Do Palladium zjechało kilkuset ziobrystów z całej Polski, w tym czołówka partii – parlamentarzyści, europosłowie, wiceministrowie. Przemawiali Sebastian Kaleta, Beata Kempa, Patryk Jaki, Michał Wójcik, Marcin Warchoł, na koniec głos zabrał sam Ziobro, fetowany jak Jarosław Kaczyński na imprezach PiS. Prezesa reprezentował szef struktur partii Krzysztof Sobolewski (odczytał jego list z deklaracją, że „nie zejdziemy ze swej drogi, dalej będziemy reformować wymiar sprawiedliwości, bo tego potrzebuje Rzeczpospolita i jej obywatele, nie ugniemy się pod naciskami ani wewnętrznymi, ani zewnętrznymi”). Nie stawił się nikt z Porozumienia Jarosława Gowina, a brawa, gdy tego koalicjanta wspomniał Ziobro, były zdawkowe.
Czytaj też: Trzej muszkieterowie Ziobry
Opozycja: totalna, sfrustrowana, spiskująca
Kolejni mówcy z zapałem atakowali sędziów i opozycję. Sędziowie to „kasta nadzwyczajna”, a opozycja była na przemian „sfrustrowana” i „totalna”, a zawsze – spiskująca albo z Unią, albo z Rosją.
– Czy pan też będzie rozliczał sędziów, panie Biedroń? Bo póki co widzimy, jak pan i kandydatka na pierwszą damę radośnie oklaskujecie ataki na Polskę. Ręka w rękę z Rosjanami – powiedziała Kempa, mając na myśli partnera Biedronia posła Krzysztofa Śmiszka. Chamska odzywka wywołała entuzjazm publiczności, dało się słyszeć okrzyki „zakaz pedałowania”.
Ziobro wymieniał przykłady sędziowskich przewinień i cieszył się, że izba dyscyplinarna wydaliła tych sędziów z zawodu.