PiS nie tłumaczy się z tej ostatniej zmiany. Można przypuszczać, że jej powodem jest wiek Elżbiety Chojny-Duch (71 lat). Jej wybór byłby w sposób oczywisty sprzeczny z prawem uchwalonym przez PiS dwa lata temu. Kandydat na sędziego TK musi bowiem odpowiadać tym samym kryteriom, co sędzia Sądu Najwyższego lub Naczelnego Sądu Administracyjnego – można nim być do ukończenia 65 lat, z możliwością przedłużenia do 67 lat.
Podajcie mi wiek, ekspert się znajdzie
O tym, że cała trójka kandydatów PiS: Pawłowicz, Piotrowicz i Chojna Duch, nie spełnia kryterium wieku, zrobiło się głośno kilka dni temu. Być może władza uznała, że Pawłowicz i Piotrowicz, którzy mają po 67 lat, mogą być traktowani jako ci, którzy jeszcze mieszczą się w kryterium przedłużenia orzekania. Tylko że nikt im nie może przedłużyć prawa do orzekania w SN czy NSA, skoro tam nie orzekają. A po drugie, oboje mają już skończone 67 lat, więc o przedłużaniu nie może być mowy.
Wiemy, że marszałek Sejmu Elżbieta Witek zamówiła ekspertyzy prawne, czy ich kandydowanie jest możliwe. I – jeśli PiS naprawdę chce, by zostali wybrani – na pewno znajdzie się ekspert, który wyda opinię potwierdzającą taką możliwość.
Czytaj też: Tego Trybunału Konstytucyjnego nikt nie traktuje poważnie
Roberta Jastrzębskiego „mentalność służebna”
W przeszłości ekspertem, na którego w takich spornych prawach PiS mógł liczyć, był dr hab. Robert Jastrzębski. PiS umieścił go w Biurze Analiz Sejmowych i otrzymywał od niego opinie potwierdzające zgodność z konstytucją przeprowadzanych zmian w TK. On też był autorem jednej z dwóch opinii zamówionych przez posłów w sprawie możliwości domagania się od Niemiec reparacji wojennych. Potwierdził, że roszczenia są możliwe, choć lawirował pomiędzy pojęciami „reparacje wojenne” a „odszkodowania” dla ofiar, wywołując wrażenie, że dopuszczalne są żądania reparacji wojennych, mimo zamknięcia tej sprawy jednostronnym aktem ze strony Polski w 1954 r. Prawnicy zarzucali jego opinii pokrętność, brak logiki i brak przywołania najważniejszego opracowania zamówionego w 2004 r. przez rządy Niemiec i Polski, a przygotowanego przez prof. Jana Barcza (kierownika Katedry Prawa Europejskiego Szkoły Głównej Handlowej) oraz przez prof. Jochena A. Froweina (byłego dyrektora Instytutu Maxa Planca).
Druga opinia zamówiona przez posłów – sporządzona przez prof. Cezarego Mika, prorektora UKSW – stwierdzała, że Polska nieodwołalnie zrzekła się reparacji od Niemiec, ale… nie została ujawniona przez Biuro Analiz Sejmowych.
Tak więc dr hab. Robert Jastrzębski wykazał się, jak to mówił poseł Piotrowicz, „mentalnością służebną”. I to jest, być może, jego podstawowa kompetencja, dla której został zgłoszony przez PiS. Poza tym ma 45 lat, a więc spełnia kryteria wiekowe do Trybunału Konstytucyjnego.
Czytaj też: PiS łamie miecz. Nominacje Pawłowicz i Piotrowicza jednak dziwią
Dublerzy i klakierzy
PiS ma wystarczającą większość, żeby wybrać wszystkich troje kandydatów. Pojawiły się głosy, że opozycja powinna zgłosić własnych – choćby po to, by był jakiś wybór.
Ale posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk mówiła w radiu TOK FM, że jej klub stoi na stanowisku, że nadal na zaprzysiężenie przez prezydenta Andrzeja Dudę czeka trzech prawidłowo wybranych w 2015 r. sędziów, więc to oni powinni być dopuszczeni teraz do orzekania. Jednak wyboru sędziego TK dokonuje się na konkretne zwalniające się miejsce, bo sędziowie mają dziewięcioletnią, indywidualną kadencję. Dlatego oczekujący na zaprzysiężenie sędziowie mogą być obsadzeni tylko za dublerów, którzy okupują ich miejsca. A ich kadencja jest liczona od 2015 r., mimo że nie orzekają. Tak przynajmniej powinno wyglądać w pełni praworządne rozwiązanie tej sytuacji.
Czytaj też: Jak wyglądało spotkanie posła Piotrowicza z tzw. suwerenem?