Kraj

Na starcie kampanii PiS poszedł w formę, treści zabrakło

Andrzej Duda podczas konwencji PiS inaugurującej jego kampanię prezydencką, 15 lutego 2020 r. Andrzej Duda podczas konwencji PiS inaugurującej jego kampanię prezydencką, 15 lutego 2020 r. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Rozbuchana, barokowa wręcz forma konwencji PiS dziwnie się rozminęła z niemal kompletnym brakiem treści, zwłaszcza deficytem programu na następne pięć lat Andrzeja Dudy w Pałacu Prezydenckim.

Na konwencji wyborczej PiS było niby wszystko, co trzeba – tysiące wiwatujących zwolenników Andrzeja Dudy, konfetti i flagi, okrzyki „zwyciężymy” i pompatyczna muzyka, entuzjastyczny wodzirej (były rzecznik rządu Rafał Bochenek) i profesjonalna oprawa. Na pewno wyjdzie wiele świetnych zdjęć. PiS raz jeszcze pokazał, że znakomicie opanował ten element kampanijnego rzemiosła.

Czytaj także: Startuje kampania Dudy. PiS nie będzie oszczędzać

Podróżujący „kandydat marzeń”

Ale ta rozbuchana, barokowa wręcz forma dziwnie się rozminęła z niemal kompletnym brakiem treści, zwłaszcza deficytem programu na następne pięć lat Andrzeja Dudy w Pałacu Prezydenckim. Nie usłyszeliśmy go ani od Jarosława Kaczyńskiego, ani od Mateusza Morawieckiego i Beaty Szydło, ani od samego kandydata; żaden z mówców nie wyszedł poza ogólniki.

Prezes PiS wśród zalet Dudy wymienił żonę. Morawiecki pogratulował prezydentowi 25. rocznicy ślubu. Agata Duda znalazła się więc nagle w świetle kampanijnych reflektorów, ale nie wyszła z roli milczącej pierwszej damy.

Szef PiS przypomniał drogę Dudy do prezydentury w 2015 r., nazwał go „kandydatem marzeń” i „ostoją obrony polskiego porządku publicznego, polskiej konstytucji, polskiego prawa”; chwalił za kontynuowanie polityki zagranicznej Lecha Kaczyńskiego i za to, że jeździ po Polsce i spotyka się z Polakami.

Premier nazwał Dudę „iskrą, która roznieciła patriotyczny ogień”, i dziękował mu za bycie „inspiracją i współdecydentem” dla rządu.

Reklama