Rok 2022 to „najczarniejszy scenariusz”, ale właśnie taki termin oddania bazy jako realny deklaruje dziś amerykańska agencja obrony antyrakietowej MDA, czyli główny inwestor i operator instalacji. Jeśli nie uda się przyspieszyć, najważniejsza sojusznicza baza w Polsce i miejsce, gdzie na stałe ma przebywać ponad 200 marynarzy USA, będzie gotowa do użytku cztery lata po założonym terminie. A samo ukończenie budowy zależy od tego, czy znajdą się dodatkowe fundusze – 96 mln dol.
Czytaj także: Podwodne podchody Rosji i NATO. Polska mówi pas
Ile procent bazy NATO mamy?
Wniosek o te pieniądze MDA zawarła w propozycji swojego budżetu na 2021 r. i to właśnie z dokumentów i briefingów Pentagonu wiemy, że baza jest opóźniona. Informacje w tej sprawie pojawiały się w niektórych mediach („Bloomberg”) pod koniec zeszłego roku, ale inne przynosiły zapewnienia, że wszystko jest na dobrej drodze do dotrzymania przesuniętego z 2018 na 2020 r. terminu.
Dyrektor MDA wiceadmirał Jon Hill rozwiał te nadzieje: „W celu ukończenia fazy III europejskiej obrony antyrakietowej składamy w budżecie wniosek o 96 mln dol. na bazę Aegis Ashore w Polsce. Z powodu opóźnień planujemy ją oddać w 2022 r.”. Poniedziałkowa konferencja MDA była jedną z bardzo wielu w Waszyngtonie, który co roku w dniu prezentacji prezydenckiego budżetu żyje wielkimi liczbami. 96 mln to nie tak dużo, a i zainteresowanie waszyngtońskich reporterów wojskowych bazą w Polsce jest umiarkowane.
Opóźnienie zostało więc opisane z opóźnieniem, ale zauważone. Tym bardziej że tłumaczenie jest zawiłe, a projekt przesuwa się już po raz drugi. Identyczna baza w Rumunii powstała bez poślizgu w 2016 r. Jej polski odpowiednik miał zostać oddany dwa lata później, ale napotkał trudności, których najwyraźniej nie udało się przezwyciężyć.
Według Hilla baza jest gotowa w 92 proc. Zlokalizowana na terenie byłego lotniska wojskowego pod Słupskiem, składa się z dwóch obszarów: bojowego, będącego w istocie zainstalowaną na lądzie wieżyczką okrętowego systemu walki Aegis z 24 pionowymi wyrzutniami pocisków antybalistycznych SM-3, oraz mieszkalnego, z zapleczem pobytowym, magazynowym, sportowym dla załogi. Pozostałe 8 proc. to systemy pomocnicze, wspierające instalację wojskową: zasilanie, ogrzewanie, chłodzenie, sterowanie. To z nimi wykonawcy mają bliżej nieokreślone problemy.
Czytaj też: Wojna z Rosją nad Wisłą. NATO szykuje wielkie manewry
Rok 2022 – najgorszy scenariusz
Opóźnienie zdiagnozowano ponoć w grudniu w czasie misji lustrującej postęp prac. Sytuację dodatkowo komplikuje to, że prace zleca i nadzoruje instytucja niezależna od MDA czy marynarki wojennej USA – korpus inżynieryjny sił lądowych – ten zaś zleca kontrakty podwykonawcom. Jeszcze w lutym odbędzie się narada, jak przyspieszyć. Na razie jednak, według Hilla, 2022 r. przyjęto w harmonogramie jako najgorszy scenariusz. „Jest, no wiecie, ciężko, ale wszyscy się zgadzamy, że coś trzeba zrobić. Najpewniej do końca miesiąca znajdziemy rozwiązanie” – to raczej wyraz bezradności niż wielkiej wiary w sukces. Jeśli szukać jakiegoś pocieszenia, to admirał potwierdził, że pociski SM-3 Block 1B, czyli uzbrojenie wyrzutni w Redzikowie, są już na miejscu, przechowywane w kontrolowanej temperaturze.
Budowę realizowało kilka podmiotów, każdy był odpowiedzialny za inną część kompleksu. Najistotniejszy, czyli bojowy sektor budowała amerykańska firma Amec Foster Wheeler, należąca do globalnego potentata z siedzibą w Wielkiej Brytanii – John Wood PLC. Grudniowa publikacja „Bloomberga” właśnie tę firmę obciążyła odpowiedzialnością za opóźnienie, choć MDA nie wskazała konkretnego winnego. „Bloomberg” powołuje się na raporty firmy: budowa miała jej przynieść 100 mln dol. straty z powodu zmieniających się podwykonawców, błędów w zarządzaniu, zamówieniach materiałów, złej logistyki. Ofiarą padł prawdopodobnie Mostostal Zabrze, który w 2018 r. został usunięty z budowy i domaga się od Amerykanów odszkodowania.
Podobny los spotkał Mostostal Warszawa, który odstąpił od budowy biurowca w Redzikowie w zeszłym roku. Zleceniodawcą w tym przypadku było co prawda Wojsko Polskie. Co ciekawe, pytany o sprawę w grudniu rzecznik MDA Mark Wright twierdził, że budowa kompleksu jest zaawansowana w 85 proc., podczas gdy jego zwierzchnik kilka dni temu mówił o 92. Trudno chyba będzie ustalić fakty bez kolejnego audytu.
Czytaj także: Niewyjaśniona sprawa wypadku polskiego czołgu
Zredukowana „tarcza Busha”
Redzikowo miało być polskim wkładem w instalacje antyrakietowe USA i NATO od początku dyskusji o ich umieszczeniu w Europie. Za czasów George′a W. Busha mówiło się nawet o rozmieszczeniu tu strategicznych pocisków przechwytujących GBI, a w Czechach miał stanąć radar. Pamiętne memorandum w tej sprawie podpisywali Radek Sikorski i Condoleeza Rice. Miało dać początek zacieśnionej współpracy obronnej Polski i USA, w ramach której do naszego kraju zostałyby skierowane też baterie systemu Patriot.
„Tarcza Busha” ostatecznie została zredukowana przez Baracka Obamę do instalacji mniejszego kalibru, zapożyczonej z krążowników rakietowych Ticonderoga. System Aegis Ashore to element szerszej sieci antyrakietowej dla Europy i NATO, w skład której wchodzą cztery antybalistyczne niszczyciele rakietowe stacjonujące w Hiszpanii, wyrzutnie pocisków SM-3 w Rumunii oraz radar dalekiego zasięgu w Turcji.
Całość zalicza kolejny poślizg, który odbija się negatywnie na zdolnościach obronnych NATO. 48 pocisków z wyrzutni w Rumunii i Polsce nie zatrzymałoby co prawda rosyjskich rakiet, jeśli doszłoby do konfrontacji mocarstw, ale ma stanowić obronę np. przed pociskami balistycznymi z Iranu, który w styczniu udowodnił, że nie waha się przed atakiem na USA i sojuszników Ameryki.
Czytaj także: F-35 dla Polski. Lot w przyszłość, ale bez trzymanki