W poniedziałek po godz. 20 Państwowa Komisja Wyborcza podała, jak zostaną podzielone mandaty pomiędzy partie i koalicje, które przekroczyły próg wyborczy (odpowiednio 5 i 8 proc.). Oficjalne wyniki wyborów do Sejmu są następujące:
- PiS – 43,59 proc. (235 mandatów)
- Koalicja Obywatelska PO .N IPL Zieloni – 27,40 proc. (134 mandatów)
- SLD – 12,56 proc. (49 mandatów)
- Polskie Stronnictwo Ludowe – 8,55 proc. (30 mandatów)
- Konfederacja – 6,81 proc. (11 mandatów)
- Mniejszość Niemiecka – 0,17 proc. (1 mandat)
Frekwencja wyniosła 61,74 proc. To rekord od wyborów w 1989 r. W porównaniu z 2015 r. było też mniej głosów nieważnych: 207 747 (1,11 proc. wszystkich oddanych).
W Senacie PiS będzie miał 48 senatorów, KO 43, PSL 3, SLD 2. Do Senatu weszli także Lidia Staroń (przeciwko której PiS nie wystawił kandydata) oraz kojarzeni z opozycją Wadim Tyszkiewicz i Krzysztof Kwiatkowski.
W PiS korki od szampana nie wystrzeliły
Oczekiwania przy Nowogrodzkiej były większe i dał temu wyraz Kaczyński zaraz po ogłoszeniu pierwszych sondażowych wyników. Podkreślał, że „dobra zmiana będzie trwała”, ale dodał: „Jeśli przed nami kolejne cztery lata rządzenia, to czeka nas refleksja nad tym, co się udało, ale też nad tym, co się nie udało i spowodowało, że znaczna część społeczeństwa uznała, że nie należy nas popierać mimo ewidentnych, oczywistych osiągnięć. (...) Otrzymaliśmy dużo, ale zasługujemy na więcej”.
Inni politycy PiS w rozmowie z reporterką „Polityki” Anną Dąbrowską przyznawali, że nie ma powodu do otwierania szampana. Zbigniew Ziobro mówił o „namyśle nad ostatecznym wynikiem”, a wyraźnie niezadowolony Jarosław Gowin komentował na gorąco: – Musimy wyciągnąć wnioski, dlaczego mimo znakomitego wzrostu gospodarczego i najszerszych w Unii programów społecznych ponad połowa Polaków zagłosowała na partie opozycyjne. Atmosferę próbował ratować premier Mateusz Morawiecki, mówiąc o „wietrze w oczy przez cztery lata i słońcu, które wyszło w niedzielę”.
Jerzy Baczyński: Co siedzi w głowie Jarosława Kaczyńskiego?
PO już myśli o wyborach prezydenckich
Opozycji nie udało się pokonać PiS. Czołowi politycy Platformy Obywatelskiej podkreślali w pierwszych komentarzach, że walka była nierówna, partia rządząca łamała zasady i była wspierana przez propagandę sączącą się z mediów publicznych. Już w czasie wieczoru wyborczego Grzegorz Schetyna zapowiadał walkę o zwycięstwo w kolejnych wyborach, prezydenckich („Te wybory wygramy, to jest nasza obietnica”). W poniedziałek rano Borys Budka deklarował, że chce porozumienia całej opozycji w drugiej turze przyszłorocznego wyścigu do Pałacu Namiestnikowskiego. „Trzeba zrobić to jak najszybciej, żeby zgłosić dobrego kandydata lub kandydatkę w porozumieniu z innymi partiami opozycyjnymi” – mówił. Poniedziałek przyniósł Koalicji Obywatelskiej także złe wiadomości, np. tę o przegranej Schetyny we Wrocławiu z kandydatką PiS Mirosławą Stachowiak-Różecką.
Czy PO obawia się SLD, które wróciło do Sejmu z poparciem w okolicach 12 proc.? – Nie ma wrogów na opozycji, w ostatnich latach udawało się działać z Nowoczesną i PSL, teraz liczymy na to samo z Lewicą. Wykluczamy tylko współpracę z Konfederacją – mówił reporterowi „Polityki” w czasie wieczoru wyborczego polityk PO Arkadiusz Myrcha.
Czytaj też: Rekordowa frekwencja. Prawie tak wysoka jak 30 lat temu
Ziemia obiecana Lewicy?
„Ty nie miałeś nic, ty nie miałeś nic, ja nie miałem nic, a razem wróciliśmy do Sejmu” – nawiązał do „Ziemi Obiecanej” Włodzimierz Czarzasty, zwracając się do Roberta Biedronia (Wiosna) i Adriana Zandberga (Razem), gdy okazało się, że ich blok wchodzi do Sejmu z poparciem w okolicach 12 proc.
„Wracamy tam, gdzie zawsze było miejsce polskiej lewicy, do świątyni polskiej demokracji. (…) Pokażemy w Sejmie, że Polska może mieć inne oblicze: może być otwarta, uśmiechnięta, tolerancyjna i może być jednocześnie państwem dobrobytu. Będziemy konstruktywną opozycją, która broni konstytucji od pierwszego do ostatniego artykułu” – komentował wynik Biedroń.
Pytanie, czy uda się utrzymać jedność trzech lewicowych ugrupowań. „Mimo medialności lidera Wiosny i walorów szefa partii Razem nie powinno się mieć złudzeń, że w tym triumwiracie najwięcej do powiedzenia – także na temat przyszłości Lewicy – będzie miał ten trzeci. Włodzimierz Czarzasty nie tylko wprowadza SLD po czterech latach nieobecności do Sejmu, ale też daje mu oddech finansowy. Wszak to SLD otrzyma całą dotację, na którą zapracowała koalicja, i nigdzie nie jest powiedziane, jak ma się nią podzielić” – pisał reporter „Polityki” Janek Rojewski w relacji z wieczoru wyborczego. „Przed tymi trzema partiami bardzo trudna droga, jeśli zechcą się połączyć i powalczyć o miano partii masowej” – dodawał.
Czytaj też: PiS nie dostał mandatu do przejęcia całego kraju
Sukces Kosiniaka-Kamysza
Choć wyniki PSL-Kukiz ’15 z ponad 90 proc. komisji wyborczych są minimalnie gorsze od tych z exit poll, ludowcy są zadowoleni, że obronili miejsce w Sejmie. Duża w tym zasługa Władysława Kosiniaka-Kamysza, który jeździł po kraju, jako jedyny z partyjnych liderów stawał też do większości telewizyjnych debat.
„Na każdej konwencji mówiliśmy, że kochamy Polskę, łączymy Polaków. Już dziś zapraszam wszystkich ludzi dobrej woli do rozszerzenia tej koalicji. Bo takie centrum jest ojczyźnie bardzo potrzebne. Będziemy stali na straży naszych wartości. Nie pozwolimy na rewolucję obyczajową, ale nie będziemy nikomu zaglądać za firanki” – mówił w tracie wieczoru wyborczego.
Daniel Passent: Powyborcze wiadomości dobre i złe
Kto kogo poparł?
Według badania exit poll do wyborów poszła rekordowa liczba 61,1 proc. Polaków. Jak wynika z analizy „Polityki”, zdecydowanie najbardziej tłumnie do urn poszło pokolenie 40-latków, licznie głosowali też Polacy w wieku 60+. Tradycyjnie najsłabiej wyborami przejęli się najmłodsi. Jak pisze Łukasz Lipiński, w Sejmie wybranym przez kobiety PiS nie miałby większości, a Konfederacji nie byłoby wcale. PiS poparła mocno wieś i wyborcy 50+, a Koalicję Obywatelską – metropolie i menedżerowie.
Czytaj więcej: Jak głosowali młodzi i starzy, miasto i wieś