Kraj

Dama kier

Dama kier – rozmowa z Pauliną Kosiniak-Kamysz

„To dzięki niemu ja i wiele innych kobiet możemy spokojnie zostać z dzieckiem na dłuższym urlopie rodzicielskim”. „To dzięki niemu ja i wiele innych kobiet możemy spokojnie zostać z dzieckiem na dłuższym urlopie rodzicielskim”. Basia Dziedzic
Rozmowa z kandydatką na pierwszą damę Pauliną Kosiniak-Kamysz.
„Nasza kampania jest skromna. Ani Władek, ani ja nie jesteśmy produktami marketingowymi”.Bartosz Frydrych/Forum „Nasza kampania jest skromna. Ani Władek, ani ja nie jesteśmy produktami marketingowymi”.

JULIUSZ ĆWIELUCH: – Pani jest stomatologiem czy stomatolożką?
PAULINA KOSINIAK-KAMYSZ: – Lekarzem dentystą, taki mam tytuł na dyplomie. Na służbowej plakietce też mam napisane lekarz dentysta.

Może pani sama zrobić plakietkę, tak jak sama zrobiła z siebie pierwszą damę.
Pierwszą damę wybiorą Polacy, w pakiecie z prezydentem.

Ostatnio wybieraliśmy tylko prezydentów. Pani ma być atutem męża?
To nie żadne „House of Cards”, tylko konwencja w Rzeszowie. Trudna, bo w mateczniku PiS, ale to mój mąż tak zdecydował. Sztab doradzał Kraków. Tam ma korzenie i wysokie poparcie. Władek powiedział, że jedziemy do Rzeszowa. Wtedy ja powiedziałam, że w takim razie też wystąpię. Mąż nie był tym do końca zachwycony. Bardzo dba o nasze bezpieczeństwo i prywatność. Ale też dobrze mnie zna i bardzo nie protestował. Wychowałam się w domu, w którym ojciec od zawsze się angażował. Założył fundację pomagającą osobom z niepełnosprawnościami, zaangażował się w lokalną politykę. Od 18 lat mieszkańcy wybierają go na wójta. Dorastałam w tym.

Zresztą pierwszy raz spotkałam Władka, kiedy jeszcze był ministrem pracy; przyjechał na Festiwal Osób Niepełnosprawnych organizowany przez mojego tatę. Ministerstwo było zaangażowane w ten projekt i stąd obecność ministra. Tata przedstawił nas sobie. Tak się poznaliśmy.

Miłość od pierwszego wejrzenia.
Nie. Nawet mu się nie przyjrzałam. Musiałam zakuwać do sesji dyplomowej i pobiegłam prosto do książek. Pamiętam, że uczyłam się w stoperach, bo impreza była po sąsiedzku, wszyscy się dobrze bawili, było bardzo głośno. Dopiero wiele lat później, przy naszym drugim spotkaniu, zaiskrzyło. Sytuacja była nietypowa, bo Władek wylądował u mnie na fotelu dentystycznym.

Polityka 11.2020 (3252) z dnia 10.03.2020; Temat tygodnia; s. 14
Oryginalny tytuł tekstu: "Dama kier"
Reklama