Młodsze strzelby z Wiejskiej
Czy posłanki i posłowie młodego pokolenia rozruszają Sejm?
Sporo perspektywicznych posłów i posłanek można odnaleźć w klubie Lewicy. Jedną z nich jest Marcelina Zawisza (ur. 1989 r.), członkini zarządu partii Razem od początku jej istnienia (to w jej kuchni powstał pomysł utworzenia formacji). Po decyzji Razem o wejściu do wspólnego klubu trzech partii Zawisza została jego pierwszą wiceprzewodniczącą – formalnie zatem najważniejszą razemitką w Sejmie. Zanim w 2015 r. współtworzyła Razem, odeszła z Zielonych. – Dla mnie priorytetowa była budowa lewicy. A okazało się, że – jak kiedyś mówił Joschka Fischer – Zieloni nie idą ani w lewo, ani w prawo, tylko do przodu – mówi POLITYCE. Decyzję o zaangażowaniu się w politykę podjęła jako nastolatka, gdy leżała w szpitalu z nowotworem kości. Jak mówi, uderzyła ją niesprawiedliwość, jaką zobaczyła – choćby to, że rodzice zatrudnieni na umowach śmieciowych nie mogą sobie pozwolić na to, by nie pójść do pracy i opiekować się dzieckiem. Pytana o wzory, Zawisza wspomina o Zofii Daszyńskiej-Golińskiej i Justynie Budzińskiej-Tylickiej, feministkach i socjalistkach z przełomu XIX i XX w. Priorytety? Doprowadzenie do wzrostu nakładów na ochronę zdrowia, zwiększenie roli związków zawodowych, wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy. – Marzy mi się funkcja ministra pracy i polityki społecznej, żeby zacząć naprawiać rzeczy systemowo. Jak już to załatwimy, chciałabym zostać główną inspektor pracy – deklaruje. Do tego na razie bardzo daleko, ale Zawisza, jako jedna z najważniejszych twarzy lewej strony Sejmu, będzie w tej kadencji widoczna.
– Zawsze jedna z nas może być wiceministrą, to się ustali za cztery lata – śmieje się, słysząc zapowiedzi Zawiszy Magdalena Biejat (ur. 1982), również posłanka Razem. Zwróciła na siebie uwagę, gdy startując z czwartego miejsca, zdobyła drugi wynik wśród warszawskich kandydatów Lewicy.