Przeprowadzenie wyborów jest obowiązkiem władzy tak silnie zawarowanym w konstytucji, że jedyną możliwością ich nieprzeprowadzenia jest stan wyjątkowy. Takiego stanu PiS nie ogłosił, więc jego nieodwołalnym obowiązkiem było wybory przeprowadzić.
Czytaj też: Pakt Gowin–Kaczyński. Pokaz arogancji i bezwstydu
Sorry, mamy kryzys. Albo suszę
Wybory dlatego są tak silnie zagwarantowane w konstytucji, że są podstawą ustroju państwa. Władza godzi teraz w te podstawy. Jeśli nie poniesie za to konsekwencji karnych i konstytucyjnych, będzie to precedens umożliwiający nieprzeprowadzanie wyborów w przyszłości. I to nie tylko prezydenckich. Za jakiś czas władza np. powie: sorry, ale mamy kryzys gospodarczy, a wybory sporo kosztują. Lepiej dać pieniądze tym, którzy utracili pracę. Takim samym powodem może być susza albo cokolwiek innego.
Ale czy ktoś za to realnie odpowie? Jeden precedens takiego łamania konstytucji już mamy. Andrzej Duda odmówił zaprzysiężenia pięciu sędziów wybranych przez Sejm w 2015 r. do Trybunału Konstytucyjnego, uniemożliwiając im objęcie urzędu. I nie spadł mu za to włos z głowy.
Czytaj też: Dwóch Jarosławów urządza Polskę
Co możemy zrobić? Nie odpuszczać
Kiedyś tam możemy postawić odpowiedzialnych przed Trybunałem Stanu. Teraz powinniśmy składać doniesienia do prokuratury o popełnieniu na naszą szkodę przestępstwa nadużycia władzy poprzez nieprzeprowadzenie wyborów, co odebrało nam nasze konstytucyjne prawo.
Na kogo? Na pewno na wicepremiera Jacka Sasina, bo był odpowiedzialny za organizację wyborów prezydenckich. Na członków Państwowej Komisji Wyborczej i komisarzy wyborczych – bo nie wywiązali się z obowiązku zorganizowania obwodowych komisji wyborczych. Także na Jarosława Gowina i Jarosława Kaczyńskiego – za podżeganie do przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez wykorzystanie swojej władzy: szefów partii rządzących. Oczywiście prokuratura odmówi wszczęcia postępowania, ale jako pokrzywdzeni będziemy mogli wnieść własne akty oskarżenia do sądu.
Odpuszczać nie można, bo w przyszłości grozi nam, że wybory będą organizowane, gdy partia rządząca będzie miała pewność wygranej. Czyli utracimy wpływ na wybór władzy, a nasze prawa wyborcze staną się fikcją.
Czytaj też: PiS w wyborczym amoku. Gdzie jest pies pogrzebany