Prezes NIK Marian Banaś mówi dla „DGP” bardzo jasno: „Nie złożę rezygnacji. Nie przestraszą mnie przeszukania. Będę niezależnym kontrolerem działalności organów administracji rządowej (…). W mojej ocenie taki atak [wtargnięcie CBA do gabinetu prezesa NIK] na konstytucyjną niezależność NIK równie dobrze może dotknąć prezydenta, premiera, prezesa NBP, prezesa SN czy TK. W praktyce oznacza to, iż prokuratura i CBA mogą w każdej chwili wejść do mieszkania, gabinetu każdego z wyżej wymienionych urzędników i skonfiskować, co będą chciały, na podstawie postanowienia dowolnego prokuratora i to bez postawienia zarzutów i bez uchylenia immunitetu”. Czyżby prezes NIK opisywał państwo policyjne?
Tygodnik „Sieci” postanowił udzielić głosu Adrianowi Zandbergowi. Zapytany o „stan polskiego sądownictwa”, odpowiedział: „Sądy nie działają dobrze. Ale historia z Ziobrą i z sądami wygląda tak: mamy samochód, który kiepsko jeździ. Każdy rozsądny człowiek zajrzałby pod maskę, poszedłby do mechanika. A Ziobro mówi: jak wywalimy tego faceta, który siedział za kierownicą, a posadzimy mojego kolegę, to będzie cudownie i możemy wystartować w Formule 1. To tak nie działa. Przecież zmiany są potrzebne nie na poziomie Sądu Najwyższego, ale na dole”.
Piotr Semka martwi się w „Do Rzeczy” o los opozycji: „Jeśli opozycja nie wygra tych wyborów prezydenckich, to stanie wobec wizji trzech długich lat bez żadnych elekcji. Nie sposób orzec, kto po stronie opozycji przeżyje ten długi polityczny marsz przez pustynię”. A ta pustynia to, ma się rozumieć, przyszły efekt współpracy zwycięskiego prezydenta z PiS?
Rozmawiając z „Rzeczpospolitą”, Szymon Hołownia wreszcie zdobył się na wyrazistą wypowiedź: „Prezydent dużego, europejskiego państwa symuluje tygodniami proces konsultacji, ucierając w tym czasie faktycznie wewnątrzpartyjne deale.