Kiedy dwa lata temu świeżo upieczony absolwent seminarium duchownego Tymoteusz Szydło przyjmował święcenia kapłańskie, jego rodzina chwaliła się tym przed całą Polską. W świetle kamer brylowała zwłaszcza dumna mama Beata, pełniącą wówczas funkcję premiera. Wywiadów udzielała tuż po uroczystości w katedrze w Bielsku-Białej. A gdy w rodzinnej parafii młody kapłan odprawił prymicyjną mszę, ochoczo przedstawiała latorośl dziennikarzom, pozowała z nim do zdjęć i opowiadała o jego religijności.
Tymoteusz Szydło apeluje o poszanowanie prywatności
Teraz, kiedy ks. Tymoteusz Szydło zniknął z parafii, gdzie miał odbywać posługę, bo zgodnie z oficjalną wersją udał się na bezterminowy urlop z przyczyn, które pozostają tajemnicą, on sam, jego brat i bratowa ogłosili apel o uszanowanie prawa do prywatności. Skarżą się, że stali się przedmiotem komentarzy i ocen, formułowanych m.in. przez internautów, „niejednokrotnie w bardzo obraźliwej formie”.
Oświadczenie upublicznili, co znamienne, za pośrednictwem prawnika. Wspominają zresztą o możliwości „podjęcia bardziej zdecydowanych działań w imię ochrony sfery prywatności”. Co też ważne, sama Beata Szydło (eurodeputowana) ani jej mąż listu nie podpisali.
Niedługo potem tenże prawnik „z całą stanowczością” zaprzeczył, jakoby ks. Szydło „został ojcem i miał dziecko, a już w ogóle z 16-latką”. Dodał też, że „sytuacja rodzinna księdza jest trudna i wymaga wyciszenia”. Naturalnie tak sformułowany komunikat zapewne nakręci tylko spekulacje i plotki.
Czytaj także: Premier Szydło oczami sąsiadów
Tak czy owak Tymoteusz Szydło, jego brat i bratowa zwracają uwagę, że nie są osobami publicznymi i nigdy nie zabiegali o rozgłos. Piszą, że chcą „po prostu spokojnie pracować, żyć i nie stanowić zainteresowania dla świata mediów oraz opinii publicznej”. Zdają sobie jednak sprawę, że „nigdy do końca nie będzie to możliwe”.
Polityczni celebryci walczą o popularność
Otóż to. I to nie tylko dlatego, że granica ochrony prywatności osób publicznych i ich rodzin mocno się w naszych czasach przesunęła. Po części stało się tak wskutek rewolucyjnych zmian natury samych mediów oraz metod rozpowszechniania informacji i opinii (tu kluczowy jest właśnie internet). A same osoby publiczne – w tym zajmujący najwyższe stanowiska politycy – szybko i ochoczo przystały na te nowe reguły gry. W walce o popularność wchodzą dziś często w rolę celebrytów i przejmują ich piarowe chwyty. Zdradzając np. mediom te sekrety swojego życia rodzinnego, które mogą postawić je w lepszym świetle czy też wykorzystując dla swoich celów nawet najbliższych, i to bez większych skrupułów, a w każdym razie bez refleksji, czym się to może dla nich skończyć. Przykłady można mnożyć.
Czytaj także: Skąd ten fenomen Beaty Szydło
Poza na Katona ma swoją cenę
Nie bez znaczenia jest i to, że kiedy polityk z ostentacją na prawo i lewo głosi przywiązanie do wartości, także religijnych i rodzinnych, to podnosi poprzeczkę oczekiwań wobec siebie. Zwłaszcza w porównaniu do tych, którzy są bardziej wstrzemięźliwi w takich deklaracjach albo po prostu hołdują innym systemom etycznym. Ktoś, kto pozuje na Katona – i jeszcze jako narzędzia używa rodziny – nie może się dziwić, że jest ostro oceniany.
Pretensje za zainteresowanie ich życiem prywatnym bracia Szydło powinni zatem kierować dziś przede wszystkim wobec mamy.
Czytaj także: „Każdy z nas może czuć się tym, kim nie jest”. Ten cytat przejdzie do historii