Ojciec duchowy
Człowiek Kościoła, ulubieniec władzy. Skąd się wziął abp Jędraszewski
W korytarzach krakowskiej kurii krąży plotka, że zwolnienie trzech „niezamężnych” kobiet z biura prasowego kurii było nerwową reakcją abp. Marka Jędraszewskiego na to, że nie dostał nominacji kardynalskiej. – Nie wiem, czy to prawda, ale jeśli była to reakcja emocjonalna, to trzeba przyznać – wyjątkowo niemądra. Było wiadomo, że po takim komunikacie rozpęta się burza – mówi prof. Tomasz Polak z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, współtwórca Pracowni Pytań Granicznych. Papież Franciszek ma własną politykę personalną. Nie przez przypadek osadził Jędraszewskiego w Krakowie, uważanym za diecezję „kardynalską”. Mówi się też, że nie przez przypadek arcybiskup tej nominacji nie otrzymał.
Na razie abp Marek Jędraszewski, jeden z najważniejszych ludzi w polskim Kościele, musi się zadowolić kierowaniem archidiecezją i opinią ulubieńca władzy. Opinią, na którą w ostatnich latach ciężko pracował.
Cofnięcie
– Kluczowym momentem w jego życiu jest historia z abp. Paetzem i sposób, w jaki w niej uczestniczył – mówi prof. Polak.
Jesienią 1999 r. Tomasz Polak nazywał się jeszcze Tomasz Węcławski. Był wtedy księdzem i dziekanem Wydziału Teologicznego UAM. Od rektora poznańskiego seminarium dowiedział się o molestowaniu kleryków przez abp. Juliusza Paetza.
Do Watykanu zawiózł pismo opisujące przypadki molestowania. Dokument początkowo nie trafił do watykańskich dostojników. Pismo dostarczyła Janowi Pawłowi II dopiero prof. Wanda Półtawska, przyjaciółka papieża. W Polsce w obronie Paetza stanęli biskupi. Arcybiskup co prawda usunął się w „cień katedry”, ale nie poniósł realnych konsekwencji. W 2007 r. Tomasz Węcławski po „wieloletnim i gruntownym przemyśleniu” postanawia odejść z Kościoła.