JACEK ŻAKOWSKI: – W co gra Putin?
ADAM DANIEL ROTFELD: – W dużą grę.
To nie jest doraźne?
Nie. To nie przypadek. To nie emocjonalna reakcja. Nie jest to taktyczne przygotowanie do żadnego zdarzenia.
Zatem strategia?
Sięgająca XVII w., od kiedy Polska zaczęła być postrzegana jako ważny element zachodniego zagrożenia dla Rosji.
Dalszy ciąg kampanii, której ostatnia faza zaczęła się w 2007 r. słynnym filmem „1612” pokazującym wygnanie Polaków z Kremla?
W ramach historycznej imperialnej strategii zawieszonej na krótko przez Lenina. Putin idzie stalinowskim tropem, odbudowując potęgę rosyjskiego państwa opartą na tradycji sięgającej XVII w. Dlatego Święto Jedności, którym zastąpił rocznicę rewolucji, przypada 4 listopada – w rocznicę wygnania Polaków z Kremla.
Czyli Timothy Snyder ma rację, że antypolonizm jest sięgającym głęboko w historię, filozofię i tożsamość rosyjską korzeniem polityki Putina, a nie tylko prostym mobilizacyjnym narzędziem dyktaturki.
To jest bardzo głębokie. W Zagorsku, stolicy prawosławia, która dziś znów nazywa się Siergijew Posad, widziałem obelisk. Na jego czterech ścianach wyryto cztery największe nieszczęścia, które spotkały Rosję. Pierwszego Rosjanie doznali od Tatarów. Następnych trzech od Polaków.
Co poza 1612?
Wcześniej Maryna Mniszchówna różnymi fortelami osadziła na tronie Dymitra Samozwańca i została carycą. U nas mało kto to pamięta. A dla Rosjan to jedno z największych upokorzeń w historii. Stąd historycznie utrwalony obraz Polaków jako ludzi, którzy wiecznie knują.
A po 1612?
Rozbiory.
Rozbiory to polska krzywda, nie rosyjska.