Kraj

Sejmowe testy

Co z limitem 30-krotności?

Posłowie skłonni poprzeć projekt PiS nic nie straciliby na swojej lewicowości, gdyby po prostu zażądali od partii rządzącej podniesienia stawek PIT dla najlepiej uposażonych.

Gdyby PiS udało się przegłosować w Sejmie poselski projekt zniesienia limitu, do którego płacimy składki na ZUS (obecnie wynosi on 30-krotność średniej krajowej), partia Kaczyńskiego upiekłaby przy jednym ogniu aż trzy pieczenie. Utarłaby nosa Jarosławowi Gowinowi, którego ugrupowanie jest temu stanowczo przeciwne, gdyż projekt uderza w interesy ważnej części wyborców Porozumienia – sprzeciw Gowina potęguje zaś przekonanie, że bez 18 głosów jego posłów projekt polegnie. Mogłaby rozbić klub Lewicy, który podzieliłby się na posłów głosujących wspólnie z PiS „za” – do czego skłania się Razem – i „przeciw” (decyzję w sprawie głosowania klub miał podjąć już po zamknięciu numeru). I wreszcie zyskałaby zapisane już w projekcie budżetu na 2020 r. ponad 5 mld zł – posłowie pod wodzą Marcina Horały uważają, że nawet 7 mld zł – a bez tego trudno marzyć o spełnianiu hojnych obietnic przedwyborczych. Rząd szuka kasy, bo te pieniądze są mu bardzo potrzebne.

PiS forsuje więc zniesienie limitu mimo licznych protestów: stanowczy sprzeciw zgłaszały nie tylko wszystkie organizacje przedsiębiorców, ale także Solidarność, a nawet ZUS. Dla pracodawców oznacza to bowiem ogromny wzrost kosztów pracy 370 tys. najlepiej wynagradzanych specjalistów. Związkowcy boją się utraty najlepszych miejsc pracy, ponieważ najlepiej zarabiający uciekną przed zwiększonymi obciążeniami w samozatrudnienie i jako właściciele firm będą na ZUS płacić o wiele mniej niż obecnie. Tego samego obawia się też ZUS, który nie chce pełnić roli poborcy podatkowego. Dziura w kasie ubezpieczyciela może więc okazać się jeszcze większa.

Dla partii Razem ważniejsze jest to, że najlepiej zarabiający będą płacić jeszcze więcej, co jej przedstawiciele uważają za bardziej sprawiedliwe.

Polityka 47.2019 (3237) z dnia 19.11.2019; Komentarze; s. 7
Oryginalny tytuł tekstu: "Sejmowe testy"
Reklama