Kraj

Złoty tron

Dba o nas ojciec narodu i zrobi wszystko, by nim pozostać przez kolejne pięć lat.

Nerwowo snułem się po pokoju i w ogóle coś mną trzęsło niczym starą pralką, która przy wirowaniu zawsze wychodzi z łazienki. I nagle – jak ręką odjął. Luz bluz, mawiał zwykle mój sąsiad, bo on myślał, że to chodzi o bluzy, że są takie luźne.

Mój luz wziął się z telewizora. Ten głos tak miły, tak znajomy, niemal rodzinny. Już mu chciałem herbaty nalewać. Spojrzałem – mina trudno dostępna, bo maseczką przykryta. Czoło spokojne, ale tam, pod spodem, musi nieźle buzować. Ruchy rąk symetryczne, tak by jedna drugiej nie kłamała. I te oczy płonące jak u Rejtana: Wara wam, zdrajcy... Wyobraźnia mnie ciut poniosła, bo okazało się, że to tylko nasz prezydent właśnie zaczął przemówienie. Będzie rozkręcał kampanię wyborczą. Już się cieszy, że wracamy do normalności, bo rząd odmraża gospodarkę. Po to właśnie premier sprowadził maseczki z Chin samolotem za 12 mln i uroczyście przywitał swoje zakupy na lotnisku. Teraz nam je sprzeda przez Pocztę Polską i ks. Rydzyka, by handel znów nabrał rozpędu. Ten państwowy oczywiście, a kto wie, może po pandemii się okaże, że prywatny był niepotrzebny. Cena za sztukę nie jest jeszcze ustalona, ale – zapewniał Andrzej Duda – nie zrobi dziury w domowych budżetach.

Dba o nas ten ojciec narodu i zrobi wszystko, by nim pozostać przez kolejne pięć lat. Dlatego też pewnie jednym podpisem zlikwidował Państwową Komisję Wyborczą trzy tygodnie przed wyborami. Na szyderstwo zakrawa, że zapis ten znalazł się w ustawie zapewniającej pomoc przedsiębiorcom w czasie epidemii. PKW nie może już organizować wyborów, zastąpi ją firma Jacek Sasin, wicepremier i logistyk. Komisji Wyborczej pozostało jedynie liczenie głosów oraz stawianie pieczątki. Na razie, bo kto zaręczy, że i to nie zostanie jej odebrane. My, elektorat, zostaliśmy przy tym pozbawieni możliwości głosowania poza miejscem zamieszkania i przez pełnomocników.

Polityka 17.2020 (3258) z dnia 21.04.2020; Felietony; s. 81
Reklama