Chodzi o umorzenie postępowania wobec księdza pedofila z Tylawy – Stanisław Piotrowicz kilkanaście lat temu był w Krośnie przełożonym prokuratora prowadzącego tę sprawę (ksiądz ostatecznie został prawomocnie skazany). Wątek ten nie podoba się wyborcom PiS.
Wyborcy PiS nie chcą Piotrowicza
Piotrowicz rzeczywiście nie podobał się wyborcom – nie pozwolili mu wejść do Sejmu w ostatnich wyborach. Czy powodem była tylko sprawa księdza pedofila? Może nie podobało się ludziom jego pezetpeerowskie pochodzenie? A może niezłomna postawa w naruszaniu praw opozycji: skandaliczne tłumienie debaty w komisji sprawiedliwości (wyłączanie mikrofonu, przyznawanie 10 sekund na wypowiedź), unieważnianie głosowań, jeśli wynik nie był korzystny dla PiS, tolerowanie naruszania godności posłów?
W ten sposób Piotrowicz i jego partia gładko przeprowadzali przez Sejm wiele ustaw „reformujących” Trybunał Konstytucyjny, Krajową Radę Sądownictwa, Sąd Najwyższy, wreszcie sądownictwo powszechne. Można śmiało powiedzieć, że łamiące porządek prawny ustawy zostały ciężko wywalczone przez Piotrowicza, a potem okazały się porażką. Może wyborcy tę porażkę zauważyli.
PiS ma spore możliwości odwdzięczenia się Piotrowiczowi. Jest mnóstwo tłustych posad w spółkach skarbu państwa, jest funkcja ministra bez teki (nagroda pocieszenia, którą dostała była premier Beata Szydło). A na tym nie koniec – w 2021 r. kończy się kadencja Krzysztofa Wojtyczki w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Piotrowicz na pewno pilnowałby tam interesów partii Kaczyńskiego z nie mniejszym poświęceniem niż w Sejmie.
Czytaj też: Wyrok TSUE. PiS znowu ma problem
TK nie jest traktowany poważnie
Jeśli zamiar wycofania się z kandydatury jest prawdą, to byłaby to realizacja scenariusza z dowcipu o wprowadzaniu i wyprowadzaniu kozy. Ulga, jaką wyborcy odczują po „wyprowadzeniu” Piotrowicza, przerodzi się we wdzięczność, wszak partia i prezes posłuchają głosu ludu.
Dla Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej obecność czy nie Piotrowicza nie ma większego znaczenia. Za chwilę wszyscy sędziowie w TK będą obsadzeni przez PiS. A nawet jeśli kilku się zbiesi, to i tak manipulując składami, można osądzić każdą sprawę po myśli partii. Trybunał zaś i tak nie ma już prestiżu i nie jest traktowany poważnie ani w kraju, ani za granicą. Wzbogacony o Krystynę Pawłowicz stanie się egzotycznym i niewyczerpanym źródłem anegdot. Już można sobie wyobrazić relacje Pawłowicz z ulubienicą prezesa Julią Przyłębską, żeby wspomnieć choćby jej słynne „zamknij mordę!”.
Zamiast Piotrowicza PiS zamierza podobno zgłosić kandydaturę Zbigniewa Cichonia, byłego senatora z Małopolski, adwokata, dawniej przewodniczącego komisji praw człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, obrońcę w procesach politycznych lat 80. Podobno jego zaletą dla partii jest to, że opowiada się za całkowitym zakazem aborcji. W porównaniu do kompetencji merytorycznych Piotrowicza i kompetencji charakterologicznych Pawłowicz – Cichoń to postęp kosmiczny. Tak działa efekt kozy.
Czytaj też: Nominacje Pawłowicz i Piotrowicza jednak dziwią