Ostatnim aktem tego spektaklu, tuż przed ogłoszeniem decyzji, było upublicznienie przez Jacka Kurskiego na Twitterze listu, jaki wysłał do Pałacu. Napisał m.in., że „oddaje się do dyspozycji prezydenta”, choć akurat głowa państwa nie powołuje i nie odwołuje szefa TVP. Następnie Kurski wystąpił w „Gościu Wiadomości”. W rozmowie z Danutą Holecką zasugerował, że wysokie notowania Duda zawdzięcza Telewizji Polskiej.
Na list Kurskiego szybko zareagował szef Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański, który zarządził korespondencyjne głosowanie uchwały w sprawie odwołania ze stanowiska prezesa TVP. Członkowie RMN dostali czas do poniedziałku.
Czytaj też: Były dziennikarz TVP o szukaniu haków i szpiegowaniu ludzi
Duda uzasadnia podpis. Kurski traci fotel?
W końcu na konferencji tuż przed godz. 23 prezydent wystąpił z premierem Mateuszem Morawieckim. „Sprawa miała dla mnie zasadnicze znaczenie, patrząc na to, jak działają media publiczne. Dlatego spotkałem się z przewodniczącymi Rady Mediów Narodowych i KRRiT, z przedstawicielami regionalnych oddziałów radia i TVP, z ich prezesami. (...) Szczególnego wsparcia potrzebują ośrodki lokalne mediów publicznych. Nie miałem żadnych wątpliwości, że pieniądze są do ich funkcjonowania potrzebne – tłumaczył Duda. – Miałem dwie wątpliwości. Pierwsza: jak te środki są dzielone, chociażby w obrębie TVP. A także wątpliwość co do tego, czy nie powinny być zmienione proporcje podziału tych pieniędzy między radio i telewizję. Istotna jest też atmosfera wokół telewizji centralnej, pełna gorących sporów”.
Adam Szostkiewicz: Prezydent nie zawiódł PiS
Pomysł opozycji, by pieniądze zamiast na propagandę przekazać na onkologię, prezydent nazwał „politycznym oszustwem” i ogłosił, że „podpisał ustawę na pewnych warunkach”.
Wtedy głos zabrał Morawiecki, zapewniając, że są w budżecie pieniądze na walkę z rakiem. Szef KRRiT dziękował Dudzie za to, że media publiczne dostaną środki „na misję”, a Czabański potwierdził, że głosowanie nad uchwałą o odwołanie Kurskiego w RMN potrwa do poniedziałku: „Ale już mogę państwu powiedzieć, że napłynęły głosy czterech członków i wszystkie są za podjęciem tej uchwały”. Przypomnijmy, że w Radzie zasiadają: Czabański jako przewodniczący, Elżbieta Kruk (PiS), Joanna Lichocka (PiS), Juliusz Braun (zgłoszony przez PO) oraz Grzegorz Podżorny (zgłoszony przez Kukiz ′15).
Jeszcze niedawno wyglądało na to, że Duda przygotowuje sobie jednak grunt do weta. Podczas spotkania z mieszkańcami Chełmna w czwartek sugerował: „Oczywiście jak czasem zostanie popełniony jakiś błąd, jak jakaś decyzja jest niesłuszna, prezydent musi interweniować i zatrzymać działanie nawet obozu politycznego, z którego wyszedł i który go popiera. Takie jest zadanie prezydenta”. Potem w rozmowie z Radiem Maryja i Telewizją Trwam precyzował: „2 mld to kwota rzeczywiście bardzo wysoka, ale argument, że te pieniądze mogą iść na onkologię, jest demagogią i zakłamywaniem rzeczywistości”.
Czytaj też: Ekipa bez kompetencji. O kulisach pracy w TVP
Wojna w PiS na przecieki
Od kilku dni trwała wojna na przecieki w sprawie tych pieniędzy. Prezydent w zamian za podpis chciał podobno głowy Kurskiego, który trzyma z jego wrogiem Zbigniewem Ziobrą. Do tej pory nie udało mu się wprowadzić do zarządu telewizji żadnego swojego człowieka.
Prezydent rozmawiał w czwartek także z Jarosławem Kaczyńskim. W mediach huczało, że spotkanie trwało tylko kilka minut. Pałac i Nowogrodzka wzajemnie obwiniają się o ten przeciek. Nie wiadomo, czy rozmowa trwała tak krótko, bo prezes i prezydent uzgadniali wspólną wersję zdarzeń, czy przeciwnie – prezes dał tylko rozkaz.
W kolejnej odsłonie spektaklu mieliśmy przeciek do „Super Expressu” o tym, że w razie weta partia może wystawić zamiast Dudy nowego „kandydata marzeń”. Spekulowano: może Szydło, a może Morawiecki? Ale nikt chyba na poważnie tego nie brał. Chociażby dlatego, że rachunek kampanijny, ten dosłowny, nie pozwala na takie zwroty akcji. W Dudę sporo już zainwestowano: była konwencja inaugurująca kampanię, jest 30 tys. banerów z napisem „Mój prezydent Andrzej Duda”, w produkcji są filmy. Do wydania zgodnie z Kodeksem wyborczym jest trochę ponad 19 mln. Na nowego kandydata mogłoby zabraknąć.
Czytaj też: „Niefortunna stopklatka”. Jak TVP ograła sprawę Lichockiej
Ile ustawki, a ile napięcia
O podpisanie ustawy apelowali do Dudy w otwartym liście pracownicy mediów publicznych. Wielu z nich obawiało się utraty stanowisk, zwłaszcza że zwolennicy „dobrej zmiany” byli dobrze wynagradzani. Zwolnienia zasugerował kilka dni temu prezes Kurski. Jeden z pracowników TVP mówi nam: – Petycje podpisywali żywo zainteresowani podtrzymaniem zasobności portfela kierownicy redakcji, kierownicy produkcji czy wreszcie producenci inkasujący po kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie. Niektórym nawet w ostatnim roku udało się otrzymać podwyżki, choć podobno sytuacja finansowa jest taka ciężka.
Trudno rozstrzygnąć, ile w tym wszystkim ustawki, a ile faktycznego napięcia między Pałacem a Nowogrodzką. Kaczyński sądzi, że Kurski pomoże partii wygrać prezydenturę i potrzebuje na to tych 2 mld zł. Nie podoba się też prezesowi uleganie opozycji. Jest przekonany, że tylko jedność obozu może zmobilizować zwolenników partii. I ta koncepcja wygrała. Duda myślał, że wetem i podkreśleniem swej niezależności od partii złowi trochę niezdecydowanego elektoratu, ale bał się utraty najwierniejszych wyborców. Atmosfera w obozie władzy wciąż jest więc napięta, a morale w sztabie niskie. Wygranej Dudy nikt z naszych rozmówców z PiS nie jest już pewien.
Czytaj także: PiS szantażuje Dudę? Bez przesady
O co chodzi w ustawie o pieniądze dla TVP
To już trzeci raz, kiedy PiS wspiera rekompensatą tzw. media publiczne. Wcześniej były to mniejsze sumy: 980 mln zł i 1,2 mld. Kurski był pewien, że i tym razem otrzyma pieniądze z rekompensaty, i uwzględnił je w planach budżetowych.
13 lutego Sejm, głosami posłów PiS, odrzucił sprzeciw Senatu wobec nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji i ustawy abonamentowej, przyznającej rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł w 2020 r. dla publicznych mediów w związku z utraconymi wpływami z opłat abonamentowych z tytułu zwolnień w 2020 r. i z uwzględnieniem niewypłaconej w latach 2018–19 części rekompensaty. Środki zostaną podzielone między jednostki radiofonii i telewizji przez KRRiT z przeznaczeniem na realizowanie misji publicznej. Najwięcej dostanie TVP.
Przypomnijmy: marszałek Tomasz Grodzki proponował, aby te pieniądze przeznaczyć na onkologię. Kiedy Sejm odrzucił sprzeciw Senatu, rozemocjonowana posłanka Joanna Lichocka pokazała opozycji środkowy palec. Nowela trafiła na biurko prezydenta, który miał 21 dni na decyzję. Termin mijał 6 marca.
Czytaj także: TVP mija się z prawdą w obronie szefowej sztabu Dudy