Czy w Sejmie siedzi Nowe czy Stare? Można przecierać oczy. Jest wreszcie Lewica, a w niej Wiosna i Razem, weszła Konfederacja, w pierwszym rzędzie siedzi Barbara Nowacka z lewicowej Inicjatywy Polskiej, są Zieloni, Senat należy do opozycji, błyszczy wcale nie Donald Tusk, na którego czekały miliony, ale dotąd anonimowy Tomasz Grodzki. Już pierwszego dnia pojawił się polityk dużej wagi, który nominalnie i faktycznie staje się nie tylko jednym z liderów opozycji, ale także samego państwa. Z miejsca okazało się, że nowy parlament stał się trampoliną dla nowych gwiazd i okresem wymierania dotychczasowych.
Ale zaraz. Nic się przecież nie zmieniło: cztery z pięciu komitetów, które wprowadziły posłów do Sejmu, to stare dobrze znane marki: PiS, PO, SLD i PSL, zaś przywódcą piątego jest nieśmiertelny Janusz Korwin-Mikke, ostatnim razem poseł I Sejmu III RP. Nawet ci politycy, którzy najbardziej krytykowali zabetonowanie sceny politycznej i wybieranie „zawsze tylko mniejszego zła”, ostatecznie chcąc nie chcąc powskakiwali w stare przegródki i porozumieli się z Kaczyńskim, Schetyną, Czarzastym, Korwin-Mikkem. Nawet jedyny młody lider starej partii, czyli Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL, ostatecznie uległ krytyce Waldemara Pawlaka, Eugeniusza Kłopotka i Marka Sawickiego, którzy sprzeciwiali się obecności PSL w Koalicji Europejskiej. Starzy liderzy znowu mieli rację.
Kalejdoskop
Czy znowu będzie to więc trampolina, ale z betonu? Z polityków, którzy w ostatnich piętnastu latach rzucili wyzwanie PiS, PO, PSL czy SLD i mieli być gwiazdami, wszyscy okazali się meteorytami. Trafili na cmentarz polityczny, chyba że przestali podskakiwać liderom PiS, PO, SLD albo PSL. Czy teraz będzie inaczej?
Coś schyłkowego jest w tym, że do Sejmu dostały się wprawdzie PiS, PO, PSL i SLD, ale startowały Zjednoczenie Prawicy, Koalicja Obywatelska, Koalicja Polska i Lewica.