„Superwizjer” TVN zrobił materiał o gdańskim gangsterze, neofaszyście i rasiście – jak sam się określa – Olgierdzie L. Człowieku, który – jak wynika z materiału – przejął gdańskie podziemie przestępcze. A jednocześnie dostaje symboliczne wyroki – niewykluczone, że powodem jest jego cicha współpraca z policją. Materiał nie jest wyłącznie historią kryminalisty. To też historia przenikania gangsterów do świata polityki. A co najbardziej niepokojące, przenikania „naturalnego” – z powodu, częściowego przynajmniej, braterstwa światopoglądowego.
Co pokazano w materiale „Suprewizjera”
Oto gangsterzy winni okaleczania i śmierci, nie mówiąc o napadach, demolkach czy przestępczym biznesie, wchodzą do szkół i prowadzą zajęcia z dziećmi: na temat patriotyzmu, żołnierzy wyklętych i tego, co zdołają ze swoich przekonań pod tym pretekstem dzieciom przemycić. Na takie wejście do szkoły organizacji broniącej praw człowieka czy organizacji równościowych dyrektorzy boją się wyrazić zgodę, bo a nuż będzie o „genderze”, a „gender”, jak wiadomo, demoralizuje i seksualizuje. Za to treści nacjonalistyczne i rasistowskie – proszę bardzo. O to kuratorium nie będzie miało pretensji. A nie będzie ich miało, bo sam prezes Kaczyński ogłasza publicznie: „Ręce precz od naszych dzieci” – w kontekście marszy równości. MEN ruguje z podręczników treści równościowe, wypełniając je „patriotyczną” wersją historii, w której Bury to narodowy bohater, Bereza Kartuska nie istniała, a „przy Okrągłym Stole komuniści podzielili się władzą z własnymi agentami” – jak wytłumaczył swego czasu uczniom prof. Andrzej Zybertowicz.
Dalej w materiale „Superwizjera” widzimy zdjęcie księdza Jarosława Wąsowicza, członka rady Muzeum II Wojny Światowej, objętego z nazigangsterami od Olgerda L. Nazigangsterzy współpracowali z muzeum przy organizowaniu „imprez patriotycznych”. I tak to odbite z rąk naukowców i muzealników muzeum staje się miejscem nacjoedukacji. I nikomu z PiS to nie przeszkadza. Podobnie jak mianowanemu przez PiS dyrektorowi tego muzeum Karolowi Nawrockiemu. Nie przeszkadza z powodu wspomnianej wyżej wspólnoty światopoglądowej.
Władzy naziole nie przeszkadzają?
„Superwizjer” pokazał też spotkanie w Sejmie, w 2016 r., Olgierda L. i jego ludzi z politykami PiS i działaczami Ruchu Narodowego. Widać zachwyconych Roberta Winnickiego i Grzegorza Brauna – dziś liderów konkurencyjnej wobec PiS Konfederacji. W czasie, gdy Obywatele RP mieli sprawy karne za „wtargnięcie” z napisem „Konstytucja” na teren przy Sejmie, dziennikarzy nie wpuszczano do Sejmu, a niedługo po prostu Sejm zamknięto przed suwerenem, do parlamentu wchodzą bez przeszkód wytatuowani nazigangsterzy, na pierwszy rzut oka wyglądający na osoby, które powinno się przedtem dokładnie przeszukać na okoliczność posiadania maczet czy kijów bejsbolowych.
Bo mamy takie czasy, że władza nie boi się nazioli, obawia się za to obywateli z napisem „Konstytucja”.
Nazigangsterzy udzielają się społecznie, np. wożąc weteranów II wojny na patriotyczne imprezy. Fotografują to i dołączają do akt swoich spraw karnych, zabiegając o niższy wyrok. Weterani może nieszczególnie zauważają trupie czaszki zdobiące podkoszulki ich dobroczyńców, ale już organizatorzy patriotycznych imprez zauważyć je powinni. Więc chyba im to nie przeszkadza.
W ramach dbania o wizerunek społeczników, nazigangsterzy od Olgierda L. wzięli udział w sprzątaniu po wichurze w Rytlu w 2017 r. Musieli mieć informacje, że na miejsce przyjedzie ówczesna premier Beata Szydło, bo czekali w miejscu, gdzie urządzono poczęstunek dla pomagających.
Premier Szydło zapowiada kroki prawne
„Superwizjer” dotarł do filmiku nakręconego przez gangsterów, na którym premier Szydło i minister obrony Antoni Macierewicz wchodzą do pomieszczenia i podają im ręce. Premier Szydło ma wyraźnie niezadowolona minę, za to minister Macierewicz szeroko się uśmiecha i pozuje do zdjęcia. W materiale zaznaczono, że spotkanie było przypadkowe, ale rzecznik rządu Michał Dworczyk uznał, że cały materiał był próbą skompromitowania byłej pani premier. Sama Beata Szydło zapowiedziała kroki prawne.
Reakcja PiS jest nieadekwatna i nadmiarowa. Nie mówiąc już, że to kolejna próba uciszania dziennikarzy. Ale w dyskusji po materiale „Superwizjera” zniknął problem, że do PiS, korzystając z częściowego pokrewieństwa światopoglądowego, przylepiają się nazigangsterzy. I to przylepiają skutecznie – co pokazała sprawa Mariana Banasia, który robił biznes we współpracy z gangsterami. A służby specjalne nie widzą sygnału ostrzegawczego w komitywie polityków z wytatuowanymi „karkami” i bogatą kartą karalności.
Kibole przez długi czas byli, wręcz oficjalnie, traktowani przez PiS jak ich wojsko. Policja niesłychanie oględnie traktowała ich wybryki i poważniejsze ekscesy. Nie reagowała na neonazistowska symbolikę, rasistowskie hasła. Po pobiciu działacza KOD w Radomiu przez kilku nazioli zarzuty ma pobity. Podobnie zarzuty dostały „Kobiety z Mostu” – za blokowanie przemarszu pod neonazistowskimi hasłami, a nie ci, którzy je szarpali, wyzywali i opluwali w – jak uznała prokuratura – zrozumiałym wzburzeniu, okazując w ten sposób niezadowolenie. To wszystko wstydu rządowi PiS nie przynosiło. Wstyd natomiast przyniósł materiał „Superwizjera”. Osobliwa wrażliwość.
Niestety, demoralizację, którą PiS wpuścił do życia publicznego przez afirmowanie gangsterów, przemocy, nacjonalizmu, nietolerancji i nienawiści, trudno będzie odwrócić.