Znamienne. 13 grudnia na stronach Sejmu pojawił się projekt, który jest odpowiedzią partii rządzącej na wykonywanie przez sędziów wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE. To de facto wprowadzenie stanu wojennego w polskim sądownictwie i wypowiedzenie wojny TSUE, a przez to całej Unii opartej na wspólnocie gospodarczej i prawnej. Projekt zapowiedziano dzień po tym, jak Aleksandra Janas i Irena Piotrowska z Sądu Apelacyjnego w Katowicach zawiesiły sprawę i posłały do Sądu Najwyższego pytanie o prawidłowość powołania sędziego, z którym miały orzekać. Uruchomiły tym samym proces prowadzący do wypowiedzenia się przez cały skład SN w sprawie legalności powołania sędziów przez neoKRS. Taka uchwała SN byłaby w zasadzie wiążąca dla wszystkich sędziów i odsunęła neosędziów od orzekania.
Rządzący spostrzegli, że ani postępowania dyscyplinarne, ani zawieszanie w czynnościach nie odstraszają sędziów od stosowania wyroku TSUE, który nakazał im badanie prawidłowości powołania sędziów. Postanowili więc wprost zakazać stosowania wyroku TSUE i wyroków SN dotyczących legalności powołania sędziów, pod karą wydalenia z zawodu. We wszystkich takich sprawach musiałby się najpierw wypowiedzieć Trybunał Konstytucyjny.
Jak zauważył sędzia TSUE prof. Marek Safjan, oznacza to wypowiedzenie przez polskie władze – zapisanej w traktacie i w konstytucji – zasady pierwszeństwa prawa unijnego nad prawem krajowym.
PiS nie tylko przewiduje najcięższe kary dyscyplinarne za stosowanie się do tejże zasady, ale też zakazuje „działań kwestionujących istnienie stosunku służbowego sędziego lub skuteczność jego powołania” oraz „działań o charakterze politycznym”. Władza usiłuje również uniemożliwić kwestionowanie prawa neosędziów do orzekania, przekazując takie sprawy do złożonej wyłącznie z neosędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN.