Krzysztof Parchimowicz jest dla prokuratury Zbigniewa Ziobry wrogiem publicznym. Najpierw zdegradowano go z Prokuratury Generalnej do rejonowej. Kiedy zarejestrował z innymi prokuratorami Stowarzyszenie Lex Super Omnia (LSO), prokurator krajowy Bogdan Święczkowski połączył go ze sprawą tzw. mafii vatowskiej. Jego „udział” miał polegać na tym, że w lutym 2009 r. „wskazał pogląd o konieczności kwalifikowania wyłudzania podatku VAT wyłącznie w oparciu o przepisy kodeksu karnego-skarbowego, a nie karnego”. Parchimowicz oparł się na wyroku Sądu Najwyższego i niczego nie nakazywał (była to opinia prawna), ale zdaniem prokuratury chronił sprawców wyłudzeń i jest – jak Donald Tusk i ministrowie jego rządu – winien powstania „luki vatowskiej”.
Cztery lata rządów PiS: Straciliśmy renomę państwa praworządnego
Jednym dyscyplinarka, innym awans
Haków na Parchimowicza szuka Wydział Spraw Wewnętrznych w Prokuraturze Krajowej. Sięgnięto np. do akt Wydziału Cywilnego Sądu w Sulęcinie, gdzie w 2015 r. toczyło się postępowanie o stwierdzenie nabycia spadku po zmarłym ojcu prokuratora. Chciano go przyłapać na niewykazaniu spadku w zeznaniu majątkowym. Okazało się, że zrzekł się go na rzecz brata, który opiekował się ojcem, ale i tak zażądano przesłania akt sprawy.
Na razie nie udało się postawić Parchimowiczowi zarzutów karnych, ale ma postępowania dyscyplinarne – np. w sprawie krytycznych wypowiedzi o działalności prokuratury. Z kolei we wtorek ponownie stanie przed sądem dyscyplinarnym wraz z dwojgiem innych członków Lex Super Omnia: Katarzyną Gembalczyk i Dariuszem Kornelukiem. To sprawa za komunikat z wiosny 2017 r., w którym stowarzyszenie skrytykowało „instrumentalne podejmowanie śledztw”.
A właśnie zapadł wyrok dotyczący tego, że przez trzy miesiące Parchimowicz nie podjął decyzji o wszczęciu śledztwa w jednej ze spraw, którą miał w referacie (już jest zamknięta). Prokurator okręgowy Paweł Blachowski ukarał go upomnieniem, choć nie dostrzegł opieszałości podległej mu prokurator Renaty Śpiewak, która już dziewięć miesięcy spóźnia się z decyzją w sprawie śledztwa z zawiadomienia Gerarda Birgfellnera przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu o oszustwo – tę opieszałość oceniono pozytywnie i i nagrodzono awansem z prokuratury rejonowej do okręgowej.
Czytaj też: Jak korumpuje się dziś prokuratorów
Delegacje za karę i w nagrodę
Prokurator Parchimowicz odwołał się od upomnienia, uzasadniając przewlekłość zwolnieniem lekarskim i olbrzymim przeciążeniem sprawami – w tym czasie miał ich w referacie naraz 68. Stanęło na postępowaniu dyscyplinarnym, które właśnie zakończyło się umorzeniem. Sąd dyscyplinarny stwierdził, że był zbyt obciążony pracą: „należy zgodzić się, że prokurator Parchimowicz miał trudne warunki pracy, obciążenie wielowątkowymi śledztwami, częste zmiany referentów i konieczność pracy poza godzinami urzędowania, w tym w soboty i niedziele” – uzasadniał wyrok prokurator Robert Potrzeszcz.
Takie warunki pracy – co podkreślał Parchimowicz – ma w Prokuraturze Rejonowej dla Warszawy-Mokotowa wiele osób. I można przypuszczać, że nie tylko tam. Bo jak wynika z raportów Lex Super Omnia, jedną z podstawowych przyczyn chaosu w rejonowych prokuraturach jest wprowadzony za ministrowania Ziobry obyczaj nagradzania i karania delegacjami. Karne delegacje to zesłania, czasem kilkaset kilometrów od domu, do innej prokuratury. Delegacje nagrodowe to awanse z prokuratur rejonowych do okręgowych. Taką delegację z prokuratury Warszawa-Śródmieście (gdzie z pewnością prokuratorzy nie są mniej obciążeni pracą niż w prokuraturze mokotowskiej) do Prokuratury Okręgowej w Warszawie otrzymała właśnie prokurator Renata Śpiewak.
W ten sposób dramatycznie ubywa rąk do pracy w prokuraturach rejonowych, gdzie jest 90 proc. spraw. Z niepełnych danych uzyskanych przez Lex Super Omnia w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej wynika, że w 2018 r. na delegacjach przebywało co najmniej 417 prokuratorów. Dlatego uzasadnienie sprawy dyscyplinarnej Krzysztofa Parchimowicza może być precedensem. I oznaką, że zawaleni pracą, non stop kontrolowani przez zwierzchników kilku szczebli, poddawani naciskom politycznym i zagrożeni dyscyplinarkami prokuratorzy tracą cierpliwość.
Czytaj też: Prokuratura Ziobry chce rządzić w sądzie