Pan Bielan przekonuje: „Warunkiem walki z epidemią, potem z jej skutkami, czyli kryzysem gospodarczym, będzie stabilność polityczna. Odkładanie wyborów i przedłużanie kadencji obecnego prezydenta tę stabilność zniszczą. Jeśli wybory będą mogły być przeprowadzone, to należy je przeprowadzić 10 maja”. Nie ma wątpliwości, że wybory mogą być przeprowadzone 10 maja nawet w sytuacji, gdy w Polsce powtórzy się scenariusz włoski. Pytanie, co ze stabilnością polityczną. Jeden ze scenariuszy może być taki (wolna adaptacja fragmentów ballady Mickiewicza „Alpuhara”):
Patrzcie, Polacy, jam rześki, śniady
Wiecie, skąd idę, dumą zawiany,
Tak, tak, z partyjnej wracam biesiady
Jako prezydent przez was wybrany.
Blagę wyborczą wszczepiłem w duszę
Bzdurę, co będzie pożerać...
Pójdźcie i patrzcie na swe katusze,
Bo tak wam było wybierać.
Puszy się, wrzeszczy, pręży ramiona:
Próbuje gestem, jak zwykle śmiesznym,
Wyborców swych przykuć do łona;
Gada, rechocząc śmiechem serdecznym,
Że jako mąż stanu grający w klasy,
Ma teraz bardzo godziwe wczasy.
Czytaj też: Pandemia, czyli iluzja jedności
Tak może wyglądać adres p. Dudy do narodu wygłoszony 11 maja 2020 r. A potem pojawi się taki komentarz (być może anonimowy):
Wyborcy trwożni z miasta uciekli;
Pandemia za nimi w ślad biegła,
Niektórzy z ziemi swej się wywlekli,
Większość ich potem poległa.
Już w gruzach leżą Polaków zasady,
Reszta ich dźwiga żelaza;
Na Nowogrodzkiej rozdali posady,
Chociaż dokoła zaraza.
Tak miało być, dla Jarosława chwały,
To jego plan był tak doskonały.
Jeśli ten scenariusz się ziści, stabilizacja będzie doskonała, bo określona w zbiorze niemal pustym, aczkolwiek rządzonym przez wybrańców Narodu.
Czytaj też: Śmiercionośne wybory 10 maja