydenckich, ile po prostu nie zajmie żadnego stanowiska w sprawie. „Z pewnym zdziwieniem przyjęłam czynione apriorycznie założenie co do przyszłego orzeczenia Sądu Najwyższego odnośnie ważności wyborów – mówiła na antenie TVN24 sędzia Lemańska. – Tylko od składu orzekającego zależy, jaka będzie treść podjętego orzeczenia. Wszelkie spekulacje, które pojawiają się w mediach w tym zakresie, traktuję jako element dyskursu publicznego bez żadnego wpływu na orzeczenia, które zapadają w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych”.
Natomiast na orzeczeniu SN o nieważności wyborów 10 maja opiera się pomysł rozpisania nowych wyborów przez marszałkinię Sejmu Elżbietę Witek. Zdaniem DGP rozważaną aktualnie alternatywą ma być skorzystanie przez Witek z przepisu z ustawy korespondencyjnej i zarządzenie innego terminu wyborów 23 maja.
Z informacji DGP wynika, że próby forsowania przez PiS terminu majowego wywołały głębokie napięcie w koalicji rządzącej, zwłaszcza z politykami Porozumienia, bo to oni sprzeciwiali się wyborom w maju.
Adam Szostkiewicz: Postdemokracja, czyli wszystko OK, bo przecież nie wsadzają do więzienia
SN próbuje wybrać pięciu kandydatów na prezesa
W sobotę sędziowie Sądu Najwyższego wznowili przerwane w piątek obrady, które mają doprowadzić do wyboru pięciu kandydatów na nowego pierwszego prezesa. Po siedmiu godzinach obrad ogłoszono przerwę do wtorku do godz. 10.00.
W piątek sędziom w ciągu ponad ośmiogodzinnych obrad nie udało się wybrać członków komisji, która ma policzyć głosy. W zgromadzeniu uczestniczy 97 sędziów, w tym 55 tzw. starych i 42 „nowych”, powołanych na wniosek upolitycznionej KRS.
W sobotę sędziowie po raz kolejny próbowali wybrać członków komisji skrutacyjnej. „Starzy sędziowie” obawiają się, że Kolegium SN mogłoby podjąć w tym czasie prace nad zmianą ustawy o SN, a Kamil Zaradkiewicz, p.o. pierwszego prezesa SN, miałby wystąpić do prezydenta o zmianę regulaminu w zakresie zmiany wyboru prezesa. W sobotę do sal, w których toczyły się obrady, wpuszczono kamery telewizyjne.
Spośród pięciu wskazanych przez SN kandydatów prezydent Andrzej Duda wybierze pierwszego prezesa na sześcioletnią kadencję. Wskazując Kamila Zaradkiewicza jako „p.o. prezesa”, powierzył mu tym samym przeprowadzenie głosowania w sprawie kandydatów. Zaradkiewicz został powołany do SN na wniosek tzw. neo-KRS. Istnieją obawy – podnoszone przez środowiska prawnicze – że również wśród wskazanych pięciu kandydatów znajdą się osoby powołane przez tę KRS.
W piątek Zaradkiewicz nie dopuścił do głosowania wniosków zgłoszonych zgodnie z prawem przez „starych” sędziów, m.in. o umożliwienie mediom obserwowania obrad z innej sali czy zbadanie, czy sędziowie Izby Dyscyplinarnej mogą głosować (TSUE zamroził działalność tej izby, również SN orzekł, że izba ta nie jest sądem). Do komisji skrutacyjnej „nowi” sędziowie proponowali kandydatury sędziów powołanych przez neo-KRS, co blokowali „starzy” sędziowie. O chaos w prowadzeniu obrad sędziowie oskarżyli Zaradkiewicza.
Pierwszy Prezes SN stoi na czele sądu, który stwierdza ważność wyborów w Polsce, sprawuje nadzór nad orzecznictwem, a także przewodniczy Trybunałowi Stanu – wszystko to dla obozu rządzącego ma kluczowe znaczenie i przejęcie kontroli nad tymi instytucjami jest dla niego niezwykle istotne. Także prezydent Duda może mieć własny interes w wyborze prezesa, gdyż TS może w przyszłości zająć się naruszeniami konstytucji przez prezydenta.
Czytaj także: Komisarz Zaradkiewicz. PiS triumfuje w wojnie o Sąd Najwyższy
Sasin wydaje rozporządzenie ws. spisu wyborców
W sobotę w Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenie ministra aktywów państwowych ws. przekazania spisu wyborców gminnej obwodowej komisji wyborczej oraz Poczcie Polskiej w związku z przeprowadzeniem wyborów prezydenckich. Zgodnie z rozporządzeniem wójt, burmistrz lub prezydent miasta przekazuje spis wyborców przewodniczącemu gminnej obwodowej komisji wyborczej. Ponadto wspomniani włodarze mają przekazać spis wyborców wyznaczonemu operatorowi (Poczcie Polskiej).
Wcześniej władze wielu samorządów odmawiały przekazania spisów wyborców Poczcie Polskiej, powołując się na brak podstawy prawnej, gdyż w tym czasie nie było jeszcze uchwalonej ustawy o głosowaniu korespondencyjnym.
Rząd ogłasza stanowisko ws. wyborów
W piątek wieczorem w Monitorze Polskim opublikowano Stanowisko Rady Ministrów ws. możliwości przeprowadzenia wyborów prezydenckich. „Rada Ministrów, biorąc pod uwagę ogłoszenie i obowiązywanie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej stanu epidemii wywołanego wirusem SARS-CoV-2, jak również fakt uchwalenia zmian prawnych umożliwiających przeprowadzenie wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w sposób uwzględniający powyższy stan epidemii, stwierdza, że w zakresie zadań i kompetencji posiadanych przez administrację rządową nie jest możliwe przeprowadzenie wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w terminie wyznaczonym przez Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, tj. w dniu 10 maja 2020 r., zgodnie z wymaganiami przewidzianymi dla tych wyborów w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, jak i w ustawach” – napisano w oświadczeniu.
Jak stwierdzono, „podjęto wszystkie możliwe działania zmierzające do przeprowadzenia głosowania”: wydrukowanie kart do głosowania, instrukcji głosowania korespondencyjnego oraz oświadczeń o osobistym i tajnym oddaniu głosu, polecenie Poczcie Polskiej realizację czynności do przygotowania i przeprowadzenia wyborów. Według Rady Ministrów wydrukowane pakiety wyborcze „powinny zostać wykorzystane” w wyborach prezydenckich, które zostaną przeprowadzone zgodnie z uchwalonymi zmianami prawnymi.
Zdaniem ekspertów jednak nie będzie możliwe ponowne użycie kart z uwagi na inny wzór i pieczęć używane przez PKW, mogą też zmienić się nazwiska kandydatów, którzy zdecydują się na udział w wyborach.
Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, skomentował w „Gazecie Wyborczej”, że stanowisko rządu „to dokument bez precedensu”, gdyż – jak przypomniał – „Monitor” służy publikacji aktów normatywnych. „Ale dziś mamy takie czasy, że władza myśli, że jej komunikaty są źródłem prawa. Oczywiście nie są”.
Jak pisze „Wyborcza”, zdaniem Stępnia sam komunikat to tłumaczenie, dlaczego zostały wydrukowane karty do głosowania i usprawiedliwienie, że pieniądze z budżetu nie zostały wyrzucone w błoto.
Kiedy projekt nowelizacji ustawy o wyborach korespondencyjnych?
Wicepremier Jadwiga Emilewicz poinformowała w RMF FM, że w sobotę lub niedzielę zakończą się prace nad projektem nowelizacji ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego, a w przyszłym tygodniu zostanie on skierowany do Sejmu. W zespole, który pracuje nad projektem, oprócz Emilewicz jest też szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Łukasz Schreiber, wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker, posłowie, konstytucjonaliści oraz eksperci z zewnątrz.
Jak mówiła Emilewicz, wszyscy mają wspólny cel, by „te wybory mogły odbyć się jak najszybciej, gwarantując udział PKW w całym procesie wyborczym”. Wicepremier stwierdziła, że zespołowi przyświeca „jasny kierunek”. „Usuwamy luki prawne w ustawie podpisanej wczoraj przez prezydenta” – dodała. Jak wyjaśniła, chodzi m.in. o liczenie głosów w dużych miastach. PKW ma być podmiotem, który będzie prowadził wybory.
Zaplanowane na 10 maja wybory się nie odbędą, co uzgodnił w środę prezes PiS Jarosław Kaczyński z szefem Porozumienia Jarosławem Gowinem. W czwartek PKW poinformowała, że w związku z tym, że odebrano jej możliwość przeprowadzenia wyborów, nie mogą się one odbyć w zaplanowanym terminie, lokale wyborcze pozostaną zamknięte, nie będzie obowiązywać cisza wyborcza.
Czytaj także: Frapujący zbieg okoliczności. Wybory w szczycie pandemii?
Ogniska koronawirusa w kopalniach
Minister zdrowia Łukasz Szumowski podczas konferencji prasowej odniósł się w sobotę do sytuacji na Śląsku, gdzie w kilku tamtejszych kopalniach pojawiły się ogniska nowych zakażeń. Od czwartku górnicy w kopalniach, gdzie jest najwięcej przypadków, są badani przesiewowo na obecność koronawirusa. Do wykonywania tych testów uruchomiono siedem mobilnych punktów pobrań, gdzie w ostatnich dwóch dniach pobrano tysiąc wymazów, w sobotę ma ich być 3,5 tys., a w niedzielę 5 tys.
„Mając świadomość tego, że Śląsk jest gęsto zaludnionym terenem, gdzie jest zlokalizowanych bardzo dużo zakładów pracy, chcemy tę akcję ciągnąć do momentu, dopóki nie będzie opanowana całkowicie sytuacja w tych ogniskach” – mówił Szumowski. Minister poinformował, że poprosił o wzmocnienie kontroli sanitarnej na Śląsku, zaapelował też do górników i ich rodzin, by w najbliższych dniach pozostali w domach.
W ostatnim czasie w kopalniach znacznie zmniejszono obsadę, by zredukować ryzyko roznoszenia się SARS-CoV-2. Do tej pory w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej oficjalnie potwierdzono 432 przypadki zakażenia koronawirusem, a kwarantanną objęto prawie 1,6 tys. osób.
Czytaj także: Eksplozja wirusa w śląskich kopalniach
Adam Bodnar: Mamy w Polsce demokrację hybrydową
W wywiadzie dla sobotniego wydania „Gazety Wyborczej” rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar określił obecną sytuację w Polsce jako „demokrację hybrydową”: „Z rosnącym naciskiem na słowo »hybryda«. Wprowadzane są np. coraz to nowe mechanizmy ograniczające niezależność sądownictwa, ale piłka ciągle jest w grze” – mówił.
RPO stwierdził również, że po raz pierwszy od 1989 r. wybory nie odbędą się w konstytucyjnym terminie. „Co więcej, ten kryzys może potrwać, bo nie widać zbyt wielu szans na porozumienie się w tej sprawie wszystkich sił politycznych. To była duża wartość, ważny znak firmowy demokratycznego państwa, trudno go będzie odbudować, ale musimy wszyscy, z jeszcze większą intensywnością, podejmować ten trud”.
Pytany o to, co zrobiliśmy źle przez ostatnie lata, że znaleźliśmy się w tak złej sytuacji, Bodnar odpowiedział, że ma wrażenie, iż „poczucie stabilności ekonomicznej i pewnego dostatku, wyrażające się w opinii: »przecież nikogo nie zamykają«, rozleniwiło wiele osób w Polsce”. Zdaniem rzecznika „tracimy czujność, niewystarczająco chronimy wolność słowa i niezależne media, a także niezależne organizacje kontrolujące władzę”.
Freedom House: Warszawa maszeruje w stronę Budapesztu
„Chciałbym Polski doceniającej edukację i aktywnej w Unii Europejskiej, bo to gwarancja naszej dobrej przyszłości i wpływu na sprawy globalne. Marzę o poważnym traktowaniu konstytucji oraz prawa, w tym procedur jego stanowienia. To się nie stanie bez porządnej edukacji obywatelskiej, od najmłodszych lat. Chciałbym, abyśmy myśleli o Polsce długoterminowo, nie zajmowali się nią od jednej sprawy do drugiej. Chciałbym demokracji partycypacyjnej, czyli szerszego uczestniczenia obywateli w podejmowaniu decyzji przez państwo” – mówił.
Ewa Siedlecka: Czy ktoś odpowie za nieprzeprowadzenie wyborów?
W Polsce ponad 15 tys. zakażeń koronawirusem
W sobotę resort zdrowia poinformował o kolejnych 288 przypadkach zakażeń SARS-CoV-2 w Polsce i dziewięciu zgonach. Liczba ofiar śmiertelnych w naszym kraju wynosi 785, a suma wszystkich zakażeń od początku epidemii to 15 651.
W związku z koronawirusem hospitalizowanych jest obecnie 2768 osób, kwarantanną objętych jest 102 tys. 996 osób, a nadzorem epidemiologicznym 17 tys. 155 – poinformowało w sobotę Ministerstwo Zdrowia. Wyzdrowiały 5437 osób. W ciągu ostatniej doby wykonano 17,1 tys. testów. Do tej pory w Polsce przebadano 460 tys. 686 próbek (421 168 osób).
Relacja z piątku: Andrzej Duda podpisał ustawę o głosowaniu korespondencyjnym
Moskwa bez defilady, ale w Mińsku się odbyła
Rosja w związku z wybuchem pandemii musiała ograniczyć uroczystości związane z 75. rocznicą zwycięstwa ZSRR nad Niemcami w drugiej wojnie światowej. Prezydent Władimir Putin odwołał gwóźdź programu każdych uroczystości, czyli defiladę na Placu Czerwonym (pozostawiono tylko defiladę lotniczą) oraz masowe zgromadzenia, jednak złożył kwiaty przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Parku Aleksandrowskim poza murem Kremla. Podczas swojego wystąpienia Putin mówił, że Dzień Zwycięstwa to święto najważniejsze dla Rosjan, obiecał też, że godne uroczystości związane z rocznicą odbędą się w późniejszym terminie. Putin oddał również hołd żołnierzom walczącym w wojnie, którzy „wyzwolili Europę, uchronili pokój”. „Wiemy, mocno wierzymy, że jesteśmy niezwyciężeni, gdy jesteśmy razem” – mówił Putin.
W piątek Rosja zgłosiła 187,8 tys. przypadków koronawirusa i 1723 zgonów.
Mimo pandemii obchodów w Mińsku nie odwołał jednak prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka. „Nie możemy odwołać tej parady. Po prostu nie. Długo o tym myślałem. Sprawa budzi emocje i jest głęboko ideologiczna. Ci ludzie umierali być może także przez wirusy i inne choroby, ale o tym nie myśleli. Umierali dla nas. Pomyślcie, co powie świat. Może nie od razu, ale za dzień czy dwa uzna, że się wystraszyliśmy” – oświadczył Łukaszenka 3 maja. Na trybunach zarezerwowano miejsca dla gości z zagranicy, ale oficjalnie nikt nie potwierdził przybycia.
Czytaj także: Parada na Białorusi. Łukaszenka zarazy się nie boi
Ze względu na koronawirusa Parlament Europejski i inne instytucje unijne przygotowały obchody Dnia Europy online, by wyrazić uznanie dla Europejczyków, którzy w duchu solidarności pomagają Unii przezwyciężyć kryzys wywołany koronawirusem. W programie obchodów znalazła się m.in. debata na żywo z udziałem przewodniczącego PE Davida Sassolego.
Dobre wieści ze Słowacji
Ministerstwo zdrowia Słowacji poinformowało w sobotę, że w piątek nie zarejestrowano ani jednego przypadku zakażenia koronawirusem, co zdarzyło się po raz pierwszy od 10 marca, gdy w tym kraju stwierdzono pierwszy przypadek SARS-CoV-2. Do tej pory odnotowano tu zakażenie u 1455 osób, zmarło 26 osób, a 919 uznano za wyleczone. Słowacja, mimo tych dobrych wiadomości, nadal spodziewa się drugiej fali zakażeń.
Od ostatniej środy na Słowacji otwarte są sklepy, hotele, muzea oraz atrakcje na świeżym powietrzu, wciąż jednak zamknięte są szkoły.
Koronawirus w otoczeniu Donalda Trumpa
Według bilansu prowadzonego przez Uniwersytet Johnsa Hopkinsa w Baltimore liczba ofiar śmiertelnych epidemii w USA przekroczyła 77 tys., wykryto też 1 mln 283 tys. zakażeń w tym kraju. W ciągu ostatniej doby zmarło tam 1635 osób, wykryto także 29 tys. nowych przypadków zakażenia. Eksperci przewidują, że dopiero pod koniec maja liczba zgonów na dobę może spaść poniżej tysiąca.
Czytaj także: Wirusowe zapalenie gospodarki zagraża reelekcji Trumpa?
Amerykańska Agencja Kontroli Leków i Żywności (FDA) zatwierdziła w sobotę nowy typ szybkich testów na obecność koronawirusa. Antygenowe testy opracowane przez koncern Quidel Corp. dają wynik w 15 minut, wykrywają one fragmenty białek wirusa w wymazach pobranych z nosa. Wcześniej w sobotę informowano, że komisarz amerykańskiej FDA Stephen Hahn podda się dwutygodniowej kwarantannie po tym, gdy miał kontakt z osobą zakażoną koronawirusem. Hahn miał wykonany test na obecność wirusa, ale jego wynik był negatywny. Portal Politico informował, że osobą, z którą Hahn miał kontakt, jest rzeczniczka wiceprezydenta Mike′a Pence′a Katie Miller, która jest również żoną jednego z doradców Donalda Trumpa.
Władze Nowego Jorku próbują przeciwdziałać zmniejszaniu dystansu społecznego w parkach. Burmistrz miasta Bill de Blasio ogłosił, że planowane jest wprowadzenie ograniczeń co do liczby osób, które jednocześnie mogą przebywać na terenie parku, ma się też pojawić więcej policyjnych patroli sprawdzających, czy spacerowicze nie gromadzą się zbyt blisko siebie i czy noszą maseczki. W Seattle będzie wprowadzony zakaz wjazdu samochodów na ulice o łącznej długości 30 km, co ma umożliwić mieszkańcom wyjście z domu z zachowaniem bezpiecznego dystansu. Władze miasta zapowiadają też rozbudowę ścieżek rowerowych. Po wyłączonych z ruchu ulicach będą mogli jeździć tylko mieszkańcy i kurierzy.
Czytaj także: Trump odpuszcza walkę z wirusem, żeby ratować gospodarkę
Niemcy szczyt zachorowań mają już za sobą?
W Niemczech, gdzie odnotowano ponad 168 tys. przypadków zakażeń koronawirusem, a zmarło 7369 osób w ciągu ostatniej doby wykryto 1251 nowych zakażeń, zmarło 147 osób. Od dwóch tygodni dobowe przyrosty zakażeń i zgonów utrzymują się na podobnym poziomie, co może oznaczać, że Niemcy szczyt epidemii koronawirusa mają już za sobą. Najwięcej zakażeń wykrywanych jest w Bawarii, w Nadrenii Północnej-Westfalii i w Badenii-Wirtembergii.
Czytaj także: Jak Niemcy wrócą do normalności? Merkel dogadała się z landami