Im bardziej jesteś idiotą, tym bardziej wierzysz w to, że nim nie jesteś – jest to tzw. efekt Dunninga-Krugera z Uniwersytetu Cornell (USA). „Kontestujesz ekspertów, jeśli są przeciwnego zdania niż ty, aby utrzymać bezzasadnie wysokie mniemanie o sobie samym” – pisze amerykański profesor Tom Nichols ze szkoły Marynarki Wojennej i Harvardu. Inaczej mówiąc, ignoranci są przekonani, że wiedzą lepiej. Osoby mniej wykwalifikowane są skłonne przeceniać swoje kompetencje, natomiast osoby wyżej wykwalifikowane raczej ich nie doceniają. (Zainteresowanym polecam czasopismo „WCN”, Instytut Nowych Mediów, gdzie to wyczytałem).
Niejeden z nas miał do czynienia albo czytał lub słyszał o ludziach „niezłomnych”, przekonanych o swoich racjach np. w sprawie szczepionek, żołnierzy wyklętych, przyczyn drugiej wojny światowej, palenia papierosów, szybkiej jazdy samochodem, niższości lub wyższości rozmaitych ras i narodów. Głupich nie sieją – mówi mądre przysłowie. Prawdziwa wiedza jest coraz częściej ignorowana na rzecz wiadomości z internetu, propagandy i fake newsów. Skoro wiedza liczy się coraz mniej, to jej posiadacze, czyli uczeni i eksperci, również są w coraz niższej cenie. Inaczej niż w czasach Napoleona (uczeni i osły do środka), w górę idą panowie Suski, Misiewicz i Patryk Jaki – mędrcy nowej generacji.
Widzimy to wyraźnie w toczącej się kampanii przeciwko sędziom i – szerzej – starym elitom, przy czym słowo „elity” bierze się już często w cudzysłów lub wymawia z przekąsem. Elity to już niepotrzebny balast, zawalidrogi, żeby nie powiedzieć „śmieci”. Kiedyś, przed wojną, a nawet w PRL, zawód sędziego kojarzył się z prestiżem, jakim cieszył się np. sędzia Michał Kulczycki.