Kraj

Szpica opozycji

Senat po nowemu

Sala obrad Senatu. Sala obrad Senatu. Aleksiej Witwicki / Forum
Marszałek Tomasz Grodzki mocno rozpoczął urzędowanie, a senatorowie „większościowej opozycji” już mają wiele pomysłów na to, jak powinien działać Senat w państwie zdominowanym przez PiS.
Wątpliwości co do znaczenia i roli Senatu zagłusza rosnący autorytet nowego marszałka. Początkowo mało kto przymierzał Tomasza Grodzkiego do tego fotela, dzisiaj wszyscy mają wrażenie, że nie było alternatywy.Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta Wątpliwości co do znaczenia i roli Senatu zagłusza rosnący autorytet nowego marszałka. Początkowo mało kto przymierzał Tomasza Grodzkiego do tego fotela, dzisiaj wszyscy mają wrażenie, że nie było alternatywy.

Tak błyskotliwej politycznej kreacji dawno nie widziano. W ciągu kilku dni mało znany senator ze Szczecina Tomasz Grodzki stał się pierwszoplanową polityczną figurą. Nie tylko z racji zajęcia wysokiego miejsca w oficjalnej hierarchii państwowej. Nie mniej istotne są nadzieje, jakie nowy marszałek Senatu rozbudził w sporej, jak się zdaje, grupie wyborców. Hasła „Grodzki na prezydenta” nie podyktowali bowiem partyjni spin doktorzy. Ono gruchnęło całkiem spontanicznie, w zalewie internetowych komentarzy po telewizyjnym orędziu marszałka.

Ogromny jest na opozycji głód nowego przywództwa. Prof. Grodzki najwyraźniej poruszył właściwą strunę. Wiele mówił o tradycyjnych cnotach odpowiedzialności, roztropności, pracowitości. Nie podkręcał temperatury konfliktu, ale i nie zatarł jego istoty. Opowiadając się za utrzymaniem kompromisu aborcyjnego, wyraźnie odciął się od konfliktów kulturowych. Uderzała za to prostolinijność, z jaką tłumaczył powinności Senatu: uchwalać dobre prawo, złe korygować, kierować się rozumem i oprzeć się pokusie ślepego blokowania Sejmu.

Prawicowy komentator Piotr Semka naigrywał się z Grodzkiego jako „odmrażarki Unii Wolności”. Co pokazuje, że nie zrozumiał kontekstu. Marszałek zrobił wrażenie nie dlatego, że wzbudził nostalgię za epoką Tadeusza Mazowieckiego. Siłą Grodzkiego jest porównanie z obecnymi dostojnikami – z prezydentem Dudą, premierem Morawieckim, marszałek Witek. Na ich tle wydaje się poważniejszy, daleki od marketingowego przeregulowania (nawet jeśli osobiście napisanemu orędziu przydałaby się kontrola redakcyjna i lekkie skróty), poważniej traktujący etos państwowy. No i bardziej od tamtych suwerenny. Ta różnica stylu, języka, również biografii, prowokuje do pytań o normy życia publicznego. Bo jeżeli konserwatywnemu publicyście państwowy patos i elementarne moralne rozróżnienia zabrzmiały kabotyńsko, to świat naszych pojęć najwyraźniej stanął na głowie.

Polityka 47.2019 (3237) z dnia 19.11.2019; Polityka; s. 23
Oryginalny tytuł tekstu: "Szpica opozycji"
Reklama