Kandydat na prezydenta Szymon Hołownia w „Tygodniku Powszechnym”: „Partie nie są czymś złym, to naturalna emanacja różnych interesów. Ale w Polsce zajęły też nie swoje miejsca. Jeśli jako wspólnota mamy pójść do przodu, musimy ich apetyty przyciąć”. Co chcesz im odebrać? – pyta Michał Okoński. „Media publiczne. Spółki skarbu państwa. Instytucje kontroli i regulacji, np. NIK i KNF. Teraz partie sięgają po sądy. Wchodzą do kościołów. Z życia publicznego wymontowano bezpiecznik. A może nim być tylko ktoś spoza systemu. (…) Ja marzę o prezydencie, który zakleszczonym partiom przywróci kreatywność przez to, że je rozdzieli. Który przywróci kreatywność Polakom przez to, że ich – podzielonych przez partie – połączy”. Ambitny.
Jan Wróbel odnosi się we „Wprost” do nowego rywala prezydenta Dudy: „Jakim prezydentem byłby Szymon Hołownia? Pojęcia nie mam, podobnie zresztą jak sam Hołownia. Kosiniak-Kamysz czy Jaśkiewicz dają jakieś podstawy do przypuszczeń, bo coś w polityce znaczą i znaczyli swój szlak praktyką sprawowania władzy. Hołownia to kot ze Shreka z dużymi oczami, odważny, chociaż przebiegły (oby!). Jakim prezydentem byłby kot ze Shreka? (…) Ciekawe, że jak wybieramy dentystę, to szukamy dentysty, a jak prezydenta, to tęsknimy do kogoś spoza branży”.
Gen. Jarosław Kraszewski (do niedawna w BBN, obecnie w rezerwie) mówi w „Dzienniku Gazecie Prawnej” o szczytach władzy w Wojsku Polskim: „Powiem to z całą odpowiedzialnością: są kariery, które w ostatnim czasie rozwijały się zbyt szybko. Są ludzie, którzy doszli do stanowisk przez różne zawirowania i przez to ominęli pewne stanowiska lub byli na nich zbyt krótko.