Jak się dowiaduję, w internecie zakończono właśnie zbiórkę pieniędzy na film „Mięsożerca. Wróg numer jeden”, który w żywej, atrakcyjnej formie zamierza pokazać, że lansowana w liberalnych mediach prozwierzęca histeria to nic innego jak kolejna odsłona antychrześcijańskiej i antyludzkiej rewolucji.
„Wydaje się, że wegetarianizm, weganizm i szeroko rozumiany ruch na rzecz praw zwierząt jest niewinną aktywnością mającą na celu zapobieganie bezcelowemu cierpieniu stworzenia. Nic bardziej mylnego!” – alarmują inicjatorzy zbiórki z powiązanego z fundacją Ordo Iuris Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi. W istocie ruchy wegańsko-wegetariańsko-prozwierzęce z pomocą inżynierii społecznej „krok po kroku demontują struktury społeczne, kulturowe, ekonomiczne i religijne”, wykorzystując empatię ludzi dobrej woli, ich dobre serca i uśpioną czujność do realizacji złowrogich celów.
Główny cel to wywołanie u Polaków niechęci do jedzenia mięsa poprzez uczłowieczenie zwierząt, lansowane przez pseudokatolickich publicystów takich jak Szymon Hołownia, który w książce „Boskie zwierzęta” wysunął kontrowersyjną tezę, że Bóg nie stworzył zwierząt przez przypadek, ale celowo, i cały czas jest z nimi w kontakcie. W swojej obsesyjnej miłości do zwierząt publicysta Hołownia posuwa się nawet do twierdzenia, że podczas Sądu Ostatecznego ludzie będą sądzeni również przez zwierzęta. „Mięsożerca” ma być w zamierzeniu jego twórców ostrą polemiką z tą przerażającą tezą.
Pomysłodawcy filmu mówią jasno: dość obrażania Boga i zaglądania katolikom do talerza przez ludzi, którzy z mięsożernego człowieka robią głównego wroga postępu. Przyzwolenia na moralny i kulinarny dyktat zwierząt i ludzi takich jak Hołownia nie ma i nie będzie.